Kocie opowieści. Demonek – pozory często mylą
Demonek trafił do Schroniska w Walentynki 2013. Czarny, prychający, w pierwszym kontakcie niezbyt przyjaźnie nastawiony do świata…. Wystraszony nowym miejscem i całym tym zgiełkiem, przy próbie bliższego kontaktu, posykiwał ostrzegawczo i uciekał w popłochu…
W karcie wpisano adnotację ”Dzikus”. Po kwarantannie trafił na ogólny boks i zamieszkał z innymi kotami. I tak mijały dni i tygodnie, Demonek oswoił się trochę z nowym miejscem i zrobił się coraz śmielszy. Prychał jeszcze wprawdzie, ale chyba tak z przyzwyczajenia. Zauważyliśmy, że chętnie bawi się papierowymi kulkami. W tej zabawie nie miał sobie równych. Szalał wtedy jak mały kociak i zapominał, że musi nas postraszyć swoim prychaniem. Udawało nam się nawet wtedy skraść mu kilka szybkich głasków, zanim się zorientował :-) widzieliśmy, że Demonek ma potencjał, aby stać się domowym kotkiem, ale na pewno nie w schronisku. Kilka osób było nawet zainteresowanych jego adopcją, ale poznanie Demonka na żywo szybko rozwiewało wszelkie wątpliwości…
Od pewnego czasu dało się zauważyć, że z uszkiem Demonka dzieje się cos niedobrego. Okazało się że w uszku są jakieś narośla, które zatykają kanał słuchowy, powodując tym samym ogromny stan zapalny, nie mówiąc już o problemach ze słuchem. Zabraliśmy Demonka ze schroniska do zewnętrznej lecznicy na zabieg. Po operacji i okresie rekonwalescencji miał wrócić do schroniska… – teoretycznie;-)
Operacja się udała, a uszko ładnie zaczęło się goić. Wprawdzie w dzień zabiegu Demonek dał popis swoich możliwości, ale już pod dwóch dniach pobytu w lecznicy, naszym oczom ukazał się zupełnie inny kot, który sam podchodzi do wyciągniętej ręki i nadstawa główkę do głaskania. Wprawdzie bucząc jeszcze coś pod nosem, ale bez agresji. Z dnia na dzień, Demonek oswajał się coraz bardziej i pokazywał, jak bardzo potrzebuje bliskości człowieka i codziennych mizianek, co cieszyło nas niezmiernie. I jak by tej radości było mało – szybko znajduje się dla Demonka domek. No nie mogło być inaczej – Demonek robił przed nową opiekunka takie piruety, że to musiało się tak skończyć;-)
I tak oto ten sam Demonek, który jeszcze 2 tygodnie temu przemykał po boksie posykując ostrzegawczo, ten sam czarny „dzikus”, którego nikt nie chciał, w tak krótkim czasie okazał się być uwielbiającym pieszczoty kocurkiem. Wystarczyło tylko dać mu szansę;-)
- Demonek