Sierpień, 2011

Pusia

Pusia, kotka żyje dzięki ludziom dobrej woli, którzy wspomagając finansowo Kotylion sfinansowali jej sterylizację.
Pusia została wysterylizowana w czerwcu, była informacja na ten temat na stronie Kotyliona.
Pusia wróciła na wieś, widziałam ja ostatnio.
Wygląda pięknie, zaokrągliła się, śliczne lśniące i mięciutkie futerko, czyściutka, aż się oczy śmieją.
Dbają tam o nią bardzo, nie jest już karmiona marketowymi puszkami, tylko mięskiem, co wyraźnie wpłynęło na jej wygląd :)
Poniżej zdjęcia Pusi z 28 sierpnia.

Szukamy miejsca dla 3 oswojonych kotów „zewnętrznych”

Sokolniki – podłódzka miejscowość bardziej letniskowa niż mieszkalna, latem tętni życiem, zimą zamiera. Spłonął dom. Na terenie działki pozostało blisko 30 kotów – młodych, dorosłych. „Właściciele” napiszmy delikatnie absolutnie nieodpowiedzialni, zupełnie się kocim losem nie przejęli. :( Ok 20 zwierzaków zabrałyśmy stamtąd i znalazłyśmy im domy. Kilka z nich przeniosło się na pobliską działkę do p. Teresy, która powiadomiła nas o całej sytuacji i kotami, które się do niej wprowadziły, troskliwie się zajęła. Trójkę z tej już malutkiej gromadki także udało się nam wyadoptować. Pozostały 3 kocurki – odpasione, zadbane. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że p. Teresa mieszka na działce tylko latem. Zimową porą zaczyna się problem przede wszystkim z karmieniem. czytaj całość

Cześć… Mam na imię Willis-Bruce.

 

 

 

 

 

Cześć… Mam na imię Bruce… Niektórzy wołają na mnie Willis, ale Bruce chyba bardziej mi się podoba…
Mam 2 latka…
I chyba niedługo umrę…

W sumie, to bardzo nie chcę umierać, bo teraz mam wreszcie super fajny DOM, i Dużych fajnych i fajnego kociego kumpla, którego strasznie lubię…
Teraz to by dopiero było życie…

Kiedyś też miałem Dużych… Innych.
Ale oni mnie oddali do schroniska, bo zachorowałem…
Mam ciągle zapchany nos i nie mogę oddychać…
W schronisku mnie leczyli, potem mnie zabrały takie miłe panie do takiego czegoś, co się nazywa lecznica.
I też mnie leczyły…

A potem znalazły mi super Dużych . I domek. Taki na zawsze.
I tam był też Stefan – mój najlepszy kumpel…
Bardzo chciałbym się ganiać ze Stefanem, a on ze mną, ale nie mogę, bo się duszę…
Już się kilka razy dusiłem…
Wtedy jest strasznie…

Moi Duzi zabrali mnie do innej lecznicy i tam zasnąłem.
Podobno mi zrobili rentgena głowy i chcieli mi tam coś w tym nosie udrożnić, ale się nie dało…
I powiedzieli Dużym, że jest źle, bo ja tak nie mogę żyć, bo się męczę…
I że tylko operacja może mnie uratować…
Ale ta operacja to jakaś straszna… i w innym mieście… i droga…
A moi Duzi nie mają tyle pieniędzy…
Już i tak cięgle ze mną biegają do lekarza…
Duża to się popłakała…

Tak więc… niedługo umrę…
Choć bardzo chciałbym żyć…
Duzi też by chcieli… I Stefan by chciał…
Szkoda mi ich zostawiać…
I boję się…

Ale… gdybyście pomogli… może byłaby dla mnie jakaś nadzieja…
Proszę…

 

 

 

 

Zanim zaadoptujesz kota ze schroniska…

1. Jeśli masz już własnego kota/koty zadbaj, by miały aktualne szczepienia. Po szczepieniu odczekaj dwa tygodnie, w tym czasie nabędą odporność, i dopiero zaadoptuj kota.

