Październik, 2013

Adoptusie. Porzucona, bo Anglia czeka… MA DOM!

1394077_615089555200534_559932298_n imię: Bez imienia
płeć: kotka
wiek: 1 rok

Aktualizacja: 23.10.2013 r.

To prawdziwy cud. Tę koteczkę, która jak się dowiedzieliśmy, ma na imię Kuleczka – zgłosiła nam siostra Pana, który ją porzucił. Siostra znalazła dla kota dom tymczasowy, w założeniu na kilka dni. Dziś dowiedzieliśmy się, że Kuleczka tak podbiła serce domu tymczasowego, że zostaje tam na zawsze! Bardzo się cieszymy. Koty to magiczne zwierzęta, trzeba dać im tylko szansę, choćby maleńką. Trzymaj się, Kuleczko :)

Roczna kotka szuka nowego domku. Została porzucona przez swojego właściciela, bo ten wyjechał na stałe za granicę. Dobrze wychowana, korzysta z kuwety. Jest bardzo bystrą i mądrą kotką. Kotka obecnie zamieszkuje w Grudziądzu, w domu tymczasowym.

tel. 605-679-817
Monika

Conan – 7 kilo przerażenia – MA DOM!!!

Aktualizacja: 21.10.2013 r.

Niewiarygodne, ale Conan ma dom! nie pisaliśmy wcześniej, żeby nie zapeszyć, czekaliśmy na przeprowadzkę i na aklimatyzację, a ponieważ wygląda, że wszystko jest w porządku, to się pochwalimy: dzięki pomocy pewnej dziewczynki, której los Conana leżał na sercu i która z zapałem ogłaszała Conana w swojej szkole i poza nią – kot dostał szansę na nowe życie. Zamieszkał w spokojnym domu, bez dzieci i innych zwierząt, będzie miał swoją Panią tylko dla siebie. Mamy nadzieję, że to już koniec Conanowych przygód i teraz czeka go tylko samo dobro. Jutro Conan jest umówiony na kontrolę u lekarza, więc będą najświeższe wieści :)
Dziękujemy wszystkim, którzy nam pomagali, wszystkim myślącym o Conanie, ogłaszającym go, opowiadającym jego smutną historię oraz tym, którzy wsparli nasze działania, przede wszystkim Klubowi Ślepaczków Ja pacze sercem

Trzymaj się, wielkokocie! bądź dzielny i szybko o nas zapomnij :)

conan

Aktualizacja: 14.10.2013 r.

Nasz wielki misio po operacji czuje się dużo lepiej. Na ciele. Niestety jest bardzo smutny, dopada go depresja. Je tylko wtedy, gdy się go głaszcze, jak się odchodzi od klateczki, w której chwilowo Conan mieszka – chowa się do budki albo i za nią i tak siedzi bez ruchu :( Strasznie żal…

Aktualizacja: 9.10.2013 r.

Wczoraj Conan miał zabieg:
- likwidacja entropium czyli podwinięcia powieki,
- odpreparowanie spojówki przyrośniętej do rogówki
- przy okazji – kastracja
Zabieg przeprowadzony był w narkozie dożylnej, która jest szybciutko metabolizowana przez organizm i już koło godziny 15-tej był wybudzony i ogólnie chyba zadowolony z życia. Wciąż oczywiście wymaga podawania leków, ale powoli, powolutku możemy się chyba przymierzać do poszukiwania domku, takiego już na zawsze

Był sobie Pan. Pan miał Córkę, dużo lat i kota. Nie będziemy sądzić Pana, że o kota nie dbał, pewnie go kochał na swój sposób, zabrał z ulicy chorego kociaka, dał dom, miseczkę i ciepły kaloryfer. Może myślał, że to wystarczy. Córka Pana mieszkała zagranicą – w fajnym, czystym i cywilizowanym kraju. Stan zdrowia Pana się pogorszył jakiś czas temu, Córka przyjechała się nim zająć, zamieszkała nawet w tym samym bloku, w tej samej klatce, kilka pięter wyżej. Niestety Pan zmarł, czy z powodu choroby czy po prostu przygniotła go starość – nie wiemy. Córka postanowiła wracać zagranicę. Co w takim razie zrobić z kotem?

