Truskawka Trusia
Od dwóch lat tymczasujemy kocie bidy, zaczęło się od czterech maleńkich, niesamodzielnych kociaków znalezionych w śmietniku. Odchowaliśmy je i poszukaliśmy im domów, to był sierpień 2011r. i tak się zaczęło… Od tego czasu nieprzerwalnie w naszym domu pojawiają się kocie nieszczęścia, dzikie, chore, kalekie, okaleczone. Po postawieniu kota „na łapki” znajdujemy mu dom, najlepszy, taki na zawsze. Z każdym z tych domów utrzymuję stały kontakt, czasem to tylko życzenia przy okazji Świąt i kilka słów o naszym dawnym podopiecznym a czasem to regularne spotkania i fajne znajomości.
Na początku grudnia 2012r. jako kić tymczasowa w naszym domu pojawiła się Landrynka (obecnie nazwana przez naszą córcię Truskawką), dziki, prychający kociak z zaawansowanym kocim katarem i rozległymi zmianami grzybiczymi. W ciągu kilku dni z małego dzikuska Trusia przeistoczyła się w kota przylepkę, która najchętniej siedzi tylko na człowieku, na kolanach, ramieniu, głowie, byle by być blisko. Czasami było to kłopotliwe, mała puchata kulka siedząca na ramieniu i przytykająca do twarzy zagrzybiałą buźkę, która dodatkowo obsmarowana jest katarem.
Gdy Trusia wyzdrowiała i pora było szukać jej domu, po raz pierwszy nie potrafiliśmy rozstać się z tymczasowym kotem. I tak Trusia troszkę podstępem dołączyła do naszego stada, do kotki Milki i suczki Rudej. Podstępem, bo pierwsza i najważniejsza zasada naszego domu została złamana, tymczasowy kot został na zawsze.
Trusia od grudnia miała trzy nawroty kociego kataru, a to zbyt dużo jak na tak krótki okres czasu. Testy FIV i FelV ujemne, leczyliśmy więc objawy, za każdym razem z nadzieję, że choroba ma ostatni nawrót.
Dwa dni temu znów z podejrzeniem kk pojechaliśmy z Trusią do naszej Pani doktor i od tej chwili zachwiał się nasz świat…Pani doktor pobrała płyn z jamy brzusznej, płyn który może świadczyć o obecności wirusa FIP, który jest śmiertelny.
Mieliśmy w domu dwa koty z FIP, beznóżka Fbi i Basię, bardzo przeżyliśmy ich odejście. Oboje usnęli mi na rękach zabierając po kawałeczku serca, nie wyobrażam sobie i nie wierzę, aby Trusia mogła nam to zrobić i też odejść.
W przeciwieństwie do Fibi i Basi Trusia ma apetyt, tuli się do nas, jak zawsze w nocy śpi nam na głowach, jest smutna, to prawda, ale przecież je, przecież zachowuje się normalnie a Fibi i Basia zupełnie inaczej przechodzili tę chorobę.
Nasza pani doktor wczoraj zasiała nutkę nadziei, że póki mała ma apetyt, póki zachowuje się normalnie będziemy szukać innej przyczyny zbierania się płynu w jamie brzusznej. Trusia przyjmuje leki, czeka nas USG i kompleksowe badanie krwi. To wszystko kosztuje … dlatego jeśli zechcielibyście Państwo wspomóc diagnostykę Trusi – będziemy bardzo wdzięczni. Wiele próśb o wsparcie pisałam naszym tymczasowym gościom, nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała prosić o wsparcie dla swojego zwierzaka.
Trusia właśnie siedzi mi na kolanach i wpycha mordkę, by przytulić ją do mojej twarzy, bo jak mogę „zajmować się” komputerem a nie ją… nie mogę pozwolić jej tak po prostu odejść…
Jeśli Ktoś zechciałby przekazać grosik wsparcia na diganostykę i leczenie Trusi, będziemy bardzo wdzięczni:
Wpłat, jak zawsze, można dokonywac bezpośrednio na nasze konto w Vivie!:
95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Bank BGŻ
z dopiskiem: Trusia
Dziękujemy.