Szczoch [*] żegnaj kocie…

Aktualizacja 01.10.2017

28 września Szczoszek przeszedł przez Tęczowy Most.
Po roku i 9 miesiącach od operacji ratującej mu życie już inaczej nie mogliśmy mu pomóc. Nowotwór wygrał.
Mimo, że pod dobra opieką do końca bezdomny.
Kiedyś najgrubszy kot w stadzie, ostatnio cień kota
Kradnący serce każdemu kto go poznał.
Żegnaj kocie.
Już Cię nic nie boli.

Aktualizacja 02.05.2017

Nie chce nas w tym roku wiosna rozpieścić.
Zwykle Sokolnickie chłopaki już w marcu wracali na działkę, a tu zimno, i zimo i zimno. Ile można? Bardzo się już w hoteliku nudzili. Podjęliśmy więc decyzje – niech jadą, bo nas zaraz jesień zastanie.
Wbrew naszemu czarnowidztwu, Szczoszek doczekał „zielonej trawki”. Chudy jest jak nieszczęście mimo dużego apetytu, ale ma dobry humor i energię. Po wypuszczeniu na działce awanturował się o miskę, bo śniadania przed podróżą nie było. W odróżnieniu od Hasanów, którzy dosłownie w radosnych podskokach oblatywali kąty.
Żyją ci koci seniorzy na kredyt – Szczoch już blisko półtora roku po operacji, jeden Hasan ponad pół roku z kiepską diagnozą, ale niech żyją jak najdłużej. Bardziej i lepiej nikt nie da rady się nimi zaopiekować.

Bardzo dziękujemy za wszystkie wpłaty na ich leczenie, za opiekę wirtualną – tylko dzięki Państwa pomocy te koty w ogóle jeszcze żyją.

sz3 sz1 sz2 sz4 sz5 sz6

 

Aktualizacja 04.03.2017
Bardzo dawno już nie pisaliśmy co słychać u naszych podopiecznych w hoteliku.
Nie ma tam spektakularnych wydarzeń to i ciężko pisać newsy.
Szczoszka, mimo naszych starań rak powoli zżera. Niestety taka jest prawda i nie mamy na to żadnego wpływu.
Od jesieni, gdy udało się ustabilizować cukier, mimo najlepszej możliwej opieki schudł kilogram. W tej chwili z kocura, który w najlepszych swoich czasach ważył dobrze ponad 6 kg zostało 3 kg skóry i kości. Wygląda źle, futerko liche i zmierzwione, przy głaskaniu można wyczuć cały kręgosłup. Czuje się różnie, czasami jest bardzo osowiały, nie chce jeść, czasami wymiotuje, miewa gwałtowne spadki cukru. Jedyne co możemy to dostosowywać dawkę podawanego sterydu do kociego samopoczucia. Jednak mimo choroby, w lepszych chwilach, których nadal jest więcej niż tych złych, Szczoszek jest nadal tym samym, przemiłym kotem. Pcha się by go głaskać, mruczy, gdy tylko człowiek zwróci na niego uwagę. Bywa i tak, że jak za dobrych zdrowych czasów rzuca się na miseczkę z surowym kurczakiem, wylizuje ją do czysta i idzie sprawdzić czy u kolegów nic nie zostało. Na szczęście w kociej świadomości nie ma pojęcia śmiertelnej choroby.
To tylko my wiemy, że jego czas się kurczy i jest nam bardzo smutno z tego powodu. Jeszcze mamy nadzieję, że może doczeka do wiosny, że jeszcze połazi po trawie, wygrzeje się w słońcu na podwórku, że będzie mógł odejść tam gdzie mieszkał przez kilkanaście lat.
Dzięki Ewie, która się Szczoszkiem opiekuje, dzięki lekarce, która pojęła decyzję „wóz albo przewóz” i go z powodzeniem zoperowała, no i oczywiście i dzięki Państwa pomocy finansowej Podarowaliśmy Szczoszkowi ponad rok życia.

