Grudzień, 2011

Pomóż kotu przetrwać „czas fajerwerków”

W tym roku w Turynie zabroniono fajerwerków w Sylwestra za względu na zagrożenie jakie stanowią one dla zwierząt. Podobne prawo choć z innego powodu istnieje także w Wenecji. Co roku we Włoszech około 5000 zwierząt ginie z powodu fajerwerków.

Huk i błyski są tym dla zwierząt, czym dla nas wybuchy bomb. Powodują ogromny stres. Koty mają bardzo czułe zmysły i świetny słuch. Najczęstsze reakcje na zbyt głośne hałasy to:

  • panika, strach, drgawki, trzęsienie się, zgrzytanie zębami;
  • schowanie się  w trudno dostępne miejsca;
  • przerażające miauczenie;
  • napady „głupawki”, czyli bieganie w bardzo szybkim tempie po całym mieszkaniu;
  • biegunka, nie trzymanie moczu, wymioty;
  • w skrajnych wypadkach – nawet zawał.

Co możemy zrobić w Sylwestra i Nowy Rok dla kotów, tych w naszych domach i podwórkowych?

1. Ograniczyć lub całkowicie zrezygnowac z fajerwerków. Wersja skrajnie ortodoksyjna.
2. Nie wypuszczać kotów wychodzących w sylwestra i Nowy Rok – przerażone mogą uciec.
3. Przyzwyczajać kilka dni przed sylwestrem zwierzę do głośniejszej muzyki, wykonując przy tym normalne domowe czynności – kot zobaczy, że wszystko jest ok, nie ma czego się bać.
4. Zamknąć kota w najcichszym pomieszczeniu (łazienka, sypialnia). Zamknąć okna szczelinowe, jeśli są, co świetnie pomoże ograniczyć hałas z zewnątrz. Włączmy cichą muzykę, która zagłuszy nieco hałas. Nie zamykajmy jednak zwierzęcia na siłę w pomieszczeniu, w którym przebywać nie chce – pozwólmy mu wybrać miejsce.
5. Nie karćmy zwierzęcia krzykiem lub biciem za to, że tego dnia przypadkowo coś zniszczy. Pamiętajmy, że jest to dla niego trudny moment. Hałas o dużym natężeniu nie tylko powoduje strach, ale i fizyczny ból.
6. Premedykacja – leki uspokajające pod nadzorem lekarza weterynarii lub dostępne w zoologach specyfiki zawierające naturalny aminokwas tryptofan (dawkowanie podane na opakowaniu).

ABSOLUTNIE nie wolno samemu podawać kotu leków, bez uzgodnienia z lekarzem wet. To co służy ludziom lub psom, niekoniecznie jest dobre dla kotów.

Nasze koty i psy będą szczęśliwsze, mniej zestresowane i zdrowsze, jeśli powitamy Nowy Rok we względnej ciszy, zamiast w huku petard i fajerwerków.

 

„CUŚ” czyli Mycha

Mycha trafiła do naszego domu 4 listopada 2011. Była wtedy maleńką kruszynką – ważyła 28 deko i mieściła się na dłoni. Była kociakiem z ulicy, którego ktoś przyniósł do schroniska. Stamtąd zabrała Mychę do zewnętrznego gabinetu weterynaryjnego pewna pani doktor o wielkim sercu i zaczęła maleńką leczyć.

A było z czego leczyć. Mycha miała koci katar zaawansowany na tyle, że zdążył poważnie uszkodzić prawe oczko.

