Bracia Hasanowie i Szczoch – ferie w Łodzi
Czy ktoś jeszcze pamięta trzy urocze kocurki z Sokolnik, których losy były opisywane na naszej stronie: http://kotylion.vot.pl/?p=1802 ?
Oto dalsze ich losy.
Sytuacja się gwałtownie zmieniła. Po różnych kombinacjach opieki, koty na działce do tej pory karmiła ich poprzednia opiekunka (ta z której spalonej działki przeniosły się na działkę p. Teresy) Niestety, sprawdziły się nasze obawy o kruchość tego rozwiązania. Pani i jej towarzysz, jak to się ładnie mówi, „poszli w tango”. I nie to, że nie było rozwiązania alternatywnego, była umówiona osoba, która „w razie wojny” będzie koty doglądała raz dziennie. Niestety, nikt nie brał pod uwagę aż takich mrozów gdy jedzenie i woda momentalnie zamarzają. Koty przyzwyczajone do tej pory do dwóch ciepłych posiłków mogłyby tego czasu nie przeżyć.
Podjęłyśmy z Ewą no i z p. Teresą jedyną w tej sytuacji decyzję – w poniedziałek koty przyjechały do Łodzi. Wiele nie możemy im zaoferować, zamieszkały w klatkach, w hoteliku. Mają ciepło, jedzenie (p. Teresa dała im solidną wyprawkę) tylko miejsca mało – wypuszczane są tylko na czas karmienia i sprzątania klatek, nie jest do dużo, ale niech nie marudzą. Nic lepszego w perspektywie zamarznięcia na działce nie mogłyśmy im znaleźć tak na szybko. „Na wolno” też jak widać się nie dało, koty są ogłaszane non-stop od września ubiegłego roku, czego efektem były raptem dwa mało rokujące telefony i to na dodatek z dalekich zakątków Polski.
Dziś korzystając z okazji, że koty są pod ręką byłyśmy je zaszczepić przeciwko wirusówkom i wściekliźnie. Kociska piękne, wypasione, ubrane w zimowe solidne futra. 5,3; 5,6 i 6 kg żywych przytulanek. Bracia Hasanowie – na oko nie do rozróżnienia (mimo 30 dag różnicy w masie) różnią się charakterami – jeden wywala natychmiast brzuch do miziania, drugi dopiero po chwili głaskania. A Szczoch jak to Szczoch – głaskaj mnie, miziaj, a ja będę mruczał aż się będę zachłystywał z tego mruczenia. Po pierwszym szoku w klatce koty jedzą już bez zahamowań (czyli sporo…), korzystają z kuwet jakby robiły to od zawsze – Szczoch też!!! I na razie nie okazują, ze im się nudzi i, że ciasno, że do domu daleko.
Powoli przestaję się łudzić, ze znajdziemy dla nich domy. Po tej największej fali mrozów wrócą do Sokolnik i będziemy się martwić następną zimą.