Kot ze zgłoszenia, który pozostał na wolności
Miesiąc temu otrzymaliśmy zgłoszenie o kocurku, który pojawił się kilka miesięcy temu na jednym z łódzkich podwórek – „Kot wydaje się uciekinierem lub porzucony bo zupełnie nie boi się ludzi a wręcz szuka towarzystwa i miziania. Mamy parę dzikich kotów które są dokarmiane i pojone przez mieszkańców więc kotek przybierał na wadze i źle mu nie było, ale robi się coraz zimniej a on nie umie korzystać chyba z wejścia do piwnicy które ktoś zrobił dla pozostałych kotów lub one go nie wpuszczają.”
Zorganizowaliśmy więc kocurkowi kontrolną wizytę u weterynarza i chcieliśmy, aby zamieszkał w naszej kociarni. Jednak już w dzień wizyty u lekarza, kiedy Olga, która zgłosiła nam problem, zabierała kocurka – zainteresowała się tym faktem karmicielka, której kotek był dobrze znany i nie wydało jej się konieczne szukanie mu domu. Jak się okazało kocurek był już wykastrowany przez karmicieli. My zafundowaliśmy mu więc przegląd weterynaryjny i profilaktyczne szczepienia. Po konsultacji z karmicielami kotek został na podwórku. Olga postawiła mu naszą budkę, którą zaakceptował. Niczego mu więc nie brakuje. Teren podwórka jest ogrodzony, wszystkie koty są wysterylizowane, mają schronienie i jedzenie, a przede wszystkim są wolne. Dlatego my również nie widzimy sensu im tej wolności odbierać.