Z początku mieliśmy nadzieję, że oczko uda się uratować, choć pozostanie na zawsze ślepe. Jednak ciśnienie w gałce ocznej było bardzo niestabilne: parę dni oczko malutkie, wręcz jak zapadnięte, a następnie w ciągu pół godziny robiło się duże, napęczniałe i bolało Mychę. Efektem było dwukrotnie pęknięcie gałki ocznej. Za drugim razem postanowiliśmy więcej nie zwlekać i podjęliśmy decyzję o amputacji oczka. Dalsze próby ratowania oczka nie dawały dużych nadziei na powodzenie, a okupione byłyby cierpieniem Mychy – uznaliśmy więc, że nie warto. 5 grudnia Mycha pojechała na zabieg, który zniosła dzielnie, chociaż był problem z uśpieniem Małej do zabiegu – okazała się bardzo odporna na narkozę…

Już dwa dni później potwierdziła się słuszność naszej decyzji. Mycha szalała jak zdrowy kociak i zdaje się, że straty nie zauważyła do dziś.

W dniu zabiegu Mycha ważyła już 80 deko.

 28.12.2011.

Obecnie Mycha jest zdrowym, ślicznym kociakiem. Ma teraz około 12 tygodni, a od dnia, w którym do nas trafiła urosła mniej więcej kilogram… ciągle jeszcze jest malutka i drobna.

Rysia – likwidują jej dom


Rysia jest około półroczą koteczką z likwidowanej fabryki. Nowy właściciel powoli przerabia zabudowania na ekskluzywne pomieszczenia do wynajęcia, a w takich nie ma miejsca dla kotów. Z powodu kociego kataru Rysia trafiła chwilowo do lecznicy dla zwierząt, razem ze swoją siostrą zamieszkała w klateczce, jest już zdrowiutka, czeka na zabieg sterylizacji. Co będzie potem – nie wiem. Wszystkie domy tymczasowe są pełne niechcianych kotów, nie mamy ani Rysi ani Pumki gdzie umieścić, będzie musiała wrócić na ulicę. A przecież nie jest dzika. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam, dała się wziąć na ręce, obejrzeć obolałą buzię i oczka, nawet nie prychnęła. Pewnie, że nie ufa tak, jak kociak wychowany w domu, ale ma dopiero około 7 m-cy, w cierpliwym, kochającym domu, z pewnością się przekona, że człowiek nie tylko karmi, ale może też służyć do głaskania i przytulania. Tylko, że Rysia nie ma czasu, żeby czekać na tego swojego człowieka… za dwa tygodnie znów zamieszka w zimnych, pofabrycznych pomieszczeniach.
Jeśli jesteś gotowy poświęcić swój czas i miłość, jeśłi nie zrazi Cię początkowa nieufność – możesz mieć przyjaciela na całe życie.
Kontakt: ingac@interia.pl tel. 604 360 470

Puma – dom albo zimna ulica

Pumka jest około półroczą koteczką z likwidowanej fabryki. Nowy właściciel powoli przerabia zabudowania na ekskluzywne pomieszczenia do wynajęcia, a w takich nie ma miejsca dla kotów. Z powodu kociego kataru Pumka trafiła chwilowo do lecznicy dla zwierząt, razem ze swoją siostrą zamieszkała w klateczce. Koci katar został  już wyleczony, choć Pumka leciutko utyka na przednią łapkę. To stary uraz, Pan, który ją karmił w fabryce, mówił, że „taka już jest dawno”. Niestety nie zabrał małej do weterynarza…  Teraz Pumka czeka na zabieg sterylizacji. Co będzie potem – nie wiem. Wszystkie domy tymczasowe są pełne niechcianych kotów, nie mamy Pumki gdzie umieścić, będzie musiała wrócić na ulicę. A przecież nie jest dzika, choć nie przepada za noszeniem na rękach.  Ale ma dopiero około 7 m-cy, w cierpliwym, kochającym domu, z pewnością się przekona, że człowiek nie tylko karmi, ale może też służyć do głaskania i przytulania. Tylko, że Puma nie ma czasu, żeby czekać na tego swojego człowieka… za dwa tygodnie znów zamieszka w zimnych, pofabrycznych pomieszczeniach i prawdopodobnie zdziczeje… a kiedy zlikwidują fabrykę – najprawdopodobniej zginie pod kołami, szukając dla siebie nowego miejsca do życia.
Jeśli jesteś gotowy poświęcić swój czas i miłość, jeśli nie zrazi Cię początkowa nieufność – możesz mieć przyjaciela na całe życie.
Kontakt: ingac@interia.pl tel. 604 360 470

