Lipiec, 2011

Szczęśliwe zakończenia w środku wakacji

Mimo, że sezon urlopowy nie sprzyja adopcjom udało nam się wyekspediować dwójkę naszych podopiecznych w świat :)
Mietek trafił do swojego domu, daleko, daleko, bo aż w Połczynie Zdroju. Rodzina dość długo na niego czekała, bo najpierw musiało dojść do wizyty przedadopcyjnej, która wypadła na piątkę, a potem jeszcze czekał na transport. W końcu wszyscy się doczekali :)
Tak Karolina jego nowa opiekunka opisuje pierwsze chwile w domu:

Mieciu póki co zwiedza, a ma co- prawie 90 kwadratnych metrov :P
Chodzi w kółko, wącha, mizia się, barankuje- ale vsio z dystansem jeszcze ;)
Wzięłam go na ręce coby wycałować Moje Futro :mrgreen: , ale raz, że się wziął i zezłościł [ warczeć zaczął], a dwa, że muszę nabyć hantle i zacząć ćwiczyć, bo inaczej kiepsko z Miecia noszeniem
Faktycznie SPORO Kota do kochania :D
Aaa- jak dla mnie fenomen… pierwszy kot, który nie je z ręki, tylko z miski 8O
Mieciu jak na razie jest jedynakiem, ale już przy pierwszym spotkaniu opiekunowie przebąkiwali, ze może będzie drugi też… Czas pokaże :)

Grafi, mimo swojej wielkiej nieśmiałości, również znalazła dom, dla odmiany w Piasecznie.
Została adoptowana przez rodzinę, która ma już jednego kota z Łodzi i stwierdzili, że kolejny też ma z tego miasta pochodzić ! Grafi została nową towarzyszką kocurka Mordka, którego kumpel niestety po długiej chorobie odszedł [*]. Mamy nadzieję, że Grafi szybko ośmieli się w stosunku do człowieka, a Mordka w stosunku do niej i będą tworzyli zgrany duecik na długie lata.

Sterylizacje na Limanowskiego

Wczoraj na sterylkę pojechała koteczka z Limanowskiego.

Podwórko przy kamienicy, sporo kotów dokarmianych przez bardzo współpracującą karmicielkę.
W tamtym roku w czerwcu łapałyśmy tam kotki na sterylkę z Anią, nie pamiętam już dokładnie, ale jakoś 5 kotek i dwa kocury. Koty wolno żyjące, dzikie, łapane na klatkę łapkę. Kończyłyśmy w tym roku w kwietniu, dwie ostatnie kotki pojechały na zabieg.
Zabiegi sfinansował Kotylion, karmicielka od dawna o tym myślała, ale nie było jej na to stać.

W czerwcu telefon, na podwórku kotka z dwoma kociakami, potrzebna sterylizacja. Nie wiedzieliśmy skąd, przecież wszystkie koki zostały wysterylizowane. Okazało się, że kotka była tam od kilku lat, nigdy nie rodziła, zakładali że była sterylizowana, w tym roku urodziła po raz pierwszy.
Podjechałam sprawdzić, kotka i dwa kociaki, zdrowe, zostały umówione na sterylkę.

Karmicielka odwiozła koty do lecznicy, mama została wysterylizowana, maluchy zaszczepione i odrobaczone. Po zabiegu zostały odwiezione na podwórko. Mają tam zapewnione schronienie, jedzenie. Dwa maluchy to kotki. W październiku Pani ma dzwonić i umawiać na sterylki maluchy, będzie tego pilnować.

Dzięki tym zabiegom nie urodzą się kolejne koty, które powiększyły by populację bezdomnych zwierząt.