mDSCN1582 mDSCN1586 mDSCN1588 mDSCN1590 mDSCN1595_ mDSCN1608_

Jednak przecież nie tylko Szczoch mieszka w hoteliku.
Dwóch czarnych panów Hasanów też grzeje tam tyłeczki. Jeden z Hasanów ze zdiagnozowanym jakimś tworem (podejrzewany mięsak) w brzuchu na niewielkich dawkach sterydu czuje się całkiem nieźle, drugi z nich jest teoretycznie zdrowy, ale wiadomo kot nastoletni może w każdej chwili coś „wymyślić”

mDSCN1594 mDSCN1602 mDSCN1604

Kocurów można wesprzeć przez portal pomagam.pl

lub wpłacając bezpośrednio na nasze konto 95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
z opisem dla Szczoszka i Hasana

Aktualizacja 15.10.16

Dobra wiadomość jest taka, że Szczoch czuje się zdecydowanie lepiej. Problem z przewodem pokarmowym na razie się skończył, kocisko je chętnie i z apetytem.
Zła wiadomość, to taka, że wysoki cukier na 90% wynika z podawania sterydu. W tej chwili mija trzy tygodnie od podania ostatniego zastrzyku ze sterydem, jego stężenie we krwi już spadło blisko zera i cukier wrócił praktycznie do normy (z 470 do 148 na dzień dzisiejszy). Wspieramy organizm również specjalną karmą dla cukrzyków.

W poniedziałek będą przeprowadzone kolejne badania krwi i na ich podstawie podejmiemy decyzję co dalej. Wybór mało ciekawy – Szczocha może zabrać cukrzyca lub nowotwór. Mamy nadzieję, że sensowne ustawienie leków pozwoli jeszcze przez jakiś czas utrzymać kocurka w dobrej kondycji.

Bardzo prosimy o pomoc finansową. Specjalistyczna karma i badania pochłaniają niemałe kwoty. Dzięki Państwu uratowaliśmy mu życie, teraz prosimy o pomoc w jego przedłużeniu.

Wpłaty można kierować na nasze konto:

95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
dopisek: darowizna dla Szczocha

Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT GOPZPLPW
IBAN: PL95 2030 0045 1110 0000 0255 4830

PayPal: kotylion.pl@gmail.com

Aktualizacja 02.10.16

Już ponad tydzień Szczoch jest w Łodzi. Udało nam się w miarę ustabilizować problem z przewodem pokarmowym. Kocisko zaczęło jeść choć wielkiego entuzjazmu w tym nie ma. Załatwia się regularnie czyli wygląda, że sytuacja w miarę opanowana. Widać, że lepiej się czuje i lepiej wygląda.

Dla porządku, by nie okazało się, że problem pojawił się gdzieś indziej w kocim organizmie, zrobiliśmy badania krwi. No i prawdopodobnie zaczyna się problem wtórny. W wynikach widać lekką anemię, reszta parametrów w miarę w normie, oprócz wysokiego cukru. W sytuacji zdrowotnej Szczocha, to bardzo źle. Cukrzyca może się rozwijać z powodu podawanego od ponad 9 miesięcy sterydu, steryd musimy podawać by zahamować rozwój nowotworu. Cukrzycę można z powodzeniem opanować insuliną, ale jest jeden problem – Szczoch nie ma stałego opiekuna, który się tym zajmie. I tym sposobem dochodzimy do ściany. Ewentualną cukrzycę będziemy jeszcze potwierdzać lub wykluczać dodatkowymi badaniami.

