Adoptusie. O Albercie, który stracił swojego Anioła Stróża. Alebrt już w domu :)
imię: Albert wiek: 1,5 roku płeć: kocurek |
Ile stworzenie musi przejść w życiu, żeby zostało zauważone? Ile musi cierpieć, żeby ktoś nad nim się pochylił? Ile w końcu musi czekać na odruch ludzkiego serca?
Albert czekał długo. Już dawno stracił swojego Anioła Stróża. Choć Albert ma dopiero 1,5 roku wiele przeszedł.
Kiedyś miał dom, który o niego dbał, leczył… Ale później ten sam dom go wyrzucił i dla Alberta był już tylko ból, strach i cierpienie. Przeprowadzone badania wykazały, że kilka miesięcy wcześniej przeszedł poważną operację brzuszka po wypadku lub urazie. Pozostawiony sam sobie, nie walczył o życie, nie prosił o pomoc. Gnębiony przez wolno żyjące koty, pogryziony przez psy, zupełnie nie radził sobie z życiem w nowym miejscu. Ukrywał się pod samochodami i czekał… Dobra Dusza ulitowała się, zabrała, kocurek trafił pod naszą opiekę.
Po kilku tygodniach leczenia, jest już zdrowy, bezpieczny i zaczyna nowe, lepsze życie a do pełni szczęścia potrzebny mu tylko kochający dom.
Jest w nim dużo miłości i wiary w człowieka. Pełen ufności patrzy magnetycznym spojrzeniem i prosi, żeby tylko go kochać. Wygląda pięknie, ma cudowne usposobienie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by można było już starać się o jego względy. Albert czeka na dom, w którym będzie wiódł bezpieczne i spokojne życie u boku wrażliwych i kochających ludzi. Na dom, który go nie zawiedzie, nie porzuci i nie pozwoli, żeby wróciły wspomnienia tych ostatnich trzech miesięcy.
Po tym co przeszedł, zasługuje na najlepszy dom na świecie.
Albert jest zaszczepiony, wykastrowany i zaczipowany. Czeka, by oddać komuś swoje serce.
W sprawie adopcji prosimy o kontakt z Kasią: k.cybulska@onet.eu