W tym samym bloku, w tej samej klatce mieszka Pani Ewa, która swojego czasu adoptowała ze schroniska dwie najbardziej wymagające natychmiastowej pomocy kotki. To ona zaczęła szukać rozwiązania dla Conana: rozpytywała znajomych i przyjaciół, dzwoniła i pisała do fundacji – wszędzie jej odmawiano: kot ma 5 lat, bardzo zaniedbane oczy i jest nie wykastrowany…

Kotylion stoi pod kreską – sterylizacje kilkudziesięciu kotów z działek na Helenówku zabiły nas finansowo. Powinniśmy odmówić, ale Pani Ewa przysłała maila na służbowy adres Kotyliona. Ze zdjęciami. Słabymi zdjęciami z telefonu. Nie mogliśmy patrzeć na te zdjęcia i na tego kota…

Dziś nasze kochane Panie Wetki przyjęły chłopaka do lecznicy. Jest przerażony, padły nawet słowa, że „kot jest pół dziki”. Nie wiemy, jak kot ma naprawdę na imię. Trafił do lecznicy z pół kilogramem chrupków i czterema puszkami whiskasa oraz kocią poduszeczką. Na razie nie wiemy, co będzie z jego oczkami: jedno z nich ma naloty na rogówce, nieduże, ale źrenica jest powiększona – i to jest to lepsze oczko. W drugim – dolna powieka podwija się do środka, drażniąc gałkę oczną tak, że całe spojówki są przerażająco czerwone i leci z nich ropa. Nie chcemy myśleć, jak musi go to boleć. Teraz musimy się dobrze postarać, żeby Conan miał fundusze na leczenie i mógł znaleźć nowy wspaniały dom.

Jak zwykle – bardzo prosimy o pomoc. Conan to piękny, olbrzymi, misiowaty kot. Mamy nadzieję, że w końcu znajdzie spokój po stresach związanych ze śmiercią ukochanego Pana i przeprowadzkach, że uda się choć trochę „naprawić” bolące oczka, w końcu – że znajdzie dom już na zawsze.

 

Mały Georg i maciupka Georginia ['] – odeszła

Aktualizacja: 21.10.2013r.

Tak strasznie żal i tak bardzo źle. Maleńka kruszynka, która przytulała się całym drobnym ciałkiem. Jadła tylko wtedy, gdy była głaskana. Nic nie pomogło, ani głaskanie, ani przytulanie, ani cała bateria leków i kroplówek.  Maciupka Georginia odeszła, a każdy z nas z nostalgią spogląda na klateczkę w rogu szpitalika…

Śpij spokojnie, mała pchełko [']

georginia1bw

Aktualizacja: 10.10.2013

Ledwo napisaliśmy o dymnym Georgu – a już chłopak w swoim domu :) Niestety Georginia nadal jest słaba i bez apetytu…

Przyjechały do lecznicy w sobotę, w klatce dla kanarka, bo innego transporterka pani nie miała. Przestraszone, przytulone do siebie kocięta. Kolejne już w lecznicy i kolejne na naszym utrzymaniu. Ale co zrobić, skoro poproszona o pomoc w sterylizacji ich mamy fundacja owszem – kotkę wysterylizowała, ale odmówiła przyjęcia maluchów.
Georg jest dymny, większy od siostry i bardziej zawadiacki, właściwie już szuka domu dla siebie. Georginia to drobniutka, czarna kruszynka. Źle zniosła przeprowadzkę, nie ma apetytu, dostaje leki, martwimy się o nią bardzo.

Mamy pod opieką kilkanaście kotów w domach tymczasowych i kilkanaście w lecznicy, oprócz tego 6 niesamodzielnych szczeniaczków – ledwie przędziemy, nie dajemy rady czasowo, a tym bardziej finansowo. Dlatego jak mantrę powtarzamy prośby o pomoc dla naszych podopiecznych, o każdą złotówkę, każdy wolny grosik…

 

Mała (teraz Helenka) ze Starowej Góry – już rok w swoim domu ;)

Koty po zmarłej – ze Starowej Góry trafiły do nas jesienią zeszłego roku. Pisaliśmy o nich tutajWśród nich był dwie kotki – Mała i Duża. Właśnie mija rok,  jak  trafiły do swoich nowych domków.  Mała ma teraz na imię Helenka i wiedzie beztroskie życie domowego kota. Świetnie dogaduje się z o rok młodszą kocicą Melą i kundelkiem, z którymi tworzą zgraną „paczkę” ;-) Ogromnie się cieszymy, że Małej się udało. Że to, co przeszła rok temu zostało jej wynagrodzone. Widać, że jest szczęśliwa. Zobaczcie sami;-)

Kubuś – Pirat pozdrawia ze swojego domu :)

Aktualizacja: 20.10.2013 r.