Rudo-biały Skwarek – ktoś pokochał kotka:)

aktualizacja 28.12.2011
Dzisiaj mały rudy glutek wyprowadził się do Pana Błażeja :)

czytaj całość

Balbinka – stateczna dama w dojrzałym wieku – znalazła dom:)

28.12.2011
Balbinka znalazła swoje miejsce na ziemi:):):)

15.12.2011

Balbinka – delikatna błyszcząca sierść, mądre oczka, drobna mała koteczka o
spokojnym usposobieniu.
Niekłopotliwa, cicha, czysta , domowa i zdrowa.
Mruczy na samo spojrzenie człowieka, czeka na nowy dom, bo swój
straciła , kiedy Pan musiał odejść do szpitala, na zawsze.
W schronisku, gdzie trafiła, odeszłaby w smutku i tęsknocie. Na
szczęście jest w domu tymczasowym i czeka na dobre ludzkie serce i
spokojny dom na zawsze.

 

Ruru ['] – odszedł…

28.12.2011
niestety – nie udało się i Ruru wczoraj w nocy przekroczył Tęczowy Most
ale dzięki Państwa pomocy mogliśmy pomóc w drogich badaniach, w
leczeniu, wesprzeć Tatianę w walce o jej ukochanego…

dziękujemy

czytaj całość

Pomóżmy kotom przetrwać zimę – apel Urzędu Miasta Łodzi

Na stronie internetowej Urzędu Miasta Łodzi dzień przed wigilią pojawił się apel.

„Wspierając inicjatywę łódzkich organizacji pozarządowych oraz licznego grona ich wolontariuszy zwracamy się do mieszkańców, zarządców i administratorów budynków z apelem o udzielenie pomocy wolno żyjącym kotom.

Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę – w tych słowach zawiera się dorobek cywilizacji ludzkiej. W trudnym okresie zimowym uchylenie okienek piwnicznych będzie pomocą na wagę życia małych braci człowieka. Koty wolno żyjące nie są zwierzętami bezdomnymi, żyją obok nas skutecznie pomagając w naturalnym ograniczaniu populacji uciążliwych gryzoni. Dzięki konsekwentnej sterylizacji i kastracji tych zwierząt przestaje być problemem ich nadmierna ilość, nie ma więc potrzeby dodatkowego utrudniania warunków ich życia. Koty są Łodzi potrzebne. Bezpieczne schronienie przed zimnem i mrozem to pomoc jaka w wielu przypadkach wystarczy im do przetrwania okresu zimowego. Pozbawianie ich miejsc przebywania i schronienia jest niehumanitarne i sprzeczne z normami prawa.

Świąteczny, rodzinny i ciepły nastrój Świąt Bożego Narodzenia skłania do pomocy przede wszystkim ludziom, czego łodzianie dają liczne, dobre przykłady. Zatroszczymy się także wspólnie o zwierzęta, które właśnie w tym okresie wymagają naszego wsparcia. Pomóżmy kotom przetrwać zimę.(WOŚiR)

źródło: Urząd Miasta Łodzi

Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!

Amelka u Magdy – rosnę i zdrowieję :)

Amelka robi się pomału kocim podlotkiem. Rośnie jak na drożdżach. Zrobiła się dłuuuuga i chuuuuuda. Ma teraz długie łapki, a proporcje ciała zmieniają się.  Z kocięcia staje się kocią panienką – nastolatką. Ma w tej chwili około 4 miesięcy. Jest ogromnym łobuzem, który z prędkością światła broi we wszystkich możliwych miejscach naraz, a później słodko mruczy i przytula się do człowieka.  Jak ma fazę na szaleństwa to nic i nikt jej nie jest w stanie poskromić, czy zatrzymać. Magdy osobiste koty nie potrafią dotrzymać jej kroku. Magda uważa, że Amelka powinna trafić do domu z równie szalonym kociakiem w jej wieku. Ale domku będziemy małej szukać po świętach, gdy zostanie drugi raz zaszczepiona i odrobaczona. Tymczasem Amelka broi i szaleje u Magdy i jej kotów.