2. Po adopcji kota ze schroniska, warto odwiedzić swoją lecznicę z pupilem i jego książeczką zdrowia, otrzymaną w schronisku, i poprosić o „przegląd” kota, zaznacząc, że zwierzę jest wzięte ze schroniska. Warto też zrobić badania kontrolne krwi (morfologia z profilem wątrobowym i trzustkowym – kot musi być na czczo 8 godzin.)

3. W przypadku, gdy w domu są inne zwierzęta, poleca się najpierw 2 tygodnie kwarantanny
 bez dostępu do rezydentów – ze względów zdrowotnych.

4. Przez okres ok. 1-2 tyg. po adopcji, odporność zaadoptowanego kota może spaść – należy o niego szczególnie dbać, ograniczać stres, a w razie niepokojacych objawów pojechać do lecznicy (w Łódzkim Schronisku przez 2 tyg, po adopcji leczenie kotów jest nieodpłatne, konieczny jest kwitek z zakupu kota). Spadek odpornosci wynika ze zmiany środowiska – w schronisku organizm cały czas jest w stanie gotowości do walki z zarazkami, w domu paradoksalnie „odpuszcza sobie”. Jest to przejściowe i całkowicie normalne.

Powyższe zasady dotyczą bezpiecznej adopcji kotów ze schronisk, azyli, podwórek czy kotów
 o nieznanej przeszłości.

Jadąc do schroniska po kota, koniecznie zabierz transporter – służy bezpiecznemu przewożeniu kotów, jest niedrogi (od 40 zł wzwyż), a starcza na lata. Przyda się póżniej np. przy wizytach u weterynarza na okresowe szczepienia i odrobaczenia.
Konieczny jest też dowód osobisty i opłata za kota: aktualnie 31zł za kociaka i 36zł za dorosłego kota w przypadku Łódzkiego Schroniska.

Pamiętaj – tylko przemyślana adopcja – koty skrzywdzone, porzucone kochają podwójnie.
Powrót do schroniska z adopcji oznacza często dla nich depresję i śmierć.

Kochaj mądrze – a zyskasz Przyjaciela, jakim tylko kot być potrafi…

Jestem Lewek – obiecuję, że będę mój domek kochał. Lewek odszedł (‚)

Jestem Lewek, mam niespełna rok, i odkąd pamiętam prawie zawsze walczyłem o życie. Najpierw walczyłem o jedzenie, ciągle byłem głodny i niedojadałem, czasem udało mi się znaleźć jakąś skórkę od chlebka…później trafiłem w takie jedno miejsce gdzie jest pełno kotów i psy szczekają i było tak suuuuper dostałem caaałą wolną klatkę i peeeełną miseczkę i od razu wszystko zjadłem a jak poprosiłem o jeszcze to też dostałem, a później położyłem się na poduszeczce i ona była całkiem czysta i mieciutka i było mi tak dobrze, ze aż mruczałem i położyłem się brzuszkiem do góry. A jeszcze usłyszałem jak jakaś miła Pani powiedziała, ze mam duuużo jeść bo jestem wyliniały z niedożywienia. No i było mi bardzo dobrze, aż pewnego dnia źle się poczułem, nie miałem siły na nic i bardzo bolało mnie gardziołko, chciałem coś zjeść ale ból mi przeszkadzał, i nie mogłem tez oddychać. Leżałem, więc tylko i myślałem, że umrę…ale mi nie pozwolili znowu ta miła Pani przychodziła i dawała mi lekarstwa, a inne przychodziły i wciskały jedzonko na siłę, aż poczułem się lepiej i już sam mogłem jeść, teraz jest ze mną coraz lepiej, mówią że zdrowieję i że mi domek znajdą i że ktoś będzie mnie kochał i rozpieszczał i ze już nigdy nie będę głodny…

No to sobie czekam na ten Dom z wielka nadzieją i obiecuję, że ja też ten domek będę kochał i baranki robił i mrrrrruczał.

