Grudzień, 2013

Adoptusie. Tosia – łagodna koteczka – już w domu :)

Tosia główne(1) imię: Tosia
wiek: 3 m-ce
płeć: koka

Aktualizacja: 29.12.2013

Ledwo Tosienka pojechała na swoje „włości” a już mamy pierwsze wieści i zdjęcia :) Tosia zapoznaje otoczenie, polubiła się z psem, ale jeszcze z kotką Hanią muszą ustalić sobie hierarchie, choć po pierwszych kontaktach widać, że dziewczyny się dogadają  i trzymamy za to kciuki. Krzyśkowi i Sylwii dziękujemy za podarowanie Tosi fajnego  i ciepłego domu pełnego zwierzaków i miłości do nich…powodzenia :)

 

Tosia ma około cztery miesiące, to wesoła i bardzo łagodna koteczka, która świetnie dogaduje się z innymi kotami, ale także i z psami. Lubi towarzystwo człowieka, lubi się przytulać, jest bardzo kontaktowa i towarzyska. Tosia świetnie się nadaje jako towarzysz dla drugiego kota, lubi zabawy z kotami, czytaj całość

BOMBKA dla KOTA – podsumowanie

Aktualizacja: 29.12.2013 r.

W imieniu kocich podopiecznych, wolontariuszy i opiekunów kociarni Schroniska dla Zwierząt w Łodzi, składamy podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w wydarzeniu „Bombka dla kota”. Obecność  Dyrektora Schroniska, wolontariuszy KOTYliona oraz gości z Łodzi i z innych miast pokazuje, jak wielkim zainteresowaniem cieszyła się akcja.
Otwarta formuła spotkania, gdzie każdy mógł wejść do boksów (pod czujnym okiem wolontariuszy) i pobawić się z kotami lub tylko zobaczyć, jak żyją była możliwa dzięki przychylności władz schroniska i całego personelu.  W szczególności podziękowania należą się Pani opiekunce kociarni, która pełniła w tym dniu dyżur.
Liczba ok. 100 osób, które odwiedziły  w tym dniu kociarnię całkowicie przerosła nasze oczekiwania. Oczywiście bardzo nas to cieszy i daje energię do dalszego działania.
Dzięki Państwa ofiarności udało nam się zebrać:
120 kg karmy suchej,
30 kg karmy mokrej,
torbę smakołyków,
całą górę kocy, kocyków, ręczników i poduszeczek,
4 budki – domki,
2 drapaki,
15 kg żwirku,
torbę zabawek.
Wszystkie karmy bardzo dobrej jakości. Rzeczy nowe, czyste i pachnące.
Państwa wielkie serce spowodowało że takich świąt te koty długo nie zapomną. I nie tylko ze względu na moc smakowitości, jakie dostały. Każde wzięcie na ręce, każdy głask, każde przytulenie i ciepłe słowo skierowane do nich, każda chwila zabawy – były chyba jeszcze ważniejsze niż dary rzeczowe. Bo właśnie ludzkiej uwagi i miłości tym kotom brakuje najbardziej.
Z całego serca
Dziękujemy!

 

 

Grupa KOTYlion oraz Schronisko dla Zwierząt w Łodzi pragną zaprosić wszystkich chętnych na ” Bombkę dla kota”
Spotkanie odbędzie się 22 grudnia 2013 r. o godz. 11.00 na kociarni Schroniska dla Zwierząt przy ul. Marmurowej 4.

Apelujemy do wszystkich, którzy pragną odwiedzić w tym dniu kociarnię łódzkiego Schroniska, o przyniesienie prezentów dla naszych futrzanych podopiecznych.
Jednocześnie prosimy, żeby tak jak Państwo zasiadacie do stołu pięknego, świątecznego i bogato zastawionego, pomyślcie o mieszkańcach Schroniska – niech dla nich te Święta też będą piękne. Osoby, które chciałby zakupić jedzenie dla kotów proszone są o wybór jak najlepszych produktów, zależy nam na jakości, a nie na ilości;-)
Jednocześnie przypominamy o tym, że koce, ręczniki i inne rzeczy czyste, a państwu niepotrzebne też będą dobrym prezentem;-)
Wszystkich darczyńców zapraszamy na mały słodki poczęstunek.
Wolontariusze i miłośnicy kotów zapraszają.

5epd

Kicia – co przyszła znikąd już w swoim domu!

Aktualizacja: 27.12.2013 r.

Kicia miała naprawdę wiele szczęścia, że trafiła na dobrych ludzi, którym los zwierząt nie jest obojętny. Szybko doszła do siebie i została poddana zabiegowi sterylizacji. Równie szybko znalazła też wspaniały dom, w którym zawsze były koty. I tak życie Kici, które jeszcze niedawno wywróciło się do góry nogami, teraz wygląda na ustabilizowane, a Kicia na szczęśliwą i zadowoloną. Powodzenia koteńko!

