Nie byłoby możliwe pomaganie w takim zakresie, jak to robimy, gdyby nie ofiarni Darczyńcy i Dawcy Darów, czasem imienni, czasem anonimowi. Wszystkich Was dostrzegamy, szanujemy i ogromnie dziękujemy Wam – także tutaj, w tym miejscu, zbiorczo – wierzcie nam, każdy kot Kotylionowy, gdy mruczy, mruczy też dla Was dziękczynne kocie podziękowanie. Za daną mu szansę, za pełną miseczkę, za dom, za życie.
Dziękujemy…
Nie moglibyśmy tyle zdziałać, gdyby nie współpracujący z nami od wielu lat lekarze weterynarii z zaprzyjaźnionych lecznic. W tym tej jednej, w której jesteśmy najczęstszymi gośćmi. Ach, Kochane wet Anie, co my byśmy bez Was zrobili… Bez Waszej wiedzy, starań, pomysłów, otwartości, cierpliwości i codziennej harówki. Złote Serca, Złote Ręce. Dziękujemy, że jesteście.
Nasza pomoc dla kotów nie byłaby możliwa, gdyby nie opiekuńcze skrzydła Fundacji Viva, gdyby nie sztab osób pomagających nam w ogłaszaniu kotów w internecie (wolontariusze i Sympatycy Kotyliona), osoby przesyłające fanty na nasze aukcje charytatywne i bazarki, osoby pomagające w łapaniu i wożeniu kotów wolno żyjących na sterylizacje do lecznic, osoby lubiące nasz fanpage i udostępniające naszych podopiecznych, gdyby nie wolontariusze (tak, tak, wolontariusz Kotyliona to nie papierowy działacz ale ktoś, kto naprawdę Coś Robi)… moglibyśmy tak długo wymieniać.
Przepraszamy, że możemy tylko tyle. Jesteśmy tylko ludźmi.
Łączą nas koty. Mimo różnic. Czasem zastanawiamy się, czy to nie koty pomagają nam bardziej, niż my im… ;)