Luty, 2012

Diego :)

Diego z dnia na dzień wygląda coraz lepiej i wyniki krwi też się poprawiły.
Widząc go w coraz lepszej formie aż się buzia sama śmieje :)

    

 

Franek ma nowy dom:)

Taki oto mail przyszedł od Kamili, która została domem tymczasowym dla Franciszka, zabranego z łódzkiego schroniska – po raz kolejny przekonujemy się, ze warto pomagać :) I to my dziękujemy – za opiekę, troskę, za miłość, za nowy dom dla Franka :)

Ponad 3 miesiące temu postanowiliśmy przygarnąć do siebie małego około 3 miesięcznego chorego kociaka – tak staliśmy się po raz pierwszy domem tymczasowym. Maluch dostał na imię Franio i szybko zaprzyjaźnił się z trójką naszych stałych rezydentów. Wydawało się że Franek szybko dojdzie do siebie i będzie mógł się przeprowadzić do swojego domu. Jednak ze względu na uporczywy koci katar, który nie chciał się leczyć mały został u nas dłużej niż się spodziewaliśmy. To kochany żywiołowy i bardzo zabawny kociak, którego nasze koty bardzo szybko pokochały. Decyzja o oddaniu go do domu stałego nie przyszła łatwo. jednak gdy tylko poznaliśmy Panią Oliwię oraz jej męża od razu wiedzieliśmy, że Franek trafi do najlepszego domku jaki moglibyśmy dla niego wymarzyć. Franek tak bardzo się spodobał, że zapoznanie nastąpiło w zaledwie 3 godziny po pierwszym telefonie…. była to miłość od 1-go wejrzenia. Wiedzieliśmy już, że trafił swój na swego a Franek pojechał do nowych „rodziców” i kociej siostrzyczki już następnego dnia. Pierwsze dni po oddaniu Frania do nowego domku były dla nas bardzo trudne – w końcu zdążyliśmy już pokochać tego małego łobuziaka. Przekonaliśmy się, że bycie domem tymczasowym to duża odpowiedzialność i wyzwanie. Podnoszą nas jednak na duchu pozytywne i pełne ciepła informację od Pani Oliwi i męża – Franek szybko się zaaklimatyzował, apetyt mu dopisuje, bawi się i zwiedza wszystkie kąty.Czekamy jeszcze tylko aż Franio i jego nowa kocia koleżanka – Bąbelka w końcu się do siebie przekonają, w co absolutnie nie wątpię:)

Chcielibyśmy jeszcze raz podziękować wszystkim,którzy zaangażowali się w pomoc i leczenie tego fantastycznego małego kociaka i dzięki,którym kolejna kocia opowieść skończyła się happy endem – wszystkim łódzkim wolontariuszkom Fundacji Viva, Paniom Aniom z lecznicy Seidla na ul.Pojezierskiej i w końcu jego nowym właścicielom!Dziękujemy!!

Franio w nowym domu wraz z kocim kolegą Bąblem

Pumka i Rysia ze Stomilu – mają nowy dom!


Jakiś czas temu pisaliśmy o dwóch kotkach odłowionych z likwidowanych zakładów – Pumce i Rysi.

Młodziutkie, chore i półdzikie kotki znalazły chwilową przystań w lecznicy weterynaryjnej u Magdy, Iwony i Moniki. Zostały wyleczone i wysterylizowane, nieubłaganie zbliżał się czas, gdy trzeba było zadecydować o ich dalszym losie – wypuścić na mróz? Oddać do schroniska? Niestety domów tymczasowych wciąż jest zbyt mało…

Jednak gabinet przy Więckowskiego 31 znów nas nie zawiódł – obie koteczki mieszkały w nim ponad miesiąc, utrzymywane za pieniądze pani Agnieszki, która jako pierwsza przejęła się ich losem i zaalarmowała Kotylion. Magda wyleczyła koci katar i wysterylizowała panny, Iwona z Moniką poświęcały każdą wolną chwilę na oswajanie kotek.

