Sterylizacje na Limanowskiego
Wczoraj na sterylkę pojechała koteczka z Limanowskiego.
Podwórko przy kamienicy, sporo kotów dokarmianych przez bardzo współpracującą karmicielkę.
W tamtym roku w czerwcu łapałyśmy tam kotki na sterylkę z Anią, nie pamiętam już dokładnie, ale jakoś 5 kotek i dwa kocury. Koty wolno żyjące, dzikie, łapane na klatkę łapkę. Kończyłyśmy w tym roku w kwietniu, dwie ostatnie kotki pojechały na zabieg.
Zabiegi sfinansował Kotylion, karmicielka od dawna o tym myślała, ale nie było jej na to stać.
W czerwcu telefon, na podwórku kotka z dwoma kociakami, potrzebna sterylizacja. Nie wiedzieliśmy skąd, przecież wszystkie koki zostały wysterylizowane. Okazało się, że kotka była tam od kilku lat, nigdy nie rodziła, zakładali że była sterylizowana, w tym roku urodziła po raz pierwszy.
Podjechałam sprawdzić, kotka i dwa kociaki, zdrowe, zostały umówione na sterylkę.
Karmicielka odwiozła koty do lecznicy, mama została wysterylizowana, maluchy zaszczepione i odrobaczone. Po zabiegu zostały odwiezione na podwórko. Mają tam zapewnione schronienie, jedzenie. Dwa maluchy to kotki. W październiku Pani ma dzwonić i umawiać na sterylki maluchy, będzie tego pilnować.
Dzięki tym zabiegom nie urodzą się kolejne koty, które powiększyły by populację bezdomnych zwierząt.