Co słychać w hoteliku u Ewy?

Aktualizacja: 25.09.2013 r.

W hoteliku jak zwykle się dzieje.
Bura Mańka tyje, robi bałagan w klatce i z coraz większym zniecierpliwieniem wygląda nowego domu, bo w końcu ile można? Czeka już blisko 4 miesiące. Mimo tego, że zakolegowała się z Pingusiem nadal upiera się przy tym, ze czuje się jedynaczką najważniejszą na świecie.
Dziś chwilowo przed dalsza drogą, do hoteliku wprowadził się Cejlon i Mańka już wyraziła swoją dezaprobatę warkotem i odmową wyjścia z klatki.
A kto to Cejlon?
Cejlon w ubiegłym roku zaplanował wprowadzenie się na sokolnicką działkę p. Tereski  do Szczocha i braci Hasanów. Mimo, że piękny nie wzbudził swoim pomysłem wielkiego entuzjazmu, bo w końcu tam miało kotów ubywać, a nie przybywać. W doskonałej kondycji przetrwał zimę, a na początku sezonu letniego został pozbawiony „klejnotów”, bo „przystawiał się” do osobistych kotek p. Teresy. Obiecałyśmy mu, że jak trochę minie sezon na maluchy, to i dla niego znajdziemy dom. I dom się znalazł właściwie sam, co rzadko się zdarza. Jedna z naszych wolontariuszek, poznała panią, która poszukuje kota „do stodoły” w bezpiecznej okolicy, ale z dokarmianiem i zapewnioną podstawową opieką weterynaryjną. To przecież wymarzone miejsce dla Cejlona, który od kociaka wychował się na działkach jako kot wolny i niezależny.
Ostatnio okazało się, że kocisko zdrowe jak byk, ale w uszach zamieszkał świerzbowiec. No to co nam pozostało? Przyjechał dziś rudzielec na przegląd do lecznicy, leki przeciwświądowe dostał, maść do uszu też. Ewa będzie uszyska czyścić i zakraplać i mamy nadzieje, że za jakieś 10 dni Cejlon będzie gotowy do dalszej drogi do swojego docelowego domu.

Trzeci lokator hoteliku – czarno-biały Pinguś pokonał wreszcie (oczywiście przy wsparciu leków) giardie, je za trzech, przyzwoicie przybrał na wadze i jest już praktycznie gotowy do adopcji. Na dniach jego ogłoszenie pójdzie w świat.Na zdjęciach „na gościnnych występach” u Ewy w mieszkaniu.

Aktualizacja: 21.08.2013 r.

Ewie – wolontariuszce opiekującej się kociakami w hoteliku też się należy chwila wakacyjnego oddechu. Może nie pełną piersią, bo przecież nie „zniknie” kociaków na parę dni, ale chociaż ciut. Więc kociaki w transporter, transporter i klatkę bytową w auto i heja na działkę na długi weekend.
Jednak nikt prze zdrowych zmysłach nie puści luzem dwóch tajfunków, które ciężko złapać nawet w małym pokoju, na leśnej działce. Do tej pory pewnie byśmy towarzystwo ganiały.
Pinguś i Hermenegilda spędzały większość dnia na dworze, w wielkiej króliczej klatce, a gdy już całkiem im się nudziło, to po kolei „popadali w niewolę” na długiej smyczy. Próby wypuszczenia obydwojga niestety kończyły się fiaskiem. Przywiązane poza swoim zasięgiem wszczynały lament, a skrócenie dystansu skutkowało natychmiastowym zaplątaniem koteczków w smycze.
Ale w klatce też nudno nie było – muchy można łapać, mordować szyszkę, a nawet postraszyć obcego… Tak, tak małe kotki pilnie broniły swojego terenu. Gdy jeden z wolno żyjących działkowych kotów (a zaglądają do nas 3 czy 4) przyszedł popatrzeć na te cuda w klatce, to tak go obwarczały i osyczały, że już do końca pobytu żaden z „tubylców” się nie pokazał w okolicy :)
Wieczorami, gdy już na dworze robiło się chłodno Duzi przenosili się z dworu do „pokoju telewizyjnego” i wtedy hulaj dusza, piekła nie ma: zabawom i gonitwom nie było końca. Pajęczyny zza wszystkich mebli zostały wyciągnięte, każdy robaczek wart kociej uwagi upolowany, każdy siedzący na drodze Duży stratowany. Czasami dawały się na chwilkę złapać i przytulić, bo obydwoje kochają człowieka, przytulane pięknie mruczą tylko po prostu nie mają czasu na takie głupoty.
Mimo sielankowego opisu powyżej nie jest tak różowo.
Dzieciaki rosną, nie są już słodkimi puchatymi kuleczkami i dla niektórych potencjalnych opiekunów, w wieku 4 miesięcy są już za stare by brać je do domu. Smutne to, a jeszcze smutniejsze, ze najfajniejszy okres kociego dzieciństwa w większości muszą spędzać w klatce.

Może chciałbyś taką przystojną parkę przygarnąć? Jeśli tak to skontaktuj się z Ewą ewa5431@wp.pl 691 705 664,

1.07.2013 r.

Pod opieką Ewy w KOTYlionowym hoteliku mieszkają w tej chwili dwa mioty kociaków – kocia rodzinka ze Zgierza, o których pisaliśmy tutaj oraz trzej kawalerowie z tej historii

Niestety źle się dzieje w hoteliku…

Od momentu gdy Stasiek wrócił z adopcji, czyli od ponad tygodnia maluchy mają jakieś problemy z brzuszkami. A to biegunka, a to brzydka kupa, a to ślady krwi w kuwecie u burasków. U Staśka problem tłumaczyłyśmy nagłą zmianą diety w chwilowym domu stałym, ale okazało się , że i jego bracia coś nie bardzo. Zrobiłyśmy badania kału w kierunku wszelkich pasożytów i bakterii i nic nie wyszło, a brzuszkami dalej kiepsko. Weterynarz zaordynował antybiotyk, probiotyk i dietę – indestinal mokry i suchy. Chłopakom to pomogło, w zasadzie już wszystko jest w porządku, natomiast u burasków nadal byle jak. W czwartek jechałyśmy „na sygnale” tuż przed zamknięciem lecznicy z jedną burą dziewczynką. Dupka brudna, opuchnięta, ślady krwi. Mała znacznie chudsza od pozostałych – wiadomo przy takim kocim rozmiarze wystarczą dwa dni gorszego jedzenia i biegunki, by kociak wyglądał źle. Znowu antybiotyk no i ścisła dieta. W piątek już cała czwórka była u lekarza. Na dziś jest już lepiej, ale zdecydowanie nie doskonale.

Adopcje stoją, malce rosną, za chwilę będzie kolejny wysyp słodkich maluchów, a my zostaniemy z siódemką podrostków w klatkach.

Mania, mama burasków po wyjeździe Stefana uzyskała możliwość wychodzenia z klatki, ale zły to kotek jest – siada przed klatką z dzieciakami i syczy na nie. Jej koniecznie potrzebny dom bez innych zwierząt. Niestety z ogłoszeń nie było o nią nawet jednego zapytania.

 



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007