Sokolnickie kociaki – podrzutki już w Domu
Aktualizacja 13.08.2012
Od 3 sierpnia obydwie siostrzyczki już we własnym, co najwazniejsze, wspólnym domu :)
Niech im się wiedzie !!!
Wiedziałam, że sezon na kociaki z Sokolnik prędzej czy później się zacznie :(
W poniedziałek zadzwoniła do mnie jedna pani, która miała mój numer od innej pani, to jakoś tak działa. Podrzucono jej na działkę czwórkę kociąt, pani ma już dwa swoje koty i wizja posiadania nagle sześciu nieco ją przerosła. Pomysłów na pomoc, oprócz ogłoszeń, nie miałam zbyt wiele :( Bez większej nadziei zadzwoniłam jednak do naszej ulubionej lecznicy i hurra, udało się, będzie miejsce dla dzieci. Powiadomiłam panią, umówiłyśmy się, że przywiezie malce do Łodzi we wtorek. Niestety, z całej czwórki, w poniedziałek wieczorem pojawiły się tylko dwa, pozostała dwójka gdzieś się rozlazła, może ktoś przygarnął? Pani objechała na rowerze najbliższą okolicę i dzieciaków nie spotkała.
Kociaki ewidentnie domowe, czyściutkie, nawet pcheł nie miały, oswojone, mruczące. Przypuszczam, ze komuś się kocica okociła, dzieci odchowała i w myśl zasady hołdowanej przez niektórych, że „na działkach koty sobie poradzą” właściciele pozbyli się kłopotu.
Ten kłopot to dwie panienki w wieku ok. 10 tyg. Po przeglądzie weterynaryjnym zostały odrobaczone, zaszczepione i na razie wylądowały na tydzień w hoteliku by mogły odbyć kwarantannę poszczepienną z dala od stad wirusów. We wtorek trafią do lecznicy i tam już będą czekały na docelowe domki stałe.
Mają już trochę ogłoszeń w sieci, ale na razie jakoś tłumu chętnych brak, jakoś mnie to nie dziwi, bo w końcu to środek wakacji.
Od pani dostały wyprawkę żywieniową i życzenia szybkiego znalezienia domu, co było bardzo miłym gestem, bo zwykle w takich sytuacjach kończy się na „wręczeniu” mi kociąt i szybkim odwrocie chwilowego opiekuna bym czasami się nie rozmyśliła…