Kubuś – obecnie Pirat  na dobre zadomowił się u Olgi i Szymka, oprócz tego, że jest rozpieszczany przez swoich opiekunów, to  czas poświęca na zabawę, jedzenie przysmaków i spanie w łóżku, czyli to co „tygryski” lubią najbardziej. To kolejna kocia historia, która pokazuje nam, że warto pomagać, warto walczyć o każdą kocią istotkę i nie ważne, czy będzie to pełnosprawny kot, czy kot z jakimś „defektem” ważne by miał swój własny prawdziwy dom, już taki na zawsze.
Szymkowi i Oldze dziękujemy za to, że bez wahania wiedzieli, że kot z jednym i to nie do końca sprawnym oczkiem jest  pełnowartościowym zwierzakiem, którego adopcji nie trzeba się bać. Niestety koty kalekie, niewidome lub niedowidzące mają ogromne problemy ze znalezieniem domu, często  są dyskryminowane przez potencjalnych opiekunów. Historia Kubusia – Pirata po raz kolejny pokazuje, że niepełnosprawny kot może być pełnowartościowym członkiem rodziny i radzi sobie w codziennym życiu równie dobrze jak każdy zdrowy i pełnosprawny kot.
Szczęścia maluchu :)

Aktualizacja: 14.10.2013 r.

Kubuś spędził w domu tymczasowym tylko 2 tygodnie. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko znajdzie dom stały.
Kubuś zamieszkał w sobotę u Olgi i Szymka – znajomych jednej z naszych wolontariuszek. Olga i Szymek chcieli adoptować właśnie taką kocią sierotkę, która juz wiele w swoim życiu przeszła i bardzo potrzebuje domu. Kubuś wydawał się być idealnym kandydatem ;-) a Olga i Szymek nie mieli, co do tego wątpliwości ;-)
I okazuje się, że Kubuś, w tym całym nieszczęściu miał chyba jednak trochę szczęścia :-) I oby tak dalej, oby zawsze miał już tylko „z górki” ;-)

Aktualizacja: 30.09.2013 r.

„Mama” Kubusia została adoptowana, ale bez obaw – Kubuś nie został sam;-)
Znalazł sobie nową koleżankę, która również przebywa w lecznicy na leczeniu. Jego nową wybranką została czarna Kluska, z którą harców w klatce nie było widać końca. I choć Kluska wydawała się być większym rozbójnikiem, Kubuś dotrzymywał jej kroku:-) Oczywiście wciąż najważniejsze w życiu Kubusia są posiłki, bo chyba jeszcze nie zrozumiał, że miska już zawsze będzie pełna i nie trzeba najadać się na zapas;-)
Kubuś więc rośnie, ma się dobrze i szuka domu. A od wczoraj szuka go już z domu tymczasowego, bo nasza wolontariuszka Iza zabrała go do siebie:-)

Aktualizacja: 20.09.2013 r.

Mała Królewna w zeszłym tygodniu pojechała do swojego domku. Ale bez obaw, Kubuś nie został sam ;) – zaprzyjaźnił się z dorosłą kotką czekającą w lecznicy na adopcję. Zapałał do niej ogromną miłością, odwzajemnioną oczywiście. Nowa mamusia myje go, tuli i traktuje jak swoje dziecko. Kubuś wygląda na szczęśliwego:)

W zeszłym tygodniu Kubuś przeszedł również zabieg usunięcia chorej gałki ocznej, operacja przebiegła pomyślnie, wszystko ładnie się goi. Kubuś wciąż ma pełno energii i ogromny apetyt:-) Jest bardzo towarzyski i wszędobylski, wędruje po całej lecznicy i chętnie towarzyszyłby we wszystkich czynnościach.
Domek, który go zaadoptuje będzie miał z nim naprawdę wiele radości. Dobrze, aby Kubuś mógł znaleźć dom, gdzie mieszka już jakiś kot.
W sprawie adopcji Kubusia, prosimy o kontakt mailowy z Martą – gonerek@tlen.pl lub bezpośrednio z lecznicą, pod nr. tel.: 42 650-00-74

Aktualizacja: 7.09.2013 r.

