Porzucona na parkingu Martusia znalazła swoje miejsce na ziemi
Aktualizacja: 16.12.2013 r.
6.12.2103 r.
Martusia ma ok 3 m-ce i jest prześlicznym, kochanym i delikatnym kociątkiem. Sama słodycz. Niestety – dla jej byłych „opiekunów” była chyba zbyt mało słodka :(. Martusia została wyrzucona z auta – w mroźny, ponury grudniowy poniedziałek – na samym środku parkingu pod jednym z łódzkich hipermarketów… Widzieli to ochroniarze – jednak nie zapisali nr rejestracyjnego samochodu :(
Kotunia było przerażona – biegała wśród przejeżdżających i parkujących aut, chowała się, płakała. Cudem chyba pod żadne nie wpadła… Zaalarmowani telefonem – pojechaliśmy…
Było już ciemno, potwornie zimno… Kicia siedziała skulona w samym środku ustawionych rzędami wózków – i płakała cichutko. Była sparaliżowana strachem, zziębnięta i nieszczęśliwa – bała się podejść do wyciągniętej ręki – nie wiedziała, czy może zaufać człowiekowi, który przed chwilą tak bardzo ją skrzywdził… Uciekła pod zaparkowane auto – i – zmęczona – wcisnęła się między podwozie a jego osłony – klinując się w środku :(
Bardzo trudno było ją stamtąd wydostać – ale w końcu się udało – a wzięta na ręce Martusia – wtuliła się i zaczęłą mruczeć. Wróciła z dalekiej podróży. Jest już bezpieczna.
Martusia przypłaciła swoją przykrą przygodę nie tylko psychiczną traumą, potwornym przerażeniem i utratą wiary w ludzi. Nabawiła się kociego kataru i kicha teraz na potęgę. Za to – wdzięczy się, mruczy i przytula z całych sił – jakby chciała podziękować za ratunek i opiekę.
O byłych „opiekunach” nie chcemy się wypowiadać. Nic, co ciśnie się na usta – nie nadaje się do publikacji :( Ludzkie okrucieństwo, bezmyślność i brak empatii chyba nie ma granic. Niestety.
Na szczęście – Martusia właśnie rozpoczyna nowe życie. Tylko szczęśliwe.
Jeśli zechcieliby Państwo wspomóc nas w opiece nad Martusią i w jej leczeniu – będziemy wdzięczni za każdy datek.