 

Lewek nie przebywa w schronisku, jest pod opieka w lecznicy,

 

w sprawie adopcji prosimy o kontakt: tatiana – tatianacze@wp.pl

Domy tymczasowe Kotyliona – organizacyjnie

POTRZEBNE DOMY TYMCZASOWE chętne do współpracy z Kotylionem!

Szczególnie domy do opieki nad maluchami – kocięta do doleczenia, doswojenia. Chętne gorąco zapraszamy do kontaktu z nami: kotylion@gmail.com

Domy tymczasowe Kotyliona, ponieważ Kotylion nie jest bogatą fundacją, w dużej części samofinansują swoje tymczasy. Dofinansowanie ze strony Kotyliona dotyczy pokrycia kosztów leczenia, szczepień, odrobaczeń, sterylizacji tymczasowicza – po uprzednim podpisaniu umowy o dom tymczasowy na konkretnego kota, w lecznicach z nami współpracujących (Centrum dr Seidla, Sowa, Cztery Łapy, Sfora Ewy Pacałowskiej).

W wyjątkowych, uzasadnionych przypadkach DT może dostać częściowy zwrot kosztów utrzymania tymczasowicza w wysokości do 50zł/miesiąc – po uprzednim uzgodnieniu z Magiją oraz po przesłaniu faktur – pomoc w utrzymaniu tymczasowicza oferujemy w zależności od potrzeb i naszych możliwości. Oferujemy wsparcie merytoryczne, w leczeniu, pomoc w ogłaszaniu kota w internecie.

Oczekujemy dobrej opieki nad tymczasowiczem, zapewniania utrzymania (karma, żwir),  bezwzględnie systematycznego dosyłania aktualnych informacji o tymczasowiczu na nasz mail (zdjęcia, newsy o stanie zdrowia, zachowaniu – minimum raz w tygodniu), także informacji, gdy kot znajdzie dom. Dom tymczasowy Kotyliona podpisuje z adoptującym kota umowę adopcyjną kotylionową, jeden podpisany egzemplarz musi być dostarczony do nas (można osobiście, listowo – do uzgodnienia).

Zawsze możemy pomóc wystawiając aukcje charytatywne na allegro, tylko potrzebujemy tekst i foto (bidy zaraz po zabraniu do dt) – zbierane finanse posłużą wówczas  pomocy temu konkretnemu kotu.

Zawsze mile widziane są odpowiedzialne osoby, chętne do współpracy jako nasze domy tymczasowe i akceptujące powyższe zasady.

Wszyscy jesteśmy prywatnymi osobami, nie mamy odgórnych dofinansowań, wszystko co robimy, robimy w czasie wolnym od naszych prac zawodowych i obowiązków, dajemy swój czas i własne fundusze, cały czas też staramy się zbierać finanse na potrzeby naszych podopiecznych poprzez allegro i bazarki. Można też przekazać nam fanty do wystawienia na aukcjach z przeznaczeniem na kocie potrzeby (książki, biżuteria, kocie gadżety itp. itd.)

Współpracując – można zdziałać więcej, a jasne zasady pozwalają uniknąć nieporozumień :)

 

Fikus i Jukka – już w domach :)

