Meo – trzymamy wszyscy kciuki
kolejne wieści od Meo
„Meo w domu, strasznie głodny, dużo pił. W lecznicy nie zjadł nic, poprosiłam o podanie kroplówki (żebym go dziś nie szarpała, a przepłukać go trzeba). Rana i okolica nie jest fajna – wygolona dolna część szyi, dziurka około 2-4 mm, dookoła zakrwawione. Najbardziej boję się, bo dziurka się zapycha (jak każda rana dąży do zagojenia) i trzeba tę dziurkę w razie duszności przepchać. Na taką operację będę miała bardzo niewiele czasu, może 2 minuty. Dziwny jest odgłos oddychania przez to, świst i coś jeszcze, nie wiem, jak to nazwać. Są momenty jakby Meo chciał wymiotować razem z krztuszeniem, nie ukrywam, że wygląda to niefajnie, boję się cały czas, uprzedziłam klinikę obok, że mogę w nocy przylecieć. Tylko kiedy mam spać, choć raz na dwie doby, ale muszę… Meo ma przednie łapki zapakowane w kapcie – taki specjalny bandaż, który się sam przykleja – żeby nie drapał okolic rany, ma też wenflon i wygląda to wszystko średnio. No i antybiotyk raz dziennie (p/bakteryjnie).
Nie chciał zjeść ani Recovery ani Animondy rozklapcianej z wodą. Znalazł kawałek mięsa, którego nie zjadły pozostałe koty i szybko zjadł. Dałam mu więc mięsa, pokrojonego chyba na mikro-cząstki i dawałam tak po pół łyżeczki; zjadł chyba z 8 takich porcji. Na razie wystarczy.
Ranę mam dookoła przemywać roztworem NaCl, który już kupiłam, mam gaziki wyjałowione i podkłady (żeby leżał na czystym). Wzięłam ze sobą do lecznicy Encortolon, żeby podać razem z wetką (nie można tak nagle odejść od sterydu) – wetka była młoda, powiedziała, ze pierwszy to taki przypadek w jej karierze i gdy podałyśmy rozdrobnioną tabletkę wymieszaną z wodą do pysia przez strzykawkę „pod kiełek” – Meo zaczął pluć, trochę podkrwawiał (miał przecież cięte miękkie podniebienie). Ma tam skoagulowane i dwa szwy.”
Dziś o 15 odbyła się planowana operacja Meo, mam wieści od Moniki:
„Kochani, nie udało się zrobić tego, co było zaplanowane, bo po podaniu Lignocainy w celu znieczulenia gardła – Meo wszedł w obrzęk krtani. A te kieszonki krtaniowe są już przy strunach głosowych, więc w puszce krtaniowej już naprawdę głęboko i nie można było wejść. Profesor przesunął/usunął jedną chrząstkę i skrócił podniebienie miękkie, bo wg profesora też zapadało się i przeszkadza oddychać. Za dwa tygodnie do kontroli i będzie jeszcze jedna operacja, bo dziś niewiele zostało zrobione przez ten obrzęk.
Zapłaciłam za samą operację 200 zł., jak powiedział – spotkamy się jeszcze raz. Jutro dowiem się jakie są pozostałe koszty (opłata za szpital, leki itd.). Profesor sam nie był zadowolony z przebiegu operacji. Meonik na noc został w lecznicy, oddycha chyba rurką, bo jak powiedział profesor – oddychanie się pogorszyło. Jutro rano czekam na telefon od lekarza „nocnego” czy Meo jest do odbioru i w jakim stanie.”
„Mam informację od profesora, że była jednak tracheostomia (wyszycie tchawicy) – Meo dusił się, obrzęk był duży, uniemożliwiający oddychanie. Tak się zrobiło po psiknięciu Lignocainą, co profesora bardzo zdziwiło. Nie odbiorę Meonika wcześniej niż w czwartek . Jutro mu zawiozę jedzenie i posiedzę z nim. Biedny staruszek.”
Meo zostaje w klinice do czwartku, na razie nie wiemy kiedy odbędzie się operacja, ale trzymamy mocno kciuki za dzielnego Zezolka i Państwa również o to prosimy