 

mdscn1235 mdscn1227 mdscn1232

 

Aktualizacja 24.09.16

Kocie lato w sokolnikach upływało spokojnie. Polegiwanie na zielonej trawie lub „kociej” kanapie, drzewa na które mimo poważnego kociego wieku jeszcze można się wspinać , czarni kumple, pełna micha i głaskanie. Raz na trzy tygodnie Szczoszek dostawał zastrzyk ze sterydu, pokazywał, że czuje się doskonale usypiając nasz lęk przed rakiem, który wprawdzie jest zdiagnozowany ale nie daje objawów. W końcu wywalczyliśmy już 9 miesięcy szczęśliwego kociego życia.

szczoszek-5 szczoszek szczoszek-4
Niestety sielanka się skończyła.
W czwartek wieczorem p. Teresa zaalarmowała nas, że Szczoszek przestał jeść i wyraźnie źle się czuje. U tego kota zachowanie „przestał jeść” jest bardzo złym objawem, bo jedzenie to on kocha ponad wszystko.
W piątek kotuś już był w Łodzi w lecznicy. Pani doktor nie znalazła jednak wyraźnej przyczyny braku apetytu oprócz bardzo zgazowanego i wzdętego przewodu pokarmowego. Kocisko dostało steryd (bo już był czas na zastrzyk) oraz nospę. Nie dało to jednak żadnej poprawy. Dziś był na USG i to samo – tak zgazowany, że w zasadzie nic nie widać, ale nie widać również mas kałowych czy innego mechanicznego powodu niedrożności jelit. I tym oto sposobem zamiast cieszyć się jesiennym słońcem Szczoch wylądował w hoteliku z zaleceniami: laktuloza (lek pobudzający perystaltykę jelit) i obserwacja jakie będą efekty jej podawania. Na razie efekty są żadne. Jeśli nie będzie poprawy jutro czeka nas kroplówka.

 

szczoszek-3 szczoszek-1 szczoszek-2

 

Pięknie prosimy o zaklinanie rzeczywistości by to była tylko „głupia” niestrawność. Kto miał okazję poznać tego kota wie jakie to cudne stworzenie.
Jeśli ktoś chce Szczoszka wesprzeć finansowo, to będziemy bardzo wdzięczni. Badanie USG tanie nie jest, a pewnie w najbliższym czasie będzie potrzebne jeszcze jedno.

Wpłaty można kierować na nasze konto:

95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
dopisek: darowizna dla Szczocha

Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT GOPZPLPW
IBAN: PL95 2030 0045 1110 0000 0255 4830

PayPal: kotylion.pl@gmail.com

 

Aktualizacja 12.06.16
Już od trzech tygodni Szczoszek wraz Hasanami urzęduje w Sokolnikach.

Czarni bracia pojechali wcześniej niż on, więc mocno znudzeni samotnością przywitali zarówno wolontariuszki jaki i Szczoszka z wielką radością. Widać, że te kocury bardzo się kolegują i pamiętają o sobie.

DSCN0807 DSCN0805 DSCN0806

Pobyt „na własnych śmieciach” bardzo Szczoszkowi służy. Wyraźnie się ożywił, nabiera mięśni – kości miednicy, które wręcz nienaturalnie sterczały przez skórę teraz przy głaskaniu czuć jak u każdego zdrowego kota. Właściwie jedyną oznaką naszej walki o zdrowie Szczoszka jest łysy brzuszek, który nijak nie chce porosnąć sierścią. Wyrosła tylko „grzywka” wzdłuż blizny po operacji i wygląda to bardzo śmiesznie.

DSCN0859 DSCN0858
Kocurek cały czas jest na sterydzie, teraz dostaje zastrzyk działający przez trzy tygodnie. Pani Tereska, która opiekuje się nim w Sokolnikach nie zauważyła nawet tych kilkugodzinnych czy dziennych okresów złego samopoczucia i braku apetytu, które nam w Łodzi spędzały sen z oczu. Najprawdopodobniej to zbawienny wpływ ruchu „na zielonej trawce”, który stymuluje perystaltykę jelit.
Ten kot jest żywym przykładem, że nie trzeba tracić nadziei nawet gdy diagnoza nie pozostawia na nią zbyt wiele miejsca.

