Pusia – dzięki Państwa pomocy czeka ją beztroskie życie:)
Pusia jest kolejnym kotem, który żyje dzięki pomocy Kotyliona, a tym samym dzięki wsparciu wszystkich darczyńców.
Przybłąkała się na wieś w lutym jako mały kociak. Dostała miskę raz, drugi, trzeci i tak już została.
Zobaczyłam ją na początku maja, jak przyjechałam do domu po sąsiedzku, fajna koteczka, malutka jeszcze, ale od razu pomyślałam o sterylizacji. Na wsi nikt o tym nie pomyśli, nie ma możliwości, czasu, funduszy. Wiadomo co się robi na wsi z kociakami które się urodzą… Porozmawiałam z ludźmi którzy ją dokarmiają i uzgodniłam, że następnym razem zabiorę ją na sterylizację.
Kolejny raz pojechałam w połowie czerwca. Zobaczyłam Pusię i od razu moją uwagę zwrócił spory brzuszek. Młodziutka koteczka, a już ewidentnie w ciąży. Zadzwoniłam do lecznicy i Kotyliona, spytałam o możliwość sterylizacji, spakowałam w transporter i przywiozłam do Łodzi.
Następnego dnia rano odwiozłam do lecznicy na zabieg.
To co usłyszałam od Pani doktor przy odbiorze mnie zamurowało. Koteczka miała jednego kociaka, ale „mutanta”. Wielki kociak, zmieniony genetycznie, nieprawidłowo ułożony, kotka młoda, pierwsza ciąża, prawdopodobnie nie przeżyła by tego porodu, a na wsi nie miał by jej kto pomóc.
Zabrałam do domu, następnego dnia było już OK., w piątek odwiozłam na wieś, myślałam że będzie mnie unikać, ucieknie, a tymczasem zupełnie inaczej, dokąd nie wyszłam, kręciła się cały czas wokół, domagając się głaskania, jak by czuła, że zabraliśmy ją na sterylizację a tym samym uratowaliśmy jej życie, jak by chciała podziękować.
Po tygodniu znowu byłam na wsi, u koteczki wszystko OK., jak mnie tylko widzi, podchodzi do płotu i nadstawia łepek do głaskania.
Ta mała żyje dzięki ludziom dobrej woli, którzy wspomagając finansowo Kotylion sfinansowali jej sterylizację.
Dziękuję darczyńcom, Kotylionowi i lekarzom którzy przeprowadzili ten, jak by nie patrzył, skomplikowany zabieg.
Na zdjęciu Pusia u mnie, dzień po zabiegu, w oczekiwaniu na powrót na wieś.