Walenty, co będzie miał kiedyś dom.

Aktualizacja: 15.04.2013 r.

Walenty przeszedł tydzień temu zabieg dentystyczny. Zostały mu usunięte przednie zęby i zdjęty kamień nazębny. Wszystko odbyło się oczywiście pod narkozą.
Niestety, pojawiło się teraz zapalenie dziąseł. Powrócił także bardzo nieprzyjemny zapach z pyszczka. Na razie aplikujemy mu preparat na dziąsła czego, rzecz jasna, Walenty nie lubi. Leczymy i czekamy…
Jeżeli, zapalenie nie ustąpi i stan Walentego się nie poprawi czeka go plastyka dziąseł :(
Mamy jednak nadzieję  że wszystko skończy się pomyślnie.
Dalsze leczenie kosztuje, a niestety Walenty już teraz ma  długi w lecznicy. Choć wydaje się, że aż tak wiele nie zostało zrobione, poważne operacje nie przeprowadzone, to jednak zastrzyki, antybiotyki, leki na odporność, wizyty i konsultacje pochłonęły znaczną sumkę. Dlatego po raz kolejny zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie na opiekę weterynaryjną dla naszego podopiecznego.
Koszty związane z karmą i transportem pokrywa dom tymczasowy, który włożył już wiele pracy i czasu, aby Walenty mógł jak najszybciej wrócić do zdrowia.

Gdyby Ktoś z Państwa zechciał pomóc nam w spłacie długu w lecznicy, będziemy wdzięczni za każdą złotówkę.

Wpłat można dokonywać bezpośrednio na nasze konto w Vivie
95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa

Aktualizacja: 27.03.2013 r.

Witam wszystkich którzy śledzą moją historię.
Poznaliśmy się w kilku poprzednich odcinkach, to ja Rudy Walenty.
Teraz jestem spokojnym i beztroskim kotem, a moje życie jest takie kocio leniwe, choć nie zawsze tak było.
Spędzam czas na kolanach i przy nogach fajnych i kochanych człowieków, wystarczy, że pokręcę się przy nogach w drodze do kuchni i micha jest pełna.
Domek jest ciepły, spokojny taki bezpieczny, no chyba że zabierają mnie w torbę i wiozą do takich niedobrych Pań co: oglądają, wtykają, zaglądają, mierzwią futerko i na koniec jeszcze kłują.
Moje człowieki mówią że te wizyty są najważniejsze dzięki nim nie mam już problemów z katarem, pozbyłem się wewnętrznego życia i zaczynam ładnie pachnieć.
Ale te wizyty nie są tanie i dla tego mam jeszcze jedną prośbę niech każdy pomoże chociaż jedną złotówką na moje leczenie, ażebym mógł być nie tylko szczęśliwy, ale także zdrowym kotem.

Aktualizacja: 18.03.2013 r.

Walenty przebył długą drogę, i ta droga zaprowadziła go do miejsca, w którym ma wreszcie szanse na normalne życie.
Był kochany, wyrzucony i sponiewierany, jego życie było pełne zmian i to  zmian na gorsze zafundowanych mu przez nas – ludzi. Teraz Walenty jest spokojnym i zrównoważonym kotem, z pełnym ufności wzrokiem patrzący w przyszłość. Nadal pozostały problemy z nadżerką i kocim katarem, ale dzięki  troskliwej i kochanej opiece z dnia na dzień  jest lepiej. Rudasek ociera się o nogi, lubi spać na kolankach i być głaskanym, a  także o dziwo podoba mu się w samochodzie:)
Wciąż jednak jest dość częstym bywalcem lecznicy, bo jego leczenie nadal trwa – zastrzyki, tabletki, leki na odporność. Ale Walenty to dzielny chłopak i wierzymy, że te wizyty będą coraz rzadsze:)

Aktualizacja: 14.03.2013 r.

Walenty dobrze aklimatyzuje się w domu tymczasowym. Kilka razy w tygodniu musi jednak jeździć na zastrzyki, co na pewno nie jest przyjemne, ale Walenty dzielnie znosi te wizyty. Widać, ze stan i samopoczucie chłopaka wyraźnie i systematycznie się poprawia. Choć przed Walentym jeszcze pewnie długa droga ku wyzdrowieniu. Apetyt dopisuje, mimo, że na języku Walenty ma dużą nadżerkę, którą jest smarowana kilka razy dziennie. Futerko niestety nadal nieładne i zmierzwione.  Ale najważniejsze, że widać poprawę. A już najbardziej cieszy, jak Walenty chodzi z podniesionym ogonem i kręci ósemki wokół nóg:) Oby tak dalej.

9.03.2013 r.

Jestem Walenty i opowiem Wam swoją historię…
Kiedyś, tak dawno temu, że już ledwo pamiętam, byłem domowym kotem. Miałem dom, rodzinę, ciepło… Wydawało mi się, że tak będzie zawsze. Jednak pewnego dnia mój człowiek wyrzucił mnie, tak po prostu, bez powodu, zostałem sam…  Nie wiem dlaczego i co zrobiłem źle, przecież jestem spokojnym, zrównoważonym kotem. Lubiłem siedzieć na kolanach i dopraszałem się pieszczot. Może za bardzo? A może po prostu przestałem być małym kotkiem, mam już przecież 5 lat.
I tak z dnia na dzień, pozostawiony samemu sobie, błąkałem się po ulicach. Nie wiedziałem dokąd iść i co robić. Głodny, zmęczony, wciąż szedłem. Wiesz, że na dworze w lutym jest zimno? Przeszywający, mroźny wiatr mierzwił mi futro… Gdy już mi sił brakowało udało mi się dostać do jakiejś klatki. Chociaż cieplej, ale w brzuszku wciąż burczy. I tak czekałem….
Znalazł mnie ktoś, nakarmił. Dał schronienie, ale tylko na chwilę. I znów to czekanie… Oczy przechodniów  obojętne, prześlizgujące się tylko po klatkach. Aż po tak długim oczekiwaniu, ktoś się zatrzymał. I tak trafiłem tu, gdzie rozpoczyna się moja nowa historia, i nowa opowieść…

Gdy Walenty trafił pod naszą opiekę był skrajnie odwodniony, nie można było mu nawet pobrać krwi…  Był wychudzony i miał zapadnięte boki . Sama „skóra i kości”. Zapewne na skutek wycieńczenia Jego sierść jest w strasznym stanie, zmierzwiona, pozlepiana, pokryta kurzem przebytych dróg.
Pomimo swojej aparycji udało mu się skraść nasze serca. A to za sprawą, łagodności, przymilności, potrzeby kontaktu z człowiekiem. I to po tym wszystkim, co musiał wycierpieć…
Walenty przebywa teraz w domu tymczasowym, gdzie ma bardzo dobrą opiekę. Często też odwiedza lecznicę i jest pod stałą kontrolą lekarzy weterynarii. Wierzymy, że szybko odzyska siły, nabierze ciałka, wróci do formy i znajdzie wspaniały dom, taki już na zawsze, którego nigdy nie straci…

W sprawie przyszłej adopcji Walentego, prosimy o kontakt z Maciejem: anmajo@o2.pl



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007