 

DSCN0857 DSCN0853 DSCN0856

 

Aktualizacja 28.03.16

Mamy nadzieję, że Szczoch ma jakiś stałych fanów, którzy pamiętają historię jego leczenia.
A pewnie każdy opiekun zwierzaka wie, że „pomysły” na chorowanie w dni świąteczne są wśród naszych pupili popularne.
Pierwszy pomysł Szczocha „będę umierał” wypadł w Nowy Rok, teraz był bardziej kulturalny, wszczął zamieszanie w Wielki Piątek kiedy jeszcze lekarz był w zasięgu.

A było tak…
W godzinach wczesno porannych, Ewa znalazła Szczoszka bez reakcji na wydawane śniadanie. Przy tym kocie to nie jest czerwona lampka, że coś jest nie tak, to syrena strażacka, bo w tej chwili kwintesencją szczochowego życia jest jedzenie, a zaraz potem głaskanie. Mimo ogólnie doskonałego kociego samopoczucia cały czas pamiętamy, że jest to zwierzak po ciężkiej operacji i cały czas z niepewnymi rokowaniami.
Udało się nam umówić w lecznicy na 20,00. I co? I do 20,00 nastąpiło kolejne cudowne ozdrowienie. Szczoch zwarty i gotowy, ale nie na wyjazd do lecznicy, ale do jedzenia i miziania. Nie było jednak zmiłuj, pojechał Szczoch do doktora.
Pan doktor brzuszek macał i macał, ugniatał i duźdał ale nic złego nie znalazł. Dla spokoju naszego zrobił USG, na którym też nie było widać nic złego. To co mu się wcześniej nie podobało, czyli wyraźne węzły chłonne nadal są takie same. Pomiary wykazały nawet, że ciut zmalały, ale może być to pomijalny błąd. W każdym razie nie powiększyły się. Jedyne co ewentualnie mogło być przyczyną złego samopoczucia, to niewielki fragment jelita, który może być atoniczny, czyli nie kurczący się tak jak reszta, w obrazie USG wyglądał jakby był wypełniony płynem. Na przyszłość dostałyśmy na wynos nospę, która być może taki problem rozwiąże bez konieczności wizyty w lecznicy.

W lecznicy przed i w trakcie badania totalny luz.
Kot pozwiedzał gabinet, powyglądał przez okno, pomiział się z panią technik, a po USG w uprzejmości swojej wcinał zaproponowane przez nią chrupki tak, że mu się uszka trzęsły.

DSCN0617 DSCN0602 DSCN0603 DSCN0606 DSCN0613 DSCN0615
Waga pokazała kolejne 20 dag w górę – czyli w sumie 4 kg (jak przyjechał do nas w grudniu ważył 2,9 kg), a na brzuszku urosło kolejnych kilka kłaczków

DSCN0605

 

Aktualizacja 14.03.16
Szczoszek był na kolejnym przeglądzie w lecznicy.
Na chwile obecną – dobre wieści!
Pani doktor nie wymacała nic niepokojącego w brzuszku i na wadze znowu trochę przybyło. Kot cały czas dostaje niewielką dawkę steryduw ramach zapobiegnięcia wznowie.
Kontrolna morfologia z rozmazem pokazała wzorowe wyniki, tak samo poziom cukru – no nie ma się do czego przyczepić, więc się nie czepiajmy.
Kot czuje się doskonale, dietę ma coraz bardziej urozmaiconą zjada wszystko bez wybrzydzania i dopomina się o więcej. Mruczenie działa, miłość do człowieka również.
Trzymamy się tego, bo trawa w Sokolnikach zaczyna rosnąc i Szczoch jeszcze będzie się w niej tarzał i brzuchol do słońca wystawi.
A właśnie, brzuchol. U chorych, słabych zwierząt ogolona do badania sierść odrasta bardzo wolno , nie inaczej jest u Szczocha, ale na łysym brzuszku zaczynają się pojawiać kępki sierści, śmiesznie to wygląda, ale świadczy o tym, że organizm wraca powoli do równowagi.

