Sonia z Sokolnik [*]

ę Aktualizacja 18.06.2018

Nie ma już Soni z Sokolnik.

Przeszło tydzień temu jej opiekunowie pomogli jej ostatni raz i przeprowadzili za Tęczowy Most.

Wiedzieliśmy, ze z tym nowotworem nie wygramy, ale mimo wszystko podarowaliśmy Soni prawie trzy miesiące w miarę komfortowego życia. Była rozpieszczana tak jak nigdy wcześniej, bo wcześniej nie chciała na to pozwolić.

Brykaj kocie po Tęczowych Łąkach gdzie nic już nie boli

Wszystkim, którzy wpłacili jakąkolwiek kwotę serdecznie dziękujemy za pomoc.

Aktualizacja 13.05.2018

Dawno nie pisaliśmy o Soni z Sokolnik.
Kicia miała zrobiony RTG i jego wyniki nie są zbyt „ciekawe”.
Przede wszystkim okazało się, że kotka miała połamane żebra – najbardziej prawdopodobne, że z powodu kopnięcia. Zmiana na pyszczku jest zmianą w kości, raczej nowotworową. Nic z nią zrobić się nie da, ale póki nie ma jakiś dodatkowych objawów Sonia z nią funkcjonuje bez problemu.
Po trzech tygodniach pobytu w lecznicy kotka pojechała do Sokolnik.
Jej opiekunowie stanęli przed nie lada dylematem: wypuścić ją na teren gdzie bytowała, czy zostawić ją u siebie w domku. Przypominamy, że Sonia była wcześniej kotem całkowicie dzikim, który nawet nie pozwalał się pogłaskać. Wypuszczenie jej wiązałoby się z całkowita utratą kontroli nad jej stanem zdrowia, bo nie wiadomo czy po raz drugi przyszłaby po pomoc. Poza tym jest na długo działającym sterydzie, powinien opóźnić rozwój zmian nowotworowych.
Zapadła decyzja, że Sonia zostanie w domku i tu wszyscy przeżyliśmy szok, bo ona nawet nie próbowała wyjść na podwórko, a co dopiero uciekać. Wzorowo korzysta z kuwety i prezentuje brzuszek do głaskania.
Wczoraj napędziła nam strachu i „na sygnale” przyjechała do lecznicy. Rano jeszcze zachowywała się zupełnie normalnie – jadła i się bawiła, a z biegiem dnia zrobiła się osowiała i zaczęła mieć problemy z oddychaniem. W jej stanie ogólnym, to mogło być wszystko. Na szczęście żaden czarny scenariusz się nie sprawdził – okazało się, że to tylko infekcja. Kotka miała podwyższoną temperaturę, już słychać było bulgotanie w nosku i zaczynały łzawić jej oczka. Koteczka na razie została w Hoteliku, jutro panie doktor zadecyduje co robimy dalej.
Bardzo serdecznie dziękujemy za wszystkie wpłaty, które do nas dotarły na leczenie Soni. Pokryły one całe dotychczasowe leczenie – ponad 700 zł.

Jeśli ktoś jest gotowy wspierać Sońkę dalej będzie my bardzo wdzięczni.

Aktualizacja 26.03.2018

Po tygodniu leczenia w szpitaliku widać już znaczna poprawę stanu zdrowia Soni.

Przede wszystkim badania krwi mimo ogólnego wręcz dramatycznego stanu nie wykazały nic złego. Nerki i wątroba, o które  najbardziej się obawialiśmy są w porządku. Już pierwszego wieczoru w lecznicy kotka zaczęła samodzielnie jeść – widać zadziałała bateria leków podana w sobotę i niedzielę.

Apetyt jej nadal dopisuje i koteczce powoli przybywa ciałka, ale mimo tego jest jeszcze wspierana kroplówkami. Cudów nie ma, regeneracja wyniszczonego organizmu trwa. Najbardziej optymistycznie licząc kicia będzie w lecznicy 3 tygodnie, ale ten okres może się wydłużyć.

