kot Kazimierz, jego Pan zmarł – stał się cud!
Aktualizacja
30.05.2012
Wczorajsze wiadomości aż uniosły nas do góry! Kaziczek znalazł kochający dom! Przyszli po niego Państwo, którzy stracili swojego wiekowego już kicia i tak urzekła ich historia Kazika, że zabrali go do siebie. Po stokroć się cieszymy bo w domowych pieleszach i wśród kochających go osób na pewno sto razy szybciej dojdzie do siebie, nabierze ciałka. Oczywiście nadal jest pod opieką lekarską, ale wiemy, ze teraz to już z baaaardzo dużej górki to wszystko się potoczy:)
18.05.2012
Kazimierz ma 5 lat. To wiele i niewiele. 5 lat przeżył mając swojego Pana, mrucząc mu na dobranoc i ogrzewając zbolałe kolana. Pan Kazimierza chyba nie był zbyt bogaty, bo Kazimierz nie jadał najlepszej karmy, nie miał czym ścierać kamienia z ząbków, ale zapewne brzuch miał pełny i to mu wystarczyło.
Tylko, że ten Pan Kazimierza odszedł. Odszedł i już nie wróci. Kazimierz czekał, czekał i czekał, cichutko popłakiwał, ale Pan nie wracał…
Po kilku dniach udało się dotrzeć do Kazimierza. Czekał…
Potem było już tylko ostatnie Pana pożegnanie, a potem to nie wiemy co, bo już w tym wszystkim nikt o Kazimierzu nie pamiętał. Po co komu stary kot z brzydkimi zębami? Po co taki nieatrakcyjny Kazimierz? Nic on nie wart, nic nie kosztuje…
Kazimierz ma 5 lat, to niewiele, ale kiedy patrzysz na niego widzisz starego, zaniedbanego kota. Bo Kazimierz chyba prze moment uwierzył w to, że taki jak to do niczego nie potrzebny…
Powinien ważyć z 6 kilo, to ogromny piękny kocur, pingwin, waży zaledwie 3, sierść w fatalnym stanie, zęby prawie wszystkie do usunięcia, stan zapalny w pyszczku. Ale to tylko powłoka, to wszystko da się naprawić – wierzymy w to, ze pomogą nam w tym Państwo. Wnętrze Kazikowe jest za to idealne, to spokojny, grzeczny i bezproblemowy kiciuś, siada cichutko w kąciku zupełnie jakby nie chciał przeszkadzać, zupełnie jakby chciał powiedzieć: proszę się mną przejmować… Pomóżmy Kaziczkowi stanąć na łapki, pomóżmy, bo jeszcze trzeba mu pokazać, że jest najważniejszy, dla kogoś!