Dzięki pomocy różnych osób kupujących na Allegro i bazarkach prawie nam się udało spłacić koszt leczenia Szczocha, wyjściowe 1400 zł skurczyło się do ok. 300. Bardzo, bardzo dziękujemy za wsparcie.
Jeśli ktoś jeszcze chce wpłacić parę złotych dla Szczoszka nasze konto jest zawsze otwarte.

 

mDSCN0585 mDSCN0584

 

Aktualizacja 16.02.2016

Po pięciu tygodniach od usunięcia z jelit guza, byłyśmy wczoraj ze Szczoszkiem na kontrolnym USG.
Pan doktor dłuuugo oglądał „co w kocie piszczy” i to co zobaczył „brzmi” dość optymistycznie.
Na razie nie widać by cokolwiek odrastało, najbliższy węzeł, który był bardzo duży znacznie zmalał, jest widoczny w obrazie USG (a raczej powinno być go trudno znaleźć), ale nie ma tragedii.

Najbliższy plan to kontrolna morfologia, za jakiś czas znowu przegląd USG. Na co dzień Szczoch dostaje steryd w tabletce i nic więcej.
Bardzo ładnie przybiera na wadze i już czuć pod ręką, że pod skórą jest coś więcej niż kości. Pewnie swoich wyjściowych 6 kg już nie osiągnie, ale i tak wygląda wiele, wiele lepiej niż jak przyjechał z Sokolnik w grudniu.
Wszystko co dostaje od Ewy zjada z ogromnym apetytem, potem robi przegląd misek u kumpli w hoteliku, a później jeszcze by coś przekąsił.

To kocisko jest niesamowite – w lecznicy zero stresu – głaskajcie mnie, a ja będę mruczał, w trakcie badania się zdrzemnął, bo tak fajnie po brzuchu miziało. Zdążył rozkochać w sobie panią technik, która wzruszona losem biednego, głodnego (post przed badaniem) kotecka już po USG podkarmiała go chrupkami.

Dziękujemy za wszystkie ciepłe myśli i wsparcie finansowe. Leczenie Szczocha pochłania masę pieniędzy, ale dzięki wszystkim ludziom o dobrych sercach możemy mu zapewnić wszystko co najlepsze. Każda wpłata jest witana z radością.

DSCN0526 DSCN0527 DSCN0528 DSCN0529 DSCN0530 DSCN0532 DSCN0533 DSCN0534 DSCN0535 DSCN0536 DSCN0537 DSCN0538

Aktualizacja 31.01.16

Już tydzień minął jak Szczoch wrócił na stałe do hoteliku.

Jak na razie w kocim brzuszku wszystko jest w porządku. Kocisko je już coraz większe porcje, spotyka się z sąsiadami Hasanami, mruczy i domaga się pieszczot. Na razie nic nie wskazuje  by działo się coś złego.

Wyniki histopatologii są niejednoznaczne – może być chłoniak albo nie, może dawać wznowy i przerzuty albo nie. Nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki by ten gorszy  scenariusz się nie sprawdził. Niedługo będziemy robić kontrolne USG i zobaczymy jak to wszystko w środku wygląda.

 

IMG_2046

 

Aktualizacja 16.01.16

Wczoraj Szczoch wrócił do hoteliku po tygodniowym pobycie w lecznicy.

Niestety, nie jesteśmy w stanie zapewnić mu takiej opieki jakiej potrzebuje we własnym zakresie. Po takiej operacji „uruchomienie jelit” trwa dość długo i polega na wielokrotnym karmieniu niewielkimi porcjami przez cały dzień, jednocześnie musi być podpierany kroplówkami by organizm miał siłę do walki. Osoba pracująca, której nie ma praktycznie cały dzień w domu nijak temu nie podoła.