Malutki ma dom! Mruczek i Pingwinek nadal czekają…

[19.12.11] Aktualizacja

Domku na stałe poszukuje MRUCZEK- teraz KONSUL
oraz PINGWINEK oba kotki w DT w Zabrzu u Halbiny.

Czarny Malutki sam wybrał sobie dom – zawładnął sercem dt i zostanie w nim już na stałe :)

Alienor napisał(a):
Dziękuję za Malutkiego ruru – zdaje się, że byliśmy sobie pisani. Kocham wszystkie moje tymczasy (nawet rozpuszczonego i rozrabiackiego Fuksa) i smutno mi, gdy się z nimi rozstaję, ale jednocześnie cieszę się, że będą miały swój własny dom. Jako DT muszę o nie dbać, pielęgnować je i kochać i wydawać do domów, gdzie będą kochane i zadbane. To jest pierwszy i – mam nadzieję- jedyny mój tymczas, którego nie mogłam wypuścić, który stał się rezydentem, bo domagając się karmienia z ręki, miziania „na lemura”, spania z łapką na mojej ręce i kochania go w każdej chwili, po prostu nas sobie wziął. Tuli się do Ali i do mnie tak, jakby jego życie od tego zależało…  Oddałam już wiele kotów do DS, bo były u mnie tylko na tymczasie, ale jego nie dam rady. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i pozwolicie go zachować.
 
Takie świąteczne prezenty lubimy :)

Koty pani Zofii. Czy unikną schroniska? Mało czasu!..

PILNIE POTRZEBNE DOMY DLA 4 KOTÓW!!!!

Pani Zofia ma 87 lat, Jakoś w zeszłym roku, pochowała swoja kotkę i natychmiast ktoś podrzuciła jej na ganek dwa małe kotki.
Kotki sobie były i oczywiście kotka zaciążyła, jakże by inaczej…
i były (sa nadal) 3 dzieciaczki.
tatus gdzieś przepadł.
Została mamusia Mika i trójka młodziaków tegorocznych: Basia, Kuba i Rysio.
Ale Pani Zofia sobie nie radzi, jest po dwóch wylewach. Jak chodzi opiera się o ściany, a z domu prawie nie wychodzi.
Ma już dwa skierowania do szpitala ale nie poszła ze względu na koty.
Ale teraz czuje się bardzo źle i po świętach musi iść do szpitala. Koty trafią do schroniska!!!

Koty są zdrowe i wysterylizowane.

Pani Zofia prosi o pomoc w znalezieniu im domu.
Kocha je bardzo, ale nie radzi sobie z nimi, płacze że ciągle musi sprzątać, bo kwiatki zrzucają (jak to młode koty). Kocha je, ale nie ma siły na opiekę nad nimi, nie mówiąc już o wyżywieniu 4 dorosłych kotów. A teraz musi iść do szpitala, więc koty na pewno nie mogą u niej zostać.

To Mika – półtoraroczna:

Basia – bardzo ciekawska, patrzy z zaciekawieniem, daje sie pogłaskać, ale jest ostrożna. Fajna bystra koteczka, ma ok 8 m-cy.

Kubuś – dorodny czarny kocurek z biała krawatką.

Jest jeszcze Rysio – biało-czarny.

Koty mają też swój wątek na forum miau – kliknij w banerek:

Apelujemy o wsparcie finansowe w celu zaszczepienia kotów oraz o domy dla nich, choćby tymczasowe…

 



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007