26.11.2013 r.

Mała wieś niedaleko Łodzi. Kilka domów, oddalonych od siebie w promieniu 2-3 km. Kicia pojawiła się nagle, nie wiadomo właściwie skąd. Nie jest to kotka z żadnego z okolicznych domów, a jednak skądś musiała się tutaj wziąć. Tego dnia Ktoś podobno widział obcy samochód. Czy ma to związek z jej pojawieniem? Kto wie…? Jedno jest pewne – Kicia to domowa kotka, która zna ludzi i wie do czego służy ludzka ręka i kolana. Wciąż kręci się wokół nóg i zagaduje, mruczy przy tym na całego. Jest bardzo kontaktowa i towarzyska. Więc na pewno przez przypadek tu nie zawędrowała… Miała szczęście, że szybko trafiła na dobrych ludzi, którym los zwierząt nie jest obojętny. Zabrali Kicię do domu – ma już ciepłe posłanko pełną miseczkę. Nie błąka się po okolicy, jest bezpieczna i ma u boku człowieka. Na szczęście pomoc przyszła w porę. Noce i dnie są coraz zimniejsze, Kicia mogłaby sobie nie poradzić sama, zdana tylko na siebie. Bo co ma począć kot zostawiony w zimny dzień na polnej drodze, w obcy, zupełnie mu nieznanym miejscu…?

Kicia ma ok. 3 lat, weterynarz ocenił jej stan jako dobry. Widać też, że kicia nie jadała zbyt dobrze. Jej czarne futerko jest słabo wybarwione, co w szczególności widać na ogonie. Węzły chłonne są nieco powiększone, dlatego Kica dostała antybiotyk. Później czekają ją jeszcze szczepienia i sterylizacja. Mamy nadzieję, że szybko nabierze formy i równie szybko znajdzie swój nowy dom i kochających Dużych, którzy nigdy jej nie zawiodą.

Kicia znajduje się pod opieką KOTYliona i mieszka tymczasowo u dobrych ludzi, którzy ją przygarnęli. Jeśli Ktoś z Państwa chciałby wesprzeć finansowo nowy start w życiu Kici, będziemy bardzo wdzięczni. Kicia też ;)

Zapraszamy do zakupu wirtualnych KOTYlionków za pośrednictwem allegro: http://allegro.pl/show_item.php?item=3746500874

Zorro zostaje w DT :-)

Aktualizacja: 26.12.2013 r.

Pamiętacie czarnuszka Zorro?
Kilka miesięcy temu pojechał do domu tymczasowego do Iwonki, która wcześniej adoptowała za naszym pośrednictwem porzuconego kocurka Bolka. Iwonka zaoferowała dla Zorka dom tymczasowy i najlepszą z możliwych opiekę. Dla czarnego nieszczęścia  to była ogromna szansa, nadzieja na wyzdrowienie i ratunek -  Zorro więc pojechał w dość daleką podróż, bo aż do Poznania -  zabiedzony, przerażająco chudy czarny przytulak z zamglonym i zaklejonym oczkiem, mega katarem i okropnymi zmianami grzybiczymi na skórze. Obraz nędzy i rozpaczy :(
Grzybek już dawno poszedł precz, oczko też jest już znacznie lepsze niż było, ale Zorro cały czas ma nawroty kociego kataru i nie może się uwolnić od wizyt u kociego Pana Doktora :(
Na święta dostaliśmy maila, który nas wzruszył i uradował:

Drogie Ciocie z Kotyliona :)
W marcu zakochałam się w Bolusiu i ten stan trwa do dnia dzisiejszego :) , Boluś stał się kotkiem spokojnym, rozmarzonym a ostatnio kolankowym, cały czas czymś pozytywnie zaskakuje.
Od paru miesięcy mieszka z nami Zorro, który wprowadził w nasz dom tyle miłości i łobuzerstwa jak żaden kot wcześniej. Każdy kto poznaje Zorrka zakochuje się w nim bezgranicznie. Ma już nawet swoją „ciocie chrzestną „, która tak jak ja oszalała na jego punkcie i to ona zaczęła mówić na niego Bąbelek. Zorrek stał się naszym ukochanym Bąbelkiem, Bąblem, Bombulkiem, Bomblusiem…
Piszę do Was ponieważ nie wyobrażam sobie swojego życia i domu bez niego, chcę żeby został z nami do końca swoich i naszych dni. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko a ja dzięki Wam mam dwóch wspaniałych kocich facetów.
ściskam Was mocno
Iwona

Iwonko – z całego serca dziękujemy. Nie moglibyśmy sobie wymarzyć lepszego prezentu na Święta :)
Szczęśliwego, długiego wspólnego życia Kochani.