Szczoszek jest jednak tak bezstresowym stworzeniem, że jemu jest absolutnie wszystko jedno gdzie przebywa byle karmili i głaskali. Nie mamy więc obiekcji, że musimy go oddać na tygodniowy pobyt „gdzieś”, szczególnie, że to miejsce zaufane i pani doktor o kotusia odpowiednio zadba.

Kocisko generalnie czuje się bardzo dobrze, jest żywotny, wszędzie go pełno, próbuje podłączać się do misek z jedzeniem kumpli w hoteliku. Energicznie upomina się o głaskanie i mruczy, mruczy, mruczy.  Oprócz przeraźliwej chudości kompletnie nie widać, że kocisko ma już tyle za sobą.

Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku.

mDSCN0450 mDSCN0448

 

mDSCN0458 mDSCN0460 mDSCN0463

 

mDSCN0474

Aktualizacja 10.01.16

Od chwili gdy pojawił się wcześniejszy wpis o Szczoszku zdążyło się zmienić wszystko.

1 stycznia gdy wszyscy wracali do żywych po Sylwestrze on obrał drogę w przeciwna stronę… Ewa znalazła go w hoteliku leżącego bez zainteresowania światem i jedzeniem. Wystraszył nas bardzo, bo znalezienie sensownej pomocy weterynaryjnej w taki dzień to sztuka praktycznie niewykonalna. W sumie znalazłyśmy tylko wsparcie telefoniczne, które niewiele wniosło :(
Jednak nastąpił cud noworoczny – z tak samo nieznanych przyczyn z jakich się Szczochowi pogorszyło – po południu jego stan się diametralnie poprawił. Wróciła mu chęć do życia i apetyt. 2 stycznia byłyśmy z nim w lecznicy, bo jednym z podejrzeń było pęknięcie guza lub gromadzenie się płynu w brzuchu. USG jednak nic takiego nie wykazało.
Przez kolejne dni niby wszystko szło zgodnie z wcześniej założonym planem leczenia jednak gdy kocio trafił na kontrolę do prowadzącej go lekarki przeraziła się jego chudością, oprócz tego zaczęły pojawiać się wymioty, które wskazywały, że niedrożność przewodu pokarmowego narasta.
Nie miałyśmy wyboru – wspólnie z lekarką podjęłyśmy chyba jedyną rozsądną decyzję – otwieramy brzuszek i w zależności od tego co tam będzie kot nie zostanie wybudzony lub będzie operowany.

Okazało się, że nie ma aż takiej tragedii jak się spodziewałyśmy. Guz zamykający światło jelita dało się usunąć. Zmiana spora (widoczny na zdjęciu ma ok.5 cm), wycinki poszły na badanie histopatologiczne – przynajmniej będziemy wiedzieć z czym mamy do czynienia i jakie mogą być rokowania.
Kot, mimo wieku, doskonale przetrwał zabieg i narkozę. Dziś, trzeciego dnia nikt by nie powiedział, że jest po tak poważnej operacji. Szczerze mówiąc był już problem by dwie osoby go upilnowały na kroplówce, bo kawalerowi się bardzo nudziło i próbował wycieczek po lecznicy.

 

mZdjęcie0536 mDSCN0422 mZdjęcie0532

Zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko odroczenie wyroku, ale ten kot ma ogromna wolę życia. Wszystkie zabiegi znosi bez żadnego protestu, mruczy prawie bez przerwy , dopomina się o głaskanie i przytulanie. W momencie gdy poznałyśmy diagnozę nikt nawet nie pomyślał o podejmowaniu ostatecznej decyzji. Na to zawsze jest czas. Mamy tylko nadzieję, że podarowałyśmy mu nie kilka tygodni, ale kilka miesięcy życia. Dla niektórych to mało, dla nas nie, nam wystarczy że Szczoszek będzie dalej tak pięknie mruczał i zobaczy jeszcze swoje ukochane Sokolniki.

Jednak opieka weterynaryjna i zabiegi pochłonęły masę pieniędzy. Jak zwykle prosimy o wsparcie finansowe, bo samą miłością kota nie wyleczymy, a lecznice zapłaty w mruczeniu przyjmować nie chcą.
Nawet najmniejszą kwotę można wpłacić na nasze konto:

95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
dopisek: darowizna dla Szczocha

Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT GOPZPLPW
IBAN: PL95 2030 0045 1110 0000 0255 4830

PayPal: kotylion.pl@gmail.com

MDSCN0432 mDSCN0426 mDSCN0427 mDSCN0428 mDSCN0429 MDSCN0431

 

Dwa tygodnie temu do hoteliku przejechał Szczoszek  http://kotylion.pl/wiesci-z-sokolnik/

Bardzo schudł  i to zaniepokoiło panią Teresę.

Faktycznie został cień dawnego burasa… waga z 6 kg spadł na 3,5 i wystaje mu kręgosłup.

Nikt nie wie ile ten kocur ma lat – 15, 18 20? W każdym razie dużo, szczególnie jak na kota wolno żyjącego więc można się spodziewać wszystkiego. Poza tym pierwszy żarłok w towarzystwie nie chciał jeść nic.

Zęby w fatalnym stanie, ale nie powinny spowodować aż takiej utraty wagi.

Ku naszemu zaskoczeniu badania krwi wyszły poprawne, więc razem z lekarzem podjęłyśmy decyzję by zrobić porządek w pyszczku i w trakcie znieczulenia dokładnie kota obmacać. Decyzja okazała się bardzo dobra – zabieg przebiegł bezproblemowo ale niestety badanie plapacyjne wskazało, że na jelitach jest guz.

Dalsza diagnostyka – USG – pokazało, że guz powoduje zamykanie światła jelita, stąd niechęć do jedzenia i problemy z wypróżnianiem, które zaobserwowałyśmy w trakcie pobytu kota w hoteliku. Nie brzmi to wszystko optymistycznie i jest nam bardzo smutno z tego powodu. Szczególnie, że jest to wyjątkowo miły kocur – ktokolwiek go poznaje jest nim zachwycony. No bo kto to słyszał by kot przywieziony z lasu do weterynarza non-stop mruczał? Czy ma gnieciony brzuszek, robione zastrzyki czy mokra od żelu głowica od USG jeździ po świeżo ogolonym brzuchu mruczenie nie cichnie ani na chwilę.

Jednak wiedza, którą teraz mamy pozwala poprawić komfort kociego życia i być może doprowadzić do operacji guza.

Na chwilę obecną Szczoszek dostaje sterydy, leki rozkurczowe i antybiotyk. Po usunięciu popsutych zębów zaczął w miarę ładnie jeść, preparat poprawiający perystaltykę jelit wyregulował wydalanie i kot nawet nieco przybrał na wadze. Jeśli nie będzie działo się nic złego, to za miesiąc zrobimy kontrolne USG i być może podejmiemy decyzję o operacji.

 

Niejedna osoba pomyśli „tyle fatygi na jednego starego bezdomnego kota” ale sądzimy, że tacy ludzie nie zaglądają na naszą stronę. Ci, którzy czytają pojawiające się historie mają wielkie serca i zawsze służą choćby niewielkim wsparciem finansowym za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni w imieniu naszych podopiecznych.

 

Jeśli  ktoś z Państwa zechce wesprzeć leczenie Szczocha prosimy o wpłaty na nasze konto:

95 2030 0045 1110 0000 0255 4830

Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!

ul. Kawęczyńska 16 lok. 39

03-772 Warszawa

dopisek: darowizna dla Szczocha

 

Dla przelewów zagranicznych:

SWIFT GOPZPLPW

IBAN: PL95 2030 0045 1110 0000 0255 4830

 

PayPal: kotylion.pl@gmail.com

 

sz_male sz1_male sz2_male sz3_male sz4_male sz5_male



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007