Marcelek – znalazł dom :)

Marcel, 2 letni kot, przybył do schroniska 1.06.2011, ale trudno było go dostrzec. Nie narzucał się, nie zabiegał o uwagę, siedział w budce – tak bardzo smutny i zrezygnowany, jak by nie wierzył, że spotka go jeszcze coś dobrego. Kiedy się do niego podeszło i poświęciło mu chwilkę, wychodził z ukrycia, wtulał główkę w dłoń i zaczynał interesować się otoczeniem
Marcel, który początkowo  nie wyglądał źle, poddał się, stres sprawił że nie dał rady obronić się przed chorobami,  organizm odpuścił, przestał walczyć. W pyszczku pojawiły się potworne nadżerki, zaczęła się martwica, zapchany nosek, po odmoczeniu ropny wyciek, odwodniony maksymalnie.
Marcelek został zabrany do lecznicy. To duży, super fajny kot, ważył zaledwie 2,8 kg. Marcel nie chciał nic kompletnie jeść, zrobił się z niego szkielecik, w pyszczku jedna wielka rana, martwica języka. Jest cały czas na środkach przeciwbólowych.
Obecnie w buzi jest troszkę lepiej, ale w środku coś doskwiera. Nie bardzo chce jeść, przy badaniu coś boli. Z noska leci, dostaje leki, ale trzeba sprawdzić co dzieje się w środku.
Potrzebne są badania, krew, USG, RTG, a to niestety koszty.
Może wspólnymi siłami uda nam się zebrać potrzebną kwotę, zrobić potrzebne badania i zdiagnozować Marcelka.

Poniżej słowa lekarza z 7 lipca:
Wczoraj pobrałam krew – dziś powinny być wyniki. Mam nadzieję się mylić, ale Marcelek „pachnie” mocznikiem.
Wczoraj go wykąpałam, bo nie myje się i bardzo był już brudny. Z zatok ciągle schodzą ropne gile. Je tylko na lekach przeciwbólowych. Do wody dodaję mu kocie mleko, bo wtedy chociaż trochę się napije.
Biedny jest bardzo i mimo podawania leków, opieki – nie ma poprawy w zdrowiu, chudnie.
Może dzięki diagnostyce uda się nam mu jakoś pomóc, bo teraz to kot, który po równi pochyłej zbliża się za Tęczowy Most. Jeśli ktokolwiek może wspomóc diagnostykę Marcela, to bardzo, bardzo o to proszę.

To cudowny, kochany kot. Biegnie na spotkanie i ociera się chudziutkim ciałkiem o człowieka. Bardzo prosimy o wsparcie i pomoc dla Marcelka.

Jeśli mogą Państwo pomóc w leczeniu Marcelka prosimy o wpłaty na nasze konto z dopiskiem: kot Marcelek

Filigranowy Kajtuś… już w domu :)


Kajtuś jako maleńkie kociątko trafił do schroniskowej klatki. Samotny, bez rodzeństwa i mamy bardzo się bał i starał ukryć się w najciemniejszym kącie swojego kojca.

Stres, lęk i brak odporności, sprawił, że maleńkie, bezbronne kociątko nie zdołało obronić się przed wirusami krążącymi w schronisku.

Z dnia na dzień, malutki zamienił się w kupkę nieszczęścia, z zapchanym noskiem i zaropiałymi oczkami. Do tego pojawiła się gorączka. Wiedzieliśmy, że kotek ma mało czasu… w przypadku tak małego kociaka, choroba postępuje bardzo szybko, a sytuacja ta jest jak równia pochyła prowadząca w jednym, bardzo smutnym kierunku, z którego bardzo trudno byłoby zawrócić chory organizm nieodpornego zwierzątka.

Dlatego malutki w ostatnim momencie został zabrany do domu tymczasowego. Jest w nim leczony i prawidłowo odżywiany, aby miał siłę walczyć z wirusem.

Leki – w tym kolejny antybiotyk i krople oraz maści do oczu – a także jedzonko, kosztuje niemało. Jednak malutki potrzebuje tych wszystkich specyfików, aby wyzdrowieć i wyrosnąć na dużego, zdrowego kocurka, którego ktoś później będzie rozpieszczał.

Jeśli mogą Państwo pomóc w leczeniu Małego Kajtusia – prosimy o wpłaty na nasze konto z dopiskiem: Kajtuś



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007