Historia jak smutna tak popularna w sezonie letnim. Komuś okociła się w domu kotka (może dla zdrowia, może, dlatego, że nie chcieli jej skrzywdzić sterylizacją). Kociaki podrosły i zaczął się problem. Problem szybko rozwiązano – kociaki zostały zapakowane w karton i podrzucone na podwórko dobrych ludzi. Niestety, nie mogły tam zostać, trafiły pod opiekę Fundacji Kotylion.pl. Przebywają w tej chwili tymczasowo w „hoteliku”, który jest miejscem przetrzymywania dzikich kotek po sterylizacji. Nie jest to koci raj, bo muszą siedzieć w klatce, ale nie jest to też uliczna poniewierka Kociaki są dwa, czarne z białymi dodatkami – koteczka, Jukka ze śmiesznie podzielonym kolorystycznie na pół pyszczkiem i różowym noskiem oraz kocurek z czarnym nochalkiem i białą końcówką ogona. Dzieciaki urodziły się na przełomie maja i czerwca. Są zdrowe, odpchlone, odrobaczone i zaszczepione. Przed oddaniem zostaną również zachipowane. Pięknie korzystają z kuwety. Bardzo lubią głaskanie i przytulanie. Szukamy dla nich najchętniej wspólnego domu (nie jest jednak warunek konieczny), bo dwa kociaki lepiej się chowają, szaleją razem, a do człowieka przychodzą na przytulanki. Na ich zabawy i szaleństwa można patrzeć godzinami.

Jeśli chcesz dać im dom zadzwoń lub napisz: 691 705 664 ewa5431@wp.pl Przy oddaniu kociąt będzie podpisywana umowa adopcyjna.

Lara – słodkie maleństwo zostaje na stałe w dt :)

Lara została znaleziona na jednym z łódzkich podwórek – potwornie wychudzona i odwodniona, praktycznie umierająca.
Ale Lara bardzo chciała żyć – walczyła i udało się!
Teraz kicia doszła do siebie i czeka na najcudowniejszy na świecie domek.

Lara ma ok. 3 miesiące.
To jeszcze kocie dziecko.
Bardzo brakuje jej mamy, którą straciła zbyt wcześnie…
Potrzebuje czułości, ciepła, głaskania.
I potrafi się o to głośno dopominać.
czytaj całość

Biało-czarny Piracik znalazł dom :)

Pirat został znaleziony wraz z rodzeństwem i ich mamą na jednym łódzkich podwórek.

Cała rodzina była bardzo zabiedzona i wymagała  troskliwej opieki.

Jego bracia i siostry znalazły już dom, Piracik też na niego czeka…

Pirat jest biało-czarnym kocurkiem z różowym noskiem. Jest kocim szczupaczkiem o długich
nóżkach, bardzo przy tym zwinnym i szybkim.

Jest ostrożny i uważny, ale bardzo ciekawski. Jest kocim obserwatorem, nadsłuchuję, staje
słupka i przygląda się z zaciekawieniem. Jeszcze trochę nieufny w stosunku do człowieka,
ale w nowym domku z pewnością szybko się przełamie.

czytaj całość

Demonek – Klakier – lekarstwo na nudę :) Zostaje w dt :)

Jeśli los ci doskwiera boleśnie
i rozwściecza znajoma tępota,
to zrób to, co słyszałeś już wcześniej :
weź k o t a .

Trafiłem do obecnego domu ze schroniska, bo tam bym nie przeżył. Byłem zakichany, z oczek leciała mi ropa. Mam 3 miesiące, jestem podpalany, więc nie taki tam zwykły kot. Obecnie mieszkam z dorosłą kotką i psem. Korzystam z kuwety każdego rodzaju. Jem suche, mokre i mięsko. Uwielbiam zabawy ze wszystkimi i wszystkim. Najbardziej lubię jak wieczorem pani zawoła mnie na kolana (przybiegam na imię) a ja wtedy wdrapuje jej się na szyje i daje buziaka, potem wywalam brzuszek do głaskania. Lubię też spać w łóżku, ale chętnie sypiam we własnym posłaniu. Pani mówi, że wszędzie mnie pełno i że wnoszę dużo radości do domu.

Szukam kolan na wyłączność, miski i miłości. To tak niewiele. W zamian oferuję swoją dozgonną miłość.
czytaj całość

Terence – zanim z rozpaczy pęknie kocie serce… już w domu :)

Depresja – choroba coraz lepiej diagnozowana i leczona u ludzi. Duża zasługa popularyzacji przez media. Mało kto wie jednak, że zwierzęta też czasem chorują na depresję. W przypadku kotów najczęstsze przyczyny to: choroba somatyczna (ta depresja znika w toku prawidłowo prowadzonego leczenia głównej choroby ciała) i utrata domu, szczególnie utrata domu wielokrotna.

