Chudzinek [*]

Aktualizacja: 16.06.2014 r.

Niestety, mamy smutną wiadomość… Chudzinek nie dał rady :-(
Wydawało się , że wszystko jest już na najlepszej drodze do wyzdrowienia, ale nagle pojawiły się ogromne kłopoty z oddychaniem , próba reanimacji nie powiodła się. Nie umiemy napisać jak bardzo jest nam przykro i jak potwornie żal, że się nie udało. Sekcja wykazała obecność 3 wielkich guzów w gardle – przy tchawicy, których nie sposób było zobaczyć wcześniej.
Bardzo wszyscy przeżyliśmy odejście Chudzinka…
Pociesza nas jedynie fakt, że nie odchodził w lesie, zapomniany przez wszystkich – w mękach i bólu. Pokochało go wiele osób, a on na pewno przez te kilka dni u nas był szczęśliwy.

Dziękujemy raz jeszcze Wszystkim za pomoc i wsparcie finansowe, za kibicowanie i ciepłe myśli…

chodzinekbw

Aktualizacja: 8.06.2014 r.

Minął tydzień odkąd Chudzinek trafił do lecznicowego szpitalika. Ciężki to był tydzień i dla Chudzinka i dla nas. A chyba najcięższy  – dla Pań Doktor, które dokonywały cudów, by zatrzymać tego wycieńczonego kocurka z nami. Wiele mieliśmy obaw przez ten tydzień, bo choć stan Chudzinka nie pogarszał się zbytnio – to jednak nie było też wielkiej poprawy :(
Od dwóch dni jednak widać, że wysiłki Pań Doktor przynoszą efekty i Chudzinek wreszcie chyba sam uwierzył, że może wygrać z chorobą :) Chudzinek stał się bardziej aktywny – już nie leży bez sił na posłanku, ale domaga się spacerów i mizianek, chętnie i z apetytem pałaszuje nałożone do miseczki jedzonko, a po ogonku „w antenkę” widać, że zadowolony jest kocio :)
Stan Chudzinka nadal jest poważny, ale mamy nadzieję, że teraz powoli będzie się poprawiał – aż do całkowitego wyzdrowienia. My w to wierzymy niezachwianie.
Jeśli zechcielibyście Państwo wesprzeć nas w naszych działaniach statutowych -  zachęcamy do przekazywania darowizn na nasze konto bankowe. Każdy grosik to wymierna pomoc. Dla Chudzinka i dla wielu, wielu innych kotów i kociąt pod naszą opieką.

02.06.2014

Wczorajszego popołudnia nasza wolontariuszka Agnieszka wybrała się na rowerową przejażdżkę po lesie. Pogoda dopisywała i Agnieszka po intensywnie spędzonym tygodniu, miała wreszcie czas na relaks. Ale w Agnieszki przypadku chyba nie można mówić o odpoczynku… . Ona ma to szczęście, lub to kocie nieszczęścia mają szczęście do Niej i… niedzielna przejażdżka po lesie nie trwała długo. Przy leśnej drodze, w krzakach, właśnie takie dwa kocie nieszczęścia jakby czekały na Agnieszkę…. Jeden z nich biało-czarny patrzył zrezygnowany. Cały był oblepiony muchami, a w szczególności pyszczek, wyglądało to okropnie – chudziutki, słaby, tak jak by nie miał siły nawet główki podnieść i odgonić muchy które go obsiadły. Rudzielec był bardziej czujny, tak jak by pilnował swojego mniejszego towarzysza. Agnieszka czym prędzej zadzwoniła po męża, aby przyjechał samochodem z kontenerkami i klatką łapką. Biało-czarnego Agnieszce bez problemu udało się wziąć na ręce i włożyć do kontenerka. Biedaczek nawet nie miał siły się ruszyć, ani wstać.. Jak brała go na ręce to czuć było jedynie skórę i kości :-( Natomiast rudzielec gdy zobaczył, że kolega jest bezpieczny pokręcił się jeszcze chwilkę i czmychnął do lasu. Aga nastawiła klatkę, ale niestety rudy już się nie pojawił. Wyglądało jakby tylko czekał i pilnował kolegi, aż będzie bezpieczny.
Agnieszka zabrała biało-czarną chudzinkę natychmiast do weterynarza. Dostał kroplówkę i zastrzyki. Gdy kichał z nosa wylatywały kolejne larwy much… Po wypłukaniu nosa wyleciała jeszcze masa zielono, żółtej wydzieliny. Biedaczek był bardzo głodny, ale niestety nie mógł nic przełknąć…

Na szczęście jest już bezpieczny i to co najgorsze już chyba za nim… Mamy nadzieję, że  leki szybko zaczną działać i chłopczyk niebawem odzyska siły. Nie wiemy, jak długo koczował w tym lesie i co się wydarzyło, że się tam znalazł. Pomoc na szczęście przyszła w porę, ale co biedak musiał przeżywać przez ostatnie dni to aż ciężko sobie wyobrazić. Wydawał się być już bardzo zrezygnowany, jakby czekał na jedno… :-(

I tak kolejne kocie nieszczęście trafiło pod naszą opiekę. Jesteśmy więc wdzięczni za każdy grosik wsparcia przekazywanym przez Was na pomoc naszym podopiecznym. Niestety bez tego to wszystko, co robimy nie byłoby możliwe.
Dziękujemy.



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007