Koty na Retkini, wesprzemy karmicielkę.
Łódzka Retkinia, wielkie dość stare blokowisko.
I koty wolno żyjące, dla których takie miejsce to naturalne środowisko.
Ludzie mijają je codziennie. Jedni się uśmiechną, inni tupną na postrach lub psa puszczą „a niech sobie pogoni”. Ci drudzy nie myślą o tym, że gdyby nie przemykające między blokami futrzaki, to stałymi towarzyszami życia osiedlowego byłyby myszy i szczury.
Większość kotów na osiedlach ma swoich opiekunów – karmicieli. Zwykle to starsze panie z niezbyt wielką emeryturą, którym tylko dobrego serca dla zwierzaków nie brakuje. Przez mieszkańców postrzegane jako nieszkodliwe dziwaczki, kocie mamy, kociary. One się tym nie przejmują „robią swoje” po cichu nie rzucając się w oczy. Robią na ile wystarcza im sił i środków, zwykle nie proszą o pomoc, ale nie odmawiają jej przyjęcia.