Aktualizacja: 8.11.2013 r.

Kotuś wciąż przebywa w domu tymczasowym i jest najsłodszym przytulakiem na świecie. Zmężniał, a po brzydkich zmianach na skórze nie zostało już śladu, resztki zmian grzybiczych są jeszcze w uszkach – ale maść, którą Zorro dostał powinna załatwić ten problem. Niestety – koci katar wciąż Zorkowi troszkę przeszkadza, do tego przyplątało się zapalenie krtani - więc chłopczyk dostał znów antybiotyk do łykania i tabletki podnoszące odporność. Za tydzień ma się pokazać u Pana Doktora – i mamy nadzieje, że wtedy Zorrek będzie już zdrowiutki i gotowy do adopcji.

Poza tymi problemami – Zorro jest radosny, wesoły, uwielbia zabawy, gonitwy, a przede wszystkim – przytulanie :)
Osiągnął też mistrzostwo w aportowaniu piłeczek – taki z niego sprytny i mądry kocurek.
Zorro pozdrawia z domku tymczasowego :)

Aktualizacja: 3.10.2013 r.

Dawno nie pisaliśmy nic o czarnym miziaku Zorro.
Oto świeże wieści z jego domku tymczasowego – Zorruś ma się coraz lepiej i już nieługo będzie pewnie rozglądał się za domkiem stałym ;)
„Meldujemy , że u nas wszystko dobrze. Zorrek ma jeszcze jedną zmianę na skórze i bardzo powoli to się goi.
Ogólnie wydobrzał chłopak :) brzusio mu się lekko zaokrągliło :) z kotka który miał deficyt uczuć wyrósł kotek który jest wulkanem energii, ma jej ponad miarę. Albo bawi się kocimi zabawkami , albo papierkiem, albo cukierkiem, albo dywanikiem…czym się da :)
Polubili się bardzo z rezydentem Bolkiem, udało mi się nawet zrobić zdjęcie jak razem śpią :)
Pozdrawiamy całą gromadką :) „

czytaj całość

Adoptusie. Jestem Filutek – już w domu :)

filut (1) imię: Filutek
wiek: ok 3 m-ce
płeć: kocurek

*Kim jestem?
Małym ok. 5 miesięcznym białym kotkiem z kilkoma burymi łatkami
*Skąd się wziąłem?
Dobra dusza złapała mnie na parkingu, na którym, pod kołami aut zginęło całe moje rodzeństwo.
czytaj całość

Wesołych!

kiotto

Porzucona na parkingu Martusia znalazła swoje miejsce na ziemi

Aktualizacja: 16.12.2013 r.

Porzucona na parkingu Martusia bardzo szybko doszła do siebie fizycznie – katar przeszedł po kilku dniach podawania leków, a i po parkingowej traumie wydaje się, że nie zostało śladu. Martusia wdzięczyła się w swojej klatce w lecznicowym szpitaliku i z utęsknieniem czekała na swojego człowieka.
W miniony weekend do Martusi uśmiechnęło się szczęście – i mamy nadzieję, że to szczęście już jej nigdy nie opuści. Martusia zasługuje na najlepszy domek na świecie – i właśnie taki domek zakochał się w małej pannie i w niedzielne przedpołudnie porwał ją do domku :). Martusia będzie miała teraz człowieka na wyłączność i na pewno nie zabraknie jej miłości i opieki.
Wszystkiego najlepszego ślicznotko :)

6.12.2103 r.

Martusia ma ok 3 m-ce i jest prześlicznym, kochanym i delikatnym kociątkiem. Sama słodycz. Niestety – dla jej byłych „opiekunów” była chyba zbyt mało słodka :(. Martusia została wyrzucona z auta – w mroźny, ponury grudniowy poniedziałek – na samym środku parkingu pod jednym z łódzkich hipermarketów… Widzieli to ochroniarze – jednak nie zapisali nr rejestracyjnego samochodu :(
Kotunia było przerażona – biegała wśród przejeżdżających i parkujących aut, chowała się, płakała. Cudem chyba pod żadne nie wpadła… Zaalarmowani telefonem – pojechaliśmy…
Było już ciemno, potwornie zimno… Kicia siedziała skulona w samym środku ustawionych rzędami wózków – i płakała cichutko. Była sparaliżowana strachem, zziębnięta i nieszczęśliwa – bała się podejść do wyciągniętej ręki – nie wiedziała, czy może zaufać człowiekowi, który przed chwilą tak bardzo ją skrzywdził… Uciekła pod zaparkowane auto – i – zmęczona – wcisnęła się między podwozie a jego osłony – klinując się w środku :(
Bardzo trudno było ją stamtąd wydostać – ale w końcu się udało – a wzięta na ręce Martusia – wtuliła się i zaczęłą mruczeć. Wróciła z dalekiej podróży. Jest już bezpieczna.
Martusia przypłaciła swoją przykrą przygodę nie tylko psychiczną traumą, potwornym przerażeniem i utratą wiary w ludzi. Nabawiła się kociego kataru i kicha teraz na potęgę. Za to – wdzięczy się, mruczy i przytula z całych sił – jakby chciała podziękować za ratunek i opiekę.
O byłych „opiekunach” nie chcemy się wypowiadać. Nic, co ciśnie się na usta – nie nadaje się do publikacji :( Ludzkie okrucieństwo, bezmyślność i brak empatii chyba nie ma granic. Niestety.
Na szczęście – Martusia właśnie rozpoczyna nowe życie. Tylko szczęśliwe.
Jeśli zechcieliby Państwo wspomóc nas w opiece nad Martusią i w jej leczeniu – będziemy wdzięczni za każdy datek.

