Orion wyciągnięty spod maski auta
Firmowy parking a na nim samochody. I płacz. Płacz jakby małego dziecka. Ktoś usłyszał. Trzeba znaleźć stworzenie, które tak płacze. Poszukiwania… Jest!!! Nie dziecko, a właściwie nie ludzkie dziecko. Mała, czarna kuleczka z zaklejonymi ropą oczkami. Kocię.
Taki maluch nie może zostać sam w takim miejscu, więc trzeba szybko znaleźć mu choćby tymczasową miejscówkę. Całe szczęście trafia na naszą wolontariuszkę i „ląduje” bezpiecznie w domu tymczasowym. Tu dostaje swoje własne imię – Orion, wygodną klateczkę i trzy pary rąk do przytulania.
Jest cudnym kocim dzieckiem, które mruczy na sam widok człowieka. Zamknięty w klatce wyciąga łapki między prętami klatki i woła, płacze, domaga się uwagi. Uwielbia przytulać się do człowieka, lubi się bawić. Nie wybrzydza przy jedzeniu i bezbłędnie korzysta z kuwety. Jest wymarzonym kocim towarzyszem, nawet dla dziecka. Bawi się delikatnie, jakby wiedział, że pazurkami i ząbkami może zrobić krzywdę.
Orion ma około 8 tygodni, jest właściwie zdrowy, doleczamy tylko zapalenie spojówek. Lada dzień będzie szukał domu.