O depresji u kotów mówi się niewiele. Najwięcej mogliby opowiedzieć o niej wolontariusze schronisk dla zwierząt, obserwujący koty trafiające na kociarnię – szczególnie narażone są koty po zmarłych, koty porzucone, koty narażone na długotrwały stres, koty o delikatniejszej psychice, a także – koty powracające z nieudanej adopcji do schroniska. Te grupy są pod szczególną troską, nauczeni doświadczeniem wolontariusze starają się jak najszybciej znaleźć im nowe domy. Bo widzieli już, jak szybko mogą zniknąć koty w depresji, mogą po prostu przestać chcieć żyć. Koty, którym dopiero powrót do schroniska łamie psychikę i serce. Czas – szybka dobra adopcja – tylko czas może je uratować.

To trochę inaczej z ludzką depresją. Nie leki, ale – otoczenie i miłość mają główny zbawienny wpływ na kocią duszę.

Przestrogą niech będą historie Karola i Pascala z Łódzkiego Schroniska dla Zwierząt (są w naszym dziale Kocie opowieści). Dla tych kotów pomoc przyszła za późno albo nie przyszła wcale. Historia Terence’a toczy się TERAZ. Jeszcze jest czas, by uratować jedno kocie życie. Depersja zabija. Dosłownie. I wcale nie powoli.

Terence. Biało-bury dorosły kot. Jeden z wielu kotów czekających w łódzkim schronisku na nowy dom. Ma ok. 8 lat i po tygodniu od adopcji wrócił ponownie do schroniska. Powód?  bo – „jakiś taki chory i nie chce jeść…”

W schronisku zrobiono badania krwi, nie potwierdziła się informacja o braku apetytu – Terence je, normalnie je. Ale zachowuje się inaczej niż przed adopcją. Nie może się pogodzić z kolejną utratą domu, płacze, zawodzi, nawołuje człowieka, wzięty na ręce wtula się całym sobą, jakby chciał zniknąć w człowieku. Łapki udeptują powietrze, kocie oczy patrzą z miłością i rozpaczą.

Miłość, bezinteresowna przyjaźń i oddanie to dobra, których nie można kupić. Świat cierpi na ich niedobór. A tutaj jest taka czująca istota, która całym sobą chce kochać – tylko nie ma kogo.

 

Historia lubi się powtarzać. Historie Karola, Pascala i podobnych kotów (bo było ich wiele…) są jak kocie memento.

Bunt. Głośny krzyk. Niemy krzyk…

 

Nowy Domku Terence’a, uratuj go, zanim zapadnie cisza…

 

kontakt do wolontariusza w sprawie adopcji Terence’a:

Tatiana

mail: tatianacze@wp.pl

 

tekst: Joanna Nowakowska, napisane na potrzeby serwisu www.koty.pl, publikacja za zgodą.

Środek wakacji – Marcel pojechał do domu :)

Wakacje są trudnym czasem dla adopcji.  W ogłoszeniach przeważają kocięta, mnóstwo kociąt. A jednak – dom znalazł nareszcie nasz lecznicowy Marcelek :)

Duzi znaleźli go na facebookowym ogłoszeniu.

Dziękujemy lek.wet. Ani Mrozek za danie kocurkowi miejscówki w lecznicowym szpitaliku i troskliwą opiekę, dzięki której doszedł do siebie. Dziękujemy Darczyńcom, dzięki których wpłatom możliwe było sfinansowanie leczenia i pobytu Marcela w lecznicy. Dziękujemy Ogłaszającym za mozolne ogłaszanie – do skutku.

I dziękujemy Domowi Marcela – za to że jest jego domem.

Powodzenia, czarno-biały kocie :)



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007