 

Legionista – kot z przystanku

„Z dziennika studentki”
Data: 10.12.2013 r. (wtorek)
Miejsce: Łódź, ul. Legionów (przystanek linii 96)
Czas: godz. 18.30

Chłodny, ciemny grudniowy wieczór. Kolejna długa podroż do domu. Kolejny tramwaj smętnie sunie do zajezdni na ul. Tramwajową. Kolejne minuty oczekiwania na następny. Rozdrażnienie, zmęczenie. W końcu mam już dość. Niewiele myśląc ruszam na przystanek autobusowy przy ul. Legionów. Znowu czekam.
Wtem, zwraca moją uwagę jakiś ruch. Wytężam w ciemności wzrok. Dostrzegam stworzenie kulące się pod samą ścianą wiaty przystanku. Przerażone, uszy położone po sobie, ogromne oczy. Gdy podchodzę początkowo się cofa, lecz szybko spostrzegłszy brak zagrożenia  podchodzi, obwąchuje,  zaczyna się ocierać i niewiarygodnie mruczeć. Zanim się obejrzałam puchaty, umorusany, biało- bury kotek pakuje mi się na kolana.  Myśli biegną jak szalone. Nie mogę go przecież tak zostawić! Może się komuś zgubił? Może nie może odnaleźć drogi do domu? Jedno jest pewne- nie może siedzieć na  zimnie, przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w mieście! czytaj całość

Ostatni Ocalony – Filutek

Aktualizacja: 15.12.2013 r.

A Filutek rośnie i rośnie…
Z maleńkiego brudnego, zasmarkanego brzydkiego kaczątka wyrasta śliczny łabądek. Ma już blisko 4 miesiące. Rozrabia jak każdy zdrowy kociak. W domu tymczasowym, w którym cały czas przebywa, jest w doskonałej komitywie z kotami – rezydentami (co można zobaczyć na zdjęciach), zabawom i szaleństwom nie ma końca. Je, a właściwie pochłania wszystko co nadaje się do zjedzenia, nie gardzi nawet suchą bułką, ale na zdrowie! – żarty kociak, to zdrowy kociak. W chwilach między szaleństwami koleguje się również z ludzkim domownikami – na kolana, na ręce, pogłaskać – nie odmawia :)
Filutek jest już jak najbardziej gotowy do adopcji – dwukrotnie zaszczepiony, odrobaczony, zachipowany, ale mimo wielu ogłoszeń nikt o niego nie pyta. Czemu? Tego nie wiemy. Bardzo byśmy chcieli by już poszedł „na swoje”. Im dłużej będzie mieszkał u Ewy tym później będzie trudniej zarówno jej go oddać jak i jemu zaaklimatyzować się w nowych warunkach. Teraz to jeszcze takie fiu-bzdźu, że pewnie nawet nie odczuje zbyt mocno zmiany miejsca zamieszkania. Niestety w domu tymczasowym nie może zostać na stałe, bo mocno ograniczony metraż nie za bardzo na to pozwala. Poza tym mieszkanie Ewy było ostatnią z ostatnich deską ratunku by ocalić Filutkowi życie i mimo, że normalnie  nigdy nie bierze tymczasów do domu ten jeden jedyny raz się ugięła i nie chcielibyśmy by ten wyjątek skończył się trzecim kotem rezydentem.
Uważamy, że Filutek zdecydowanie powinien trafić do domu, w którym już mieszka jakiś energiczny kot, bo jako jedynak swoją energią rozniesie mieszkanie i zszarpie nerwy nowych opiekunów.

Twój samotny kot się nudzi? Chcesz się dokocić? Napisz do Ewy: ewa5431@wp.pl

Filutek miał też kontakt z psami – nie wywołują w nim strachu ani agresji, więc do psio – kociego domu również jak najbardziej się nadaje.

Aktualizacