Gucio już w swoim domku
Dziękujemy serdecznie Marcie i Sebastianowi za wspaniały domek dla Guciolka. Gucio był u nas w domu tymczasowym trzy miesiące, to czas niby krótki, ale jak dla nas bardzo długi – by poznać kociego jegomościa i pokochać. Szukaliśmy dla Gucia domu wyjątkowego takiego na jaki zasługuje. Gucio jest delikatną i charakterystyczną istotką, mało miauczy, dużo gada po swojemu, barankuje, mruczy jak tylko zwróci się na niego uwagę, jest delikatny i bardzo łagodny – taki troszkę kocio-pies niż kocio-kot, jednym słowem potrafi wkraść się w człowieka (w nas się wkradł). Marta z Sebastianem wypatrzyli Gucia w ogłoszeniach na stronie schroniska, w tym samym dniu w którym rozmawiałyśmy po raz pierwszy, zjawili się wieczorem poznać Gucia dodatkowo przyjechała mama Marty. Guć mieszka z Martą i Sebastianem, Sebastian w domu nie miał zwierzaków Marta dwa koty i psa w tym jeden kot adoptowany po śmierci siostry mamy. A jak wiemy wiele kotów po osobach zmarłych trafia na ulicę bądź do schroniska, tym bardziej upewniłam się, że rozmawiam z osobami odpowiedzialnymi i wrażliwymi. Pierwsze spotkanie odbyło się „po japońsku” czyli siedzieliśmy na dywanie w towarzystwie psa – Rudej, i kotów Milki i Gucia. Miła rozmowa, ufam takim ludziom, tak po prostu od pierwszego poznania, to się wie gdzieś w środku. Marta i Sebastian zostawili koce, ręczniki, gąbkowe poduchy i zabawki dla schroniskowych kociastych, jako odwdzięczenie się , jak to Marta ujęła za Gucia. Pierwsze relacje z domku, mały nie pewny, nie chce jeść. Za to drugiego dnia szaleństwo, jedzenie za dwóch, barankowanie i podbijanie nowego terytorium. Trzeciego dnia otrzymałam zdjęcie mamsem Guć śpi kołami do góry, czuje się bezpiecznie. Cieszę się, że Guć szybko przywykł do nowej sytuacji, mnie chyba zajmie to jeszcze chwilkę czasu tęsknie za tym małym stworkiem… ale wiem, że trafił do wspaniałego domu, a następne małe zagubione istotki czekają na lepsze jutro
a my dziękujemy Kasi i jej Rodzince za wspaniałą tymczasową opiekę nad Gustawem :)