Mały Kubuś i Mała Królewna rosną i z dnia na dzień mają się coraz lepiej. Wciąż dostają jeszcze antybiotyk, ale wszystko ma się ku dobremu. Apetyty dopisują aż za bardzo, ale to nas tylko cieszy, jak również to, że harców i brykania nie ma czasami końca, miłosnych uścisków i buziaków również:)
Kubuś, w ciągu tygodniowego pobytu w naszej zaprzyjaźnionej lecznicy, niemal podwoił swoją wagę. Oba maluszki wyglądają już dużo lepiej niż na początku, kosteczki już tak nie wystają i brzuszki są ciągle zaokrąglone. Jeszcze chwila, a dzieciaki będą mogły szukać domu. Zainteresowanych ich przyszłą adopcją – razem bądź osobno, prosimy o kontakt z Martą: gonerek@tlen.pl lub bezpośrednio z lecznicą pod nr tel.: 42 – 650 -00-74

czytaj całość

Marusia… Adoptowana :)

Aktualizacja: 18.10.2013

Marusia zaraz po zakończeniu przyjmowania zastrzyków na wątrobę trafiła do nowego domu:) Mieszka za Łaskiem z psem i dwoma innymi kociakami. Jej nowi właściciele już po adopcji zrobili jej badania krwi-wszystko było w normie.
Póki co nie zauważyli żadnych napadów drgawkowych.
Wszystko wskazuje na to,że to jej ostateczny, docelowy dom.

27.07.2013

Marusia, przemiła kotunia z amputowaną łapką, nie ma szczęścia. Najpierw trafiła do schroniska z połamaną łapą. Łapkę amputowano. Trafiła do domu tymczasowego, była długo leczona. Potem wyadoptowana. Tydzień temu wróciła z adopcji. Powód? Ataki padaczki. W domu tymczasowym atak pojawił się raz, wcześniej nie było niepokojących objawów. Pytanie – co jest ich przyczyną – czy chore nerki, wątroba, serduszko, sprawy neurologiczne, zatrucie czy po prostu padaczka idiopatyczna. Marusia przeszła dokładne badania krwi, które pokazały bardzo złe wyniki wątrobowe. Być może to właśnie chora wątroba była przyczyną ataków…
Teraz mała jest w trakcie leczenia, dostaje co kilka dni injekcje z ornipuralu i inne leki na odbudowę wątroby. Na szczęście jest to organ, który można odbudować, jest zatem duża szansa, że Marusia będzie w pełni zdrowym kotem.

Kolejny raz zmuszeni jesteśmy prosić Was o pomoc dla Marusi – na opłacenie niezbędnych badań i drogich leków.

Wierzymy, że uda się malutkiej pomóc, a następnie znaleźć ten właściwy dom…
Wpłat można dokonywać bezpośrednio na nasze konto w Vivie!:

95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Bank BGŻ

z dopiskiem: Marusia

 

Za pomoc z całego serca dziękujemy…

 

czytaj całość

Rosanów – ciąg dalszy :(

Dotarły do nas kolejne zwierzęta z gospodarstwa w Rosanowie.Wcześniej pod naszą opiekę trafiły szczeniaki oseski w liczbie sześciu, których mama umarła oraz 6 kociąt, których rodzeństwo zadziobały kaczki. Udało się nam wysterylizować 3 rodzące kocice.Chcielibyśmy wysterylizować dwie rodzące po każdej cieczce suczki. Dziś nasza wolontariuszka złapała na sterylizację 2 kotki i 5 kocurków oraz 4 malutkie kociaki. Kociaki są w opłakanym stanie.Maja bardzo zaawansowany koci katar z krwistym wypływem z oczu. Będziemy je ratować i szukać im nowych domków. Jesteśmy przerażeni ilością tak zaniedbanych zwierząt,brakiem jakiejkolwiek kontroli rozrodu oraz tym jak sobie poradzić z zebraniem funduszy na działania w Rosanowie.

Bardzo liczymy na Państwa pomoc i z góry dziękujemy w imieniu tych zwierząt.

