wieści, dobre wieści:)
z domu od pUchatka:
Adopcja Puchatka to jedna z mądrzejszych rzeczy jakie zrobiłam w życiu, Puchatek jest bardzo grzeczny i kochany. Koty zaczęły do siebie podchodzić i się dotykać. Puchatek jest oczywiście bardziej otwarty niż mój „HRABIA” ale on też już po trochu przełamuje lody. Widziała Pani Puchcia jak siedzi w kuchni przy lodówce. To jego najulubieńsze miejsce, bo jest taki łakomy, że non stop pilnuje lodówki i prosi o jedzenie. Przy tym potrafi tak nam zagrać na uczuciach, że każdy podrzuca mu jedzenie i zaczęłam sie martwić, że się zbyt roztyje. Jest strasznym łasuchem i pięknie prosi o jedzenie. Rozruszał się i troszke więcej korzysta z wskakiwania na niskie meble. Troszkę przestał mnie „lubić”, bo nie odpuszczam mu z uszami i czyścimy i zakraplamy codziennie. Ale trud chyba się opłacił, bo dużo brudu wypadło i Puchcio się tak już nie zatacza a i rany koło uszu się pogoiły. Chyba rozwija się w łabędzia jak to Pani przewidziała. Jak zrobimy jakieś fajne zdjęcia, to prześlemy za jakiś czas.
i od Darusia – teraz Leona:
Chcielibyśmy jeszcze raz podziękować za Darusia, a właściwie za Leona :) Dokocenie przebiegło chyba dość sprawnie. Po początkowych 3 dniach fochania się, śledzenia nowego kota,warczenia i gulgotania przez Wojtka, czyli naszego kota rezydenta, jest już bardzo dobrze. Obyło się bez bójek (nie licząc 3 pacnięć łapą).
Aktualnie, codziennie ok godz. 4-5.00 rano uskuteczniane są gonitwy po całym domu, nie wyłączając naszego łóżka :)
Nas co prawda Leon jeszcze unika, ale podchodzi coraz bliżej i pewnie w końcu się oswoi.