Felix z przedszkola
Pozwólcie, że się przedstawię. Ciocia Iza mówi do mnie Feliks. Jak trafiłem na ulicę Wierzbową do przedszkola nie umiem Wam powiedzieć. Strasznie się bałem, ale codziennie o stałej godzinie taka ciocia przynosi tu jedzenie dla kotków. Cztery dni tu jadłem, bardzo cioci płakałem, wspinałem się po jej nodze na ręce. Ciocia mnie przytulała i myślała, że pewnie mam dom…
Ale w końcu wypłakałem i ciocia wzięła mnie pod pachę do lekarza. Oj co tam mi robili, odpchlali, odrobaczali, robili testy.
Mówili coś o kastracji i szczepieniu. Nie wiem co to, ale będę dzielny.
Po tym wszystkim ciocia zabrała mnie do siebie do domu. Powiedziała, że daje tymczas…
U niej to całkiem spore stadko kotków w domu. Gdy mnie zobaczyli, to się demonstracyjnie wyprowadzili do drugiego pokoju. A co ja gorszy, też wyprowadziłam się do nich. Trochę syczą, ale są spoko…
Ciocia mówi, że mnie opieką objęła fundacja od kotków, jak dobrze usłyszałem to Kotylion i ta fundacja zapłaci za mnie rachunki u lekarza.
Proszę dajcie na mnie jakiś grosik i pomóżcie tej Fundacji zapłacić moje zobowiązania.
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
tytułem: Darowizna dla Felixa
Za każdą wpłatę bardzo dziękujemy!
* środki niewykorzystane zostaną przeznaczone na cele statutowe Fundacji i posłużą innym kotom w potrzebie.