 

 

Matka zmarła tydzień temu, a one mają dopiero 3 tygodnie :(

Aktualizacja: 16.11.2013

Minął miesiąc od rozpoczęcia akcji w  Rosanowie. Dzięki Państwa pomocy mogliśmy pomóc m.in. malutkim osieroconym szczeniorkom. 4 z nich szczęśliwie znalazły już własne domy. Na nowe lokum i serce u Dużych czeka już tylko jeden, ostatni szczeniaczek. Trzymajcie kciuki, by i on wkrótce zamieszkał na swoim :)

 

Aktualizacja: 16.10.2013

Szczenięta z Rosanowa mają się lepiej dzięki Wam i mają Wam coś do powiedzenia:

Dziękujemy wszystkim ciociom  i wujkom, którzy pomogli nas ratować. Teraz mamy naprawdę super. Na każde zawołanie mamy jedzonko – pyyyyszne mleczko. Jest nam cieplutko i mamy takie fajne kocyki i poduszki. Mamy tez cztery nowe mamy. Co prawda one maja tylko dwie nogi, a nie cztery tak jak my, ale je bardzo kochamy.  Nasze mamy to Beatka, Ania, Monika i Inga, którym podobno”dajemy ostro popalić”, ale my nie rozumiemy co to oznacza. Chyba chodzi o to, że nasze mamy lubią wstawać w nocy, lubią jak się utytłamy w kupie i trzeba nas kąpać, lubią jak się drzemy wniebogłosy bo mamy ochotę na masaż brzuszka. A najbardziej to chyba w tym “dawaniu popalić” to lubią jak po nich łazimy, stękamy, gryziemy ich i oblizujemy. Kochamy nasze mamy bardzo, bo sprawiły, że mamy grube brzuszki, co bardzo nam odpowiada.  A wczoraj to dostałyśmy taką papkę z kurczaka i to była najfajniejsza rzecz na świecie.Tak się najadłyśmy, że potem to mieliśmy straszny odlot i spało nam się wyjątkowo dobrze aż do samego rana. Nawet zapomniałyśmy, żeby się drzeć w nocy, więc dzisiaj musimy się pilnować i mocno się drzeć, żeby nie zawieść naszych mam. Mamy nam powiedziały, że dużo ludzi o nas myśli i nam pomaga – to fajnie. My teraz mamy bardzo dużo siły,nie tak jak wcześniej i uprawiamy ze sobą zapasy i boks, więc dla tych wszystkich, którzy nam pomogli wysyłamy zdjęcia z naszych zabaw.

Kotylion składa ogromne podziękowania domom tymczasowym szczeniaków: Beacie, Ani i Monice, za wielką pracę jaką włożyły w ratowanie szczeniąt. Państwa zaś prosimy o dalszą pomoc szczeniakom i innym zwierzętom z Rosanowa. Będziemy wdzięczni za pomoc finansową w tym wielkim przedsięwzięciu jakiego się  podjęliśmy. Uratowaliśmy 6 szczeniąt, 6 kociąt, wysterylizowaliśmy 5 kocic, 5 kocurów. Leczymy 4 kocięta z zaawansowanym kocim katarem.Przed nami sterylizacja jeszcze kilkunastu kotów i dwóch dużych suczek.

czytaj całość

Czytelnia. Jak pies z kotem

Czasem zdarza się, że łączy się psiarz z kociarą albo odwrotnie. I co dalej? każdy chciałby mieć swojego przyjaciela w nowym domu, ale tyle się przecież mówi, że kot i pies w to nie najlepsze połączenie. Czyżby?…? czytaj całość

Zaginęła Szura! Znalazła się!

Szura się znalazła i wróciła do swojego domu tymczasowego :) takie zakończenia lubimy!

Szura

W nocy z 11 na 12 . 10. 2013 r. w okolicy ul. Strycharskiej i Myśliwskiej zaginęła trójkolorowa kotka. Był to jej pierwszy dzień w nowym domu. Uciekła wyskakując z okna na I piętrze. Poprzednio mieszkała w śródmieściu. Pojechałam tam, szukałam, rozwiesiłam ogłoszenia. czytaj całość

Stadko bezdomniaków z Widzewa + kolorowa Xara

Aktualizacja: 14.10.2013 r.
Jedna z karmicielek z Widzewa ma całkiem nową podopieczną:

