Misiek z Kozin [*] przyszedł po pomoc, nie udało się
Aktualizacja 18.10.2016
Niestety, tym razem się nie udało. Wycieńczony koci organizm nie dał rady. Lekarka, która się Misiem opiekowała pomogła mu odejść do miejsca gdzie już nic nie boli.
Krótkie Misiu miałeś życie, ale widocznie tak miało być.
Dorota to dziewczyna, która czasami nam pomaga jako Dom Tymczasowy, a czasami my jej pomagamy finansowo w leczeniu jakiejś bidy lub znalezieniu domu jakiejś kociej znajdzie. Na stałe opiekuje się kotami przed swoim blokiem i jednym z takich podopiecznych jest Misiek.
Misiek pojawił się przed blokiem bardzo wczesną wiosną tego roku jako młodziutki dzikawy podrostek, za młody nawet na kastrację. No i tej kastracji nie doczekał, bo poszedł za głosem natury i zniknął. Dorota jeszcze niedawno ze smutkiem go wspominała, że pewnie auto lub inna krzywda zakończyła koci żywot.
Aż absolutnie niespodziewanie, przy wieczornym karmieniu kilka dni temu, kocurek się pojawił i zaczął ocierać o nogi Doroty. A raczej cień kocura. Przeraźliwe chudy i brudny, tak słaby, że bez protestu dał się na rękach zanieść na czwarte piętro i zapakować do transportera. Na sygnale, taksówką, Dorota zawiozła go do lecznicy.
Pierwsza ocena zdrowia: żółtaczka i anemia – widoczne gołym okiem na skórze i błonach śluzowych. Misiek został w lecznicy z ostrożnymi rokowaniami, dostał kroplówki i leki. Po badaniu krwi: silna anemia, niekorzystny stosunek albumin do globulin, pozostałe wyniki nie rewelacyjne, ale przy takim ogólnym stanie kota nie są najgorsze. Lekarki podejrzewają zakażenie Hemobartonelozą. To paskudna bakteria, która niszczy czerwone krwinki. Misiek dostaje antybiotyk zwalczający to świństwo. Rokowania nadal są bardzo ostrożne, ale przez te kilka dni pobytu w szpitaliku jego stan się nie pogorszył, co już jest dobrą wiadomością.
Przyczyna anemii może być też zupełnie inna, może gdzieś był zamknięty i nie mógł się wydostać? Nie dowiemy się tego, nie wiemy co się z nim działo przez całe lato. Został w tym czasie przez kogoś wykastrowany w ramach opieki nad kotami wolno żyjącymi – ma obcięty czubek ucha.
Najbardziej wzruszające w tej historii jest, że wiedział gdzie przyjść po pomoc. Skąd wiedział, że Dorota jak zwykle o tej porze będzie z kocią kolacją przed blokiem i nie pozostawi go w chorobie? Nie jest to pierwszy taki przypadek, że koty wiedzą gdzie się pojawić i „na ostatnich łapach” przyjdą po ratunek. Nawet te dzikie lub półdzikie.
Pięknie prosimy Państwa o pomoc finansową w leczeniu Miśka. Każda złotówka jest dla nas cenna.
Tylko ogromna prośba: mamy pod opieką w kociarni innego Miśka, więc przy wpłatach proszę pamiętać by w dopisku był Misiek z KOZIN
Wpłaty można kierować na nasze konto:
95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
dopisek: darowizna dla Miśka z Kozin
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT GOPZPLPW
IBAN: PL95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
PayPal: kotylion.pl@gmail.com