Koci Ktosiek Felixem zwany… Okazał się być Felicją :)
Aktualizacja: 28.10.2014
Tajemnica rozwiązana :)
Felix okazał się być Felicją, na dodatek stres opadł i rozumek koci wrócił, na tyle wrócił, że Felicja zostaje pod naszą opieką i może szukać domu. To wpełni domowa koteczka, która wzięta na ręce i głaskana zaczyna nieziemsko mruczeć i z tego mruczenia nawet potrafi się uślinić, co czasem kotom się zdarza ;)
Felicja dwa tygodnie mieszkała na podwórku, pojawiła się na nim znikąd, była przestraszona i nie dała do siebie podejść, dopiero po dwóch tygodniach pani Ewa, która dokarmiała kotkę, mogła ją dotknąć. Niestety przez te dwa tygodnie nikt Felicji nie szukał, dlatego jesteśmy pewni, że Felicja po prostu została wyrzucona. Nigdy nie zrozumiemy takiej bezduszności i takiego postępowania, niestety to nie jest pojedyńczy przypadek. Często nieodpowiedzialni ludzie uważają, że domowy kot świetnie sobie poradzi na podwórku, nie raz spotykaliśmy takie tragiczne kocie historie. Koty mieszkające w warunkach domowych nie potrafią odnaleźć się w nieznanej przestrzeni, są przerażone i starają się ukryć przed ludźmi pomimo, że wcześniej miały z nimi kontakt. Na szczęście historia Felicji tragicznie się nie skończyła, kotka instynktownie została na podwórku na którym była karmiona i w pore trafiła pod opiekę fundacji.
Felicja została poddana zabiegowi sterylizacji, już może szukać domu, jej zdjęcie jedno jedyne, które mieliśmy w żaden sposób nie pokazało jak urodziwa jest ta kocia istota :) Nadrabiamy zatem zaległości i przedstawiamy Państwu Felicję. A gdyby już ktoś zakochał się w tym cudnym pysiu zapraszamy do kontaktu z Kasią: k.cybulska@onet.eu
17.10.2014
Otrzymaliśmy od pani Ewy zdjęcie Felixa wraz z informacją, że na jednym z łódzkich podwórek w centrum miasta od dwóch tygodni miszka domowy kot. Na początku był wystraszony i chował się pod zaparkowanymi samochodami, ale dokarmiany przełamał wreszcie strach i zdjęcie w załączeniu. Dla nas oczywistym jest, że dla domowego kota centrum mista jest niebezpiecznym miejscem, dlatego postanowiliśmy Ktosia zabrać pod swoją opiekę.
Ktosiek Felixem zwany (bo imię to ważna rzecz), w lecznicy u pani doktor wpadł w taki szał, że nie sposób było go wyjąć z kontenera a co dopiero zbadać. Za namową doświadczonej pani doktor, że kot domowy w silnym stresie potrafi zachowywać się jak na rodzonego dzikego kota przystało, postanowiliśmy dalszym badaniem stresu mu nie dokładać.
Zatem Ktosiek Felixem zwany, pojechał do naszego lokalu i zamieszkał w dużej klatce, a za kilka dni zobaczymy, czy Ktosiowe emocje opadną. Jeśli okaże się, że walka z człowiekiem nadal będzie zawzięta w myśl rozumku Ktosia, to po zabiegu sterylizacji/kastracji (płeć Ktosiowa przecież nieznana), z łatką Dziki Dzik Ktosiek wróci na podwórko, gdzie od dwóch tygodni mieszkał. Gdyby jednak Ktosiowy Kot nabrał rozumku domowego kota, to wówczas Ktosiek zostanie pod naszą opieka do czasu adopcji. Tak więc wszystko zależy od Kociego Ktosia Felixem zwanego a w załączeniu tylko jedno zdjęcie „sprzed” przemiany, bo nam nie udało się zrobić jakiegokolwiek zdjęcia, bo Ktosiek zakopał się w ręcznik i sobie prychał groźnie.
Felix został odpchlony, w najbliższych dniach zostanie poddany zabiegowi sterylizacji/kastracji, a co dalej? Zobaczymy co z ciebie wyjdzie Ktośku…
Jeśli ktoś z Państwa zechciałby wesprzeć nas w naszych działaniach i zechce dorzucić grosik do „wyprawki Ktosiowej”, bedziemy wdzięczni za każdą złotówkę wpłaconą na nasze konto tytułem: Koci Ktosiek.
Ktosiowi można też pomóc, kupując wirtualne Kotylionki na naszej aukcji na Allegro: http://allegro.pl/charytatywna-koci-ktosiek-felixem-zwany-i4713652239.html
Dziękujemy!..