Dałam jej na imię Xara SZczęściara bo miała bardzo dużo szczęścia: Los Xary nie oszczędzał była
cała ugilana i ledwie widziała na oczka, ktoś ją przetrzymał kilka dni w domu i z powodu
nietolerancji psów wyrzucił na ulicę. Kolega mój cofając samochodem mało jej nie przejechał, ale zauważyła ją żona kolegi i natychmiast się nią zaopiekowali. Potem trafiła do mnie i dziś Xarunia rozrabia z trójką moich wspaniałych psiaków, które mam z interwencji.
Bardzo dziękuję, że mała znalazła się pod opieką Kotyliona i że zechcieliście mi pomóc w jej leczeniu. Jestem bardzo wdzięczna, mała czuje się lepiej, jutro idziemy na kontrole do dr Ani.

Xara jest kochana i uwielbiana przez całą naszą rodzinę, ale ze względu na dość dużą ilość podopiecznych, które mam w piwnicznym przedszkolu jak i na działkowych ogródkach – zwracam się o pomoc do ludzi kochających zwierzaki, żeby Xara mogła cieszyć się zdrowiem i swoim
radosnym usposobieniem. Potrzebuję wsparcia choćby w zakupie karmy dla juniorów i sfinansowaniu szczepionki po wyleczeniu małej.

Niestety zdjęcia mamy kiepskie, ale widać, że Xara to prawdziwe cudeńko. Dzięki Pani Beacie – ma szansę na wyzdrowienie i znalezienie własnego domku.

Na naszego maila przyszła jakiś czas temu prośba o pomoc w dokarmianiu wolnożyjących kotów na Widzewie. Po dłuższej wymianie korespondencji, okazało się, że kotów jest koło 20-tu w różnych miejscach, są sukcesywnie sterylizowane, mają schronienie, a w razie potrzeby – nawet przeglądy u weterynarza, ale dwie karmicielki ledwo przędą, aby wykarmić stado.
Postanowiliśmy wspomóc karmą Panie, które nie tylko wyciągają rękę po pomoc, ale same dzielnie pracują na rzecz wolno żyjących kotów.

Wysyłam zdjęcia moich kotów, które dokarmiamy w łodzi przy ul. Bartoka i ul. Czernika oraz na działkach Stoki przy ul. Hyrna Dębowskiego. Część kotów jest już po zabiegu sterylizacji i kastracji: są to koty z Bartoka natomiast z działki i z ul. Czernika tylko jedna kotka jest po zabiegu, resztę musimy wyłapać. Kotów jest koło 20 sztuk. Zamieszkują osiedlowe piwnice gdzie z pomocą moją i koleżanki dokonałyśmy cudu wykonania kocich okienek przez naszą A.D.M. Dzięki naszej Pani Prezes z A.D.M., która jest miłośniczką kotów są okienka. Nasze koty z Bartoka mieszkają w pralni gdzie mają kocie przedszkole, z którego oczywiście wychodzą na długie spacerki. Część kociaków jest oswojonych i nadają się do adopcji, swoje potrzeby załatwiają w kuwety, są bardzo kochane i inteligentne, kochają ludzi. Ale są zwolennicy jak i przeciwnicy bytowania kotów w piwnicach i koty są straszone na przykład dużym psem. Jednemu Panu nie podoba się że koty są w piwnicy, mimo tego iż pan mieszka w innym bloku. Ale cóż i tacy na tym świecie żyją, którzy nie wiedzą, że koty mają prawo przebywać w piwnicach osiedlowych. Dziękujemy za karmę!

 

 

Adoptusie. Aron – ma domek

Aron imię: Aron
wiek: ok. 10 lat
płeć: samiec

Aktualizacja: 14.10.2013
Pani Barbara trafiła do hospicjum, ale Aron jest już w nowym domu. Chociaż ciężko mu się przyzwyczaić, bo do tej pory większość czasu spędzał na podwórzu, a teraz mieszka w mieszkaniu – z przyjemnością wyciąga swoje stare kości na kanapie :) Będziesz mieć dobrą, spokojną starość, chłopie :)

Mam 10 lat. Moje psie futro jest maści kremowo- beżowej. Potrafię słuchać ludzi, lubię ich towarzystwo, zabawy i spacery. Moją słabością jest dobry apetyt – co widać. Moja pani znalazła mnie na ulicy za co oddałem jej swoje psie serce. czytaj całość



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007