Zmiana na pyszczku trochę się zmniejszyła, ale prawdopodobnie trzeba będzie zrobić RTG by sprawdzić czy jej przyczyna nie leży w jakiś zmianach w kości nosowej.

Na zdjęciu Sonia nie wygląda może zbyt optymistycznie, ale który kot dobrze znosi pobyt w klatce?

Nadal liczymy na Państwa pomoc finansowa w leczeniu i opiece nad tą czarnulką. I jesteśmy w jej imieniu wdzięczni za każdą przekazaną złotówkę.

Wszelkie dane do wpłat na znajdują się końcu tego wpisu

sonia4

Telefon wolontariuszki opiekującej się kotami w podłódzkich sokolnikach zadzwonił w sobotni wczesny poranek. Dość chaotyczna informacja: dzika kotka wróciła po kilku dniach, ledwo żyje, nos zapchany ropą. Pomocy.
Ostatnie podrygi zimy. Zasypało, przyszedł mróz pewnie tylko na kilka dni, ale ta kocia bieda by tego nie przetrzymała.
Trzeba jechać. Faktycznie kot w dramatycznym stanie, skóra i kości, nos zawalony ropą, powyżej noska dziwna gula – ropień? jakiś guz? Z relacji karmicieli kotka zwana Sońką to dzikuska. Do tej pory absolutnie nie dawała się pogłaskać. Kilka lat temu wysterylizowana przez nas po złapaniu w klatkę – łapkę. Teraz można wziąć ją na ręce, włożyć do transportera. Przyszła po pomoc, jak się okazało chyba w ostatniej chwili.
W lecznicy widzimy przerażenie na twarzy młodziutkiej pani doktor, która nas przyjmuje. Jednak ze wsparciem telefonicznym naszego Doktora od przypadków beznadziejnych podejmuje wyznanie. Kotka waży 2,2 kg, z nosa wypływa gęsta śmierdząca ropa, „narośl” na nosku, to prawdopodobnie ogromny stan zapalny. Kotka ma zaburzoną reakcję źrenic na światło. O dziwo nie ma temperatury. W tym wszystkim Sonia próbuje mruczeć i cały czas ugniata łapkami. Płukanie noska, bateria leków, antybiotyki, steryd, witaminy, odżywcza kroplówka, dwie godziny pod tlenem. Znowu płukanie noska. Jest troszkę lepiej! Sonia się ożywia, źrenice zaczynają reagować poprawnie. To dopiero początek drogi do zdrowia, ale bez tego prawdopodobnie by już jej z nami nie było. Ogromne podziękowania dla pani doktor, że podjęła walkę.
Koteczka trafia do naszego hoteliku, pod opiekę Ewy. Dostała leki „na wynos” i teraz najważniejsze jest by zaczęła jeść. Niestety, w sobotę nawet nie skubnęła nic z wielu miseczek, które dostała pod pyszczek. Nos ma tak zapchany, że nie czuje w ogóle zapachu jedzenia, a koty, którym jedzenie nie pachnie nie jedzą. Kot nie może nic nie jeść, bo to morderstwo dla jego wątroby. W niedzielę zdecydowałyśmy więc, że trzeba nakarmić ją na siłę. Najpierw troszkę surowego mięsa, maleńko, może łyżeczkę, trochę pluła, trochę łykała. Coś tam w kota trafiło. Później dostała ze strzykawki miksowanego kurczaka, poszło trochę lepiej.
W poniedziałek kicia trafi do szpitaliku w lecznicy, i będziemy walczyć dalej o jej zdrowie. Nie będzie to pewnie ani szybko, ani tanio prosimy więc o pomoc

Wpłaty z dopiskiem: darowizna na pomoc dla Soni z Sokolnik
prosimy kierować na konto:
95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa

Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL95 2030 0045 1110 0000 0255 4830

Darowizny można wpłacać również przez portal pomagam.pl pomagam.pl/sonia_z_sokonik

przekazbanerek

Za każdą pomoc gorąco dziękujemy ♥

* środki niewykorzystane zostaną przeznaczone na cele statutowe fundacji i posłużą innym kotom w potrzebie.



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007