To niewiarygodne, ale tym półdzikim, chorym kotkom dopisało niesamowite szczęście! W zeszłym tygodniu w lecznicy pojawiła się Pani, która chciała adoptować Rysię. Widząc jednak jak bardzo kotki są ze sobą związane – zdecydowała się wziąć obie. W sobotę małe przeniosły się więc do własnego, ciepłego domu, takiego już na zawsze.

Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy pomogli kotkom i nam. A przy okazji… jak Państwo widzicie – brak nam domów tymczasowych. Gdyby nie zaprzyjaźniona lecznica, Pumka i Rysia jako koty półdzikie wróciłyby prawdopodobnie do walącej się fabryki. Może ktoś chciałby spróbować, ale nie czuje się pewnie? Boi się, jak sobie da radę? Objaśnimy, poradzimy, pomożemy!

Kiedy kot traci imię… Azja i Olaf – zostały w dt na stałe :)

Wszyscy prawie mamy swoje koty, kochamy je, codziennie karmimy,  głaszczemy, wołamy imieniem… Nie wyobrażamy sobie bez nich życia, są jego częścią. A przecież życie kiedyś się kończy. I zostaje kot. Dobrze, jeśli po odejściu bliskiego człowieka ktoś przejmie nad nim opiekę…
Niestety często koty po zmarłym trafiają do schroniska… I jest to dla nich koniec dotychczasowego świata, przy którym fakt, że tracą imię, to naprawdę drobiazg. Tracą dom, miłość kochającego opiekuna, jego dotyk, swoje terytorium, miski, posłania, miejsca w domu. To wszystko znika. Przestają być potrzebne…

Do schroniska trafiły dwa takie koty. Olbrzymi Azja, czarny kocur z nadwagą i postawny Olaf, biały jak śnieg przyprószony srebrzystym szronem. Przerażone, wtulone w kąt wiklinowej budki. Zostały oddane przez syna zmarłej Pani, jak niepotrzebne meble, niechciany „spadek”. Mieszkanie trzeba sprzedać, klucze oddać, koty zawieźć do schroniska. Koniec zwyczajnego domowego kociego świata… Koty, szczególnie Olaf, przeżyły w schronisku traumę, chorowały, zostały rozdzielone… W domu tymczasowym powoli dochodzą do siebie i szukamy dla nich miejsca na zawsze – razem. Koty są ze sobą silnie związane, uzupełniają się wzajemnie. Czarny 2-letni Azja, bardzo towarzyski, mruczy i chodzi za człowiekiem krok w krok oraz biały 3-letni Olaf troszkę zdystansowany, ale ciekawski, uwielbia inne zwierzęta… Azja jest pośrednikiem Olafa w kontaktach z ludźmi, Olaf przy Azji czuje się pewniej i ma okazję pokazać swoją fantastyczną kocią naturę. Bez Azji wycofuje się, dlatego tak ważne jest, aby znalazły wspólny dom.

Koty są wykastrowane, zaszczepione, odrobaczone, zaczipowane.
Kontakt: Joanna tel. 501 091 861

joanna.olkowska@gmail.com

Perypetie Azji i Olafa- jak potoczą się ich dalsze losy?

Wiele aspektów życia tych kotów owianych jest tajemnicą. Możemy się tylko domyślać, że miały dobry dom, czułą i troskliwą opiekunkę, która otaczała je dbałością, tak jak potrafiła- spełniała kaprysy żywieniowe  Azji , bo przecież  takie gabaryty to od jedzenia smacznych kąsków, a nie od niczego innego. Olaf miał z kolei  zapewnioną wolność i autonomię, pozwalano mu zachowywać dystans, nikt go na siłę nie zmuszał do poufałości- ot zjawiskowy srebrzystobiały kot z niezależnym charakterem. Miały te koty  dobre życie, swoją Panią, swoja przestrzeń, miski, posłanka, rytuały. Wszystko, co mają domowe koty.

I nagle zmiana. Śmierć opiekunki przekreśliła dotychczasową stabilizację Sprzedano mieszkanie, wyrzucono lub oddano stare meble, koty, do kategorii mebli się nie zaliczały, więc trafiły do schroniska. To był zupełnie nowy świat- pozbawiony wszystkiego co oswojone, znane- inne zapachy, inna przestrzeń, zamiast ulubionych miseczek- przechodnie naczynia, zamiast uwagi, czułości, obecności krótkie chwile kontaktu z człowiekiem, tyle tylko, ile potrzeba na sprzątnięcie kuwet, podanie jedzenie, wody, zabiegi weterynaryjne. Jak już się nawet trafił, ktoś aby pogłaskać, to za chwile biegł dalej, bo Azja z Olafem  przestały być kotami swojej Pani, a stały się kolejnymi numerkami w schroniskowej kartotece. Nawet te nowe imiona Azja i Olaf- to już nowa rzeczywistość. Szczególnie Olaf źle znosił zmiany. Wycofał się, jakby zdziczał, był bardzo zestresowany, To nad nim pierwszym ulitowała się obecna Opiekunka trafił do wspaniałego domu tymczasowego w Warszawie. Rozdzielono go z Azją, który zachorował na katar i grzybicę i dopiero po leczeniu w schronisku  a potem w zaprzyjaźnionej lecznicy weterynaryjnej doszedł do siebie. Azja dojechał do Olafa, który od razu rozpoznał kolegę.

Obecnie koty znowu są razem, uff, pomyślicie, oddychając z ulgą, te dwa zwierzaki wygrały los na loterii, można je już odhaczyć na liście zwierzęcych nieszczęść, jako uratowane.

czytaj całość

Amelka – koteczka z kiermaszu znalazła domek :)

Nasza cudowna Amelka, koteczka przyniesiona przez dzieci na kobiecy kiermasz, panienka z wyrazistym charakterkiem i czarnym serduszkiem na nosku, znalazła swój prawdziwy domek :)

Wśród wielu ogłoszeń w internecie, odnalazł Amelkę jej obecny Opiekun, pokochał ją i postanowił adoptować. Do towarzystwa Amelcia ma teraz półtoraroczną koteczkę Momo, a Pan Mariusz ma nadzieję, że dzięki odważnej i wszędobylskiej Amelce, Momo bardziej otworzy się na świat i ludzi, gdyż jest płochliwą koteczką.

Pierwsze informacje z nowego domu są całkiem optymistyczne, kotki są siebie ciekawe, trochę co prawda na siebie syczą i warczą, ale próbują też się już razem bawić:)

Bądź szczęśliwa mała łobuziaro w swoim nowym, stałym domu!

Perełka – maleństwo – udało się! Perełka uwierzyła i … znalazła szczęście :)

03.02.2012r.
No i stało się
Duża, co odwiedziaął Perełkę porwała ją już na zawsze
zobaczcie
cuda się zdarzają – o tak :)

A teraz Perełka mieszka wraz z Dużą i Dużym Kotem Franiem

i się kochają – :)

czytaj całość

Kołdry, koce, poduchy i inne tekstylia – na wagę złota – dla schroniska!

Kochani – apelujemy o przywożenie kocy, kołder, poduch, dywaników i ciuchów do łódzkiego schroniska – każdy materiał na wagę złota – Pamiętajmy, że bawełniane koszulki, bluzy, kurtki są teraz potrzebne jak nigdy wcześniej – nigdy tego nie jest za mało!

Często ludzie pytają nas czy rzeczy mają być nowe – nie, nie muszą, to wszystko co macie w szafie a jest z naturalnych tkanin możecie śmiało zawieść na Marmurową 4 w Łodzi – rzeczy mogą być z dziurkami, poplamione – nie ma to znaczenia – wszystko posłuży do wyściełania kojcy, bud, podestów – podajcie dalej

Diego. Cuda się zdarzają ;)

aktualizacja z dn.18.04.2012 http://kotylion.pl/diego-szczesliwe-zakonczenie/

02.02.2012
Cuda się jednak zdarzają.
Dowodem na to jest Diego:)
Ale bez odpowiedniej opieki, dobrych leków, karmienia,  cudu chyba by nie było…
Wiele pracy i serca zostało włożone w jego wyzdrowienie.

    

    

Diego ma jeszcze trochę problemów – katar, wysokie leukocyty, jakiś grzybek się też przyplątał po antybiotykach…
Ale widać, że ma się chłopakowi na życie:)
Mamy nadzieje, że najgorsze za nami !!!

Już mnie gardło nie boli.  Zobaczcie!

Życie jest w dechę ;) Dziękuję Wam wszystkim !!!

Diego już za chwilę opuści lecznicę i przeprowadzi się do domu tymczasowego do Asi – nie musi być już hospitalizowany – przed nim dalszy proces leczenia. Nam jednak uśmiechają się gęby jak widzimy jak uwierzył w siebie, jak nabrał chęci do życia, jak postanowił zostać tutaj z nami – to dzięki Państwa pomocy możemy pomóc mu dojść do zdrowia zupełnie i znaleźć dom. Dziękujemy, z e jesteście z nami i pomagacie!

 

 

Bracia Hasanowie i Szczoch – ferie w Łodzi

Czy ktoś jeszcze pamięta trzy urocze kocurki z Sokolnik, których losy były opisywane na naszej stronie:  http://kotylion.vot.pl/?p=1802 ?

Oto dalsze ich losy.

Sytuacja się gwałtownie zmieniła. Po różnych kombinacjach opieki, koty na działce do tej pory karmiła ich poprzednia opiekunka (ta z której spalonej działki przeniosły się na działkę p. Teresy) Niestety, sprawdziły się nasze obawy o kruchość tego rozwiązania. Pani i jej towarzysz, jak to się ładnie mówi,  „poszli w tango”. I nie to, że nie było rozwiązania alternatywnego, była umówiona osoba, która „w razie wojny” będzie koty doglądała raz dziennie. Niestety, nikt nie brał pod uwagę aż takich mrozów gdy jedzenie i woda momentalnie zamarzają. Koty przyzwyczajone do tej pory do dwóch ciepłych posiłków mogłyby tego czasu nie przeżyć.
Podjęłyśmy z Ewą no i z p. Teresą jedyną w tej sytuacji decyzję – w poniedziałek koty przyjechały do Łodzi. Wiele nie możemy im zaoferować, zamieszkały w klatkach, w hoteliku. Mają ciepło, jedzenie (p. Teresa dała im solidną wyprawkę) tylko miejsca mało – wypuszczane są tylko na czas karmienia i sprzątania klatek, nie jest do dużo, ale niech nie marudzą. Nic lepszego w perspektywie zamarznięcia na działce nie mogłyśmy im znaleźć tak na szybko. „Na wolno” też jak widać się nie dało, koty są ogłaszane non-stop od września ubiegłego roku, czego efektem były raptem dwa mało rokujące telefony i to na dodatek z dalekich zakątków Polski.
Dziś korzystając z okazji, że koty są pod ręką byłyśmy je zaszczepić przeciwko wirusówkom i wściekliźnie. Kociska piękne, wypasione, ubrane w zimowe solidne futra. 5,3; 5,6 i 6 kg żywych przytulanek. Bracia Hasanowie – na oko nie do rozróżnienia (mimo  30 dag różnicy w masie) różnią się charakterami – jeden wywala natychmiast brzuch do miziania, drugi dopiero po chwili głaskania.  A Szczoch jak to Szczoch – głaskaj mnie, miziaj, a ja będę mruczał aż się będę zachłystywał z tego mruczenia. Po pierwszym szoku w klatce koty jedzą już bez zahamowań (czyli sporo…), korzystają z kuwet jakby robiły to od zawsze – Szczoch też!!! I na razie nie okazują, ze im się nudzi i, że ciasno, że do domu daleko.
Powoli przestaję się łudzić, ze znajdziemy dla nich domy. Po tej największej fali mrozów wrócą do Sokolnik i będziemy się martwić następną zimą.

Mika i Rysio – koty Pani Zofii wciąż nie mają nowego domu…

Basi i Kubusiowi się udało. Mają nowy dom.
Mika i Rysio wciąż czekają.
Pani Zofia źle się czuje i powinna iść do szpitala… ale odkłada to ze względu na koty. Nie ma siły się nimi zajmować ale też nie ma serca ich zostawić, póki nie będzie widziała, że są bezpieczne…
Przypominamy więc o tych młodych zadbanych kotkach, które mogą lada dzień trafić do schroniska lub zostać na dworzu skazane tylko na siebie…

Rysio                                Mika

       



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007