Romusia [*]

Aktualizacja: 25.04.2014 r.

Romusia poddała się… [*]
Nie było już możliwości by zapanować nad chorobą Romusi, wczoraj Romisia odeszła za tęczowy most, a dom tymczasowy tak na prawdę stał się jej jedynym, może tak właśnie Romusia chciała. Po wielu przejściach wreszcie byłaś szczęśliwa koteńko znów zaufałaś człowiekowi, tylko został straszny żal, że było ci to dane na tak krótko…

romusiabw.

 

Aktualizacja: 03.04.2014

Co słychać u Romusi?
Romusia wzorowo zajada lekarstwa, już przyzwyczaiła się, że raz dziennie ktoś jej coś wciska do paszczy i przyjęła to jako normalność, bo niegdyś na widok ręki z lekarstwem było „ratuj się kto może” a teraz grzecznie siedzi i czeka, aż to nieprzyjemne coś będzie musiała przełknąć. Rozrabia z rezydentem Filusiem urządzając goniotwy po całym mieszkaniu o 5 rano. W ciągu dnia biega z ogonkiem w pion pomrukując do nas cichutko by skrasć głaska, ot normalny kot, choć płochliwy jszcze, bo zanim ją dotkiemy najpierw trzeba do niej „zagadać”, wówczas odpowiada mruknięciem i nadstawieniem główki do głaskania przy tym robiąc ósemki wokół nóg. Za kilka dni powtórka badań, choć patrząc na Romusię, na jej radość z życia, jej zabawy i  chodzenie zawsze z ogonkiem „w antenkę” jesteśmy dobrej myśli :)

aktualizacja: 13.03.2014 r.

Mamy już wyniki Romusi, na szczęście stan zapalny został pokonany,  ale martwi nas podwyższony wynik  AspAT, co oznacza, że coś niedobrego dzieje się z wątrobą. Koteczka dostaje już leki wspomagające pracę tego narządu. Wyniki, które wskazywały możliwość wirusa FIP  są lepsze, ale nie są „książkowe” więc i tak nas niepokoją. Kolejne badania za miesiąc, więc znów musimy czekać. A Romusia romiziała się i rozmruczała na dobre w domu tymczasowym, kocha ludzi, inne koty i nawet pies jej niestraszny.
Nadal przed nami kosztowne badania i obawa o zdrowie Romusi, ale jesteśmy dobrej myśli, przecież już teraz jest troszkę  lepiej. Romusia  raczej  nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, bo jakby nigdy nic bawi się kocimi zabawkami, wygrzewa w plamach słońca i mruczy jak tylko zacznie się do niej mówić, ot beztroskie kocie życie, życie które jeszcze do niedawna Romusi nie rozpieszczało, dlatego nadrabiamy wszystkimi możliwymi siłami, by koteczka czuła się jak prawdziwa kocia dama :-)

Aktualizacja: 4.03.2014 r.

Romusia w domu tymczasowym wreszcie poczuła się tak, jak kot domowy czuć się powinien, mała lubi głaski, lubi się tulić, uwielbia towarzystwo człowieka. Jeszcze Romusia nie lubi brania na ręce, ale pracujemy nad tym. Za kilka dni kończą się  lekarstwa, powtórzymy badanie i zobaczymy co te wyniki tym razem pokarzą. Jesteśmy dobrej myśli, bo kotka odzyskała humor do zabawy a także jest bardziej aktywna i pogodna, już nie przypomina tego wypłoszonego stworka, który na widok wyciągniętej ręki kuli się i trzęsie.  Nie trzeba już za nią biegać i ukradkiem głaskać by przyzwyczajać ją do dotyku, Romusia już sama wie, że człowiek to jednak fajny ktoś, kto nie tylko napełnia miskę chrupkami, bo  w ostatnich dniach sama  przypomina o sobie i o tym, że kot jest przede wszystkim  do głaskania :)
Kciuki nadal bardzo potrzebne…

Aktualizacja: 24.02.2014 r.

Miało być już tylko lepiej,  dom tymczasowy dla takiego kota to ogromna szansa na zmianę życia z przerażonego strachulca na kolankowego miziaka.  Jednak los lubi być przewrotny i często robi nam na przekór i tak jest tym razem. Romusia musiała mieć zrobione badanie krwi, gdyż w domu tymczasowym zdecydowanie za dużo piła wody. Takie objawy często występują przy schorzeniu nerek, co początkowo  podejrzewała pani doktor.
Wyniki wykazały, że Romusia ma poważny stan zapalny choć nerki są zdrowe, ale  najbardziej martwiącym jest wynik wskazujący prawdopodobieństwo, że kotka jest zakażona wirusem FIP.  Pocieszającym jest fakt, że  kotka nie ma płynu w jamie brzusznej, więc mamy nadzieję, że wyniki może zostały „przekłamane” stanem zapalnym z jakim Romusia się zmaga. Obecnie kotka otrzymuje antybiotyki i witaminy wzmacniające i najbliższy czas będzie dla niej decydujący. Dla tymczasowych opiekunów to kolejna trudna próba i dni pełne obaw i nerwów, czy stan kotki nie będzie się pogarszał, bo niestety na tę chorobę nie ma lekarstwa.
Romusia przeszła wielką przemianę i bardzo szybko  ośmieliła się, nie boi się ludzi, chętnie przychodzi na głaski, jest bardzo łagodna, choć jeszcze łatwo ją wystraszyć. Ale to nie ten sam przerażony kot, który jeszcze tydzień temu opuścił lecznicę. Ciężko  uwierzyć, że oswajanie tego kociego wypłoszka idzie tak pomyślnie.
Bylebyś była zdrowa Romusiu…

Dziękujemy za wsparcie i ciepłe myśli dla małej.

Aktualizacja: 16.02.2014

Romusia wczoraj została zabrana do domu tymczasowego, gdzie mamy nadzieję, że wreszcie się ośmieli. Póki co jest mocno zestresowana i wystraszona, ale mamy nadzieję, że już za kilka dni zacznie się otwierać i zrozumie, że człowiek to fajna istota ;) Sporym zaskoczeniem u Romusi jest to, że w ogóle nie boi się psa, który radośnie przywitał ją w domu tymczasowym, a ona jak gdyby nic z zaciekawieniem przyjmowała psie  zainteresowanie sobą. Romusia lubi inne koty i  w domu tymczasowym już polubiła się z rezydentem Filusiem, który towarzyszy jej w ukrywaniu się w zakamarkach mieszkania, ale dzięki temu tymczasowi opiekunowie wiedzą, gdzie ten czarny strachulec się schował, dzięki czemu Rozmusia nie musi cały czas siedzieć w klatce, bo po prostu Filuś jest jak GPS Romusi ;)

Romusia trafiła do nas niedawno. Troszkę zdziwiona i zdezorientowana – ale bardzo smutna i bardzo wystraszona :( Ma ok 6 m-cy i kiedyś musiała mieć swój dom i swojego człowieka. Ale to było dawno. Człowiek zawiódł Romusię i wyrzucił ja z domu na ulicę. To doświadczenie – i kilka tygodni bezdomności sprawiły, że Romusia straciła zaufanie do człowieka – na wyciągniętą dłoń reaguje strachem i wycofaniem – boi się znów zostać skrzywdzoną :( Ale wystarczy chwilka czułości, odrobina uwagi i Romusia rozkwita. Tuli się, przymila, robi baranki – widać, jak bardzo tęskni za ludzką opieką, za czułością i głaskaniem.
Romusia początkowo wydawała się zdrowiutka – została wysterylizowana i zaczipowana. Niestety – stres związany ze zmianą warunków życia sprawił, że odporność Romusi spadła i kotunia troszkę się pochorowała. Teraz jest więc leczona – ma lekki koci katar, słaby apetyt i szkliste oczka z brzydka wydzieliną. Przebywa w lecznicowym szpitaliku – otoczona opieką Pań Dr – a my staramy się odwiedzać ją najczęściej, jak możemy. I okazywać jej masę czułości, by przegnać na zawsze jej obawy i strach przed człowiekiem.
Prosimy Pańtwa o pomoc w opiece nad naszymi podopiecznymi, w tym leczeniu tej cudnej czarnulki, w jej sterylizacji i szczepieniach. Z Państwa pomocą mamy nadzieję wyleczyć dziewczynkę, przywrócić jej wiarę w ludzi, a potem znaleźć dobry, kochający domek.

 

 



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007