Lukrecja w nowym domu – wreszcie happy end :)
Pamiętacie jeszcze smutną Lukrecję i jej powrót z adopcji? http://kotylion.pl/lukrecja-kotka-znikad/
Bardzo martwiłyśmy się o to czy koteczka znajdzie wreszcie swój kąt. W klatce była co raz bardziej wycofana, coraz smutniejsza… Czekała na dom od końca kwietnia. Aż wreszcie nadszedł TEN mail i w połowie września Lukrecja pojechała do Warszawy, do p. Uli i jej narzeczonego.
Pierwsze maile nie brzmiały super optymistycznie, ale też nie przestraszyły nas, ze kotka znowu wróci.
„W domu po otworzeniu transportera od razu czmychnęła w najciemniejszy kąt i sobie tam siedzi. Postawiłam jej miskę z jedzeniem i z woda, ale do tej pory nic nie ruszyła. Mam nadzieje ze do rana zbierze się na odwagę”
„Schowała się w nocy tak skutecznie ze jej rano nie widzieliśmy, zostawiłam jej saszetkę whiskas i chrupki i nic nie zjadła, tylko z kuwety skorzystała. Rano wymieniłam jej whiskas na te puszkę co dostałam od Pani, wróciłam teraz z pracy i wygląda ze nadal nic nie zjadła kupiłam inne chrupki, takie jakieś lepsze w zoologicznym i jej zmieniłam. Ale nie wiem gdzie ona…prawie nie mamy mebli i we wszystkie kąty zajrzałam i jej nie widzę. Czy się powinnam martwic?”
„Kilka słów co u nas. Już rozumiem trochę obecne zwyczaje Lu, cały dzień się chowa, nie je, nie chodzi do kuwety, musi być jeszcze mocno przestraszona. Podziwiamy jej kreatywność! Mieszkamy tutaj od wiosny i z mebli to w sumie mamy klika kartonowych pudeł i materace, ale codziennie kicia wyszuka sobie nowe miejsce do schowania, więc z rana mamy zawsze zagadkę :)”
Wieczorem wychodzi, nawet kiedy my się kręcimy po mieszkaniu, póki nie śpimy przesiaduje na kolejnych parapetach i nawet daje się pogłaskać po łebku. Za Pani radą dałam jej pierś z kurczaka pokrojoną i na całe szczęście zjadła wszystko!
„Tak ogólnie wydaje mi się, że wszystko ok i jesteśmy na dobrej drodze. Jak się do niej przysuwałam z jakimiś smakołykami, to patrzyła na mnie z miną „chyba zgupłaś, że zjem Ci coś z ręki…” ale myślę że w końcu się zakumplujemy :)”
Aż wreszcie:
„U nas wszystko dobrze, każdego dnia kiciek jest coraz bardziej z nami oswojona :) już je zupełnie normalnie i coraz więcej, kręci się z nami po mieszkaniu. Bawi się piłeczkami, które ostatnio dostała i jest z nią dużo śmiechu. Kilka razy już dała się wygłaskać i nawet mruczała baaardzo głośno :) cały czas na głośniejszy dźwięk, albo nasz szybkie kroki ucieka jak poparzona, ale zaraz wraca :)”
I wystarczyło tylko trochę cierpliwości by koteczka się odnalazła w nowym miejscu… Niestety wielokrotnie tej cierpliwości brakuje ludziom, którym się wydaje, ze kot ma „być” na każde zawołanie już, teraz, natychmiast.
Bardzo dziękujemy p. Uli za ten dom, który podarowała naszej podopiecznej.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć – one najlepiej pokazują jaką przemianę przeszła ta smutna kotka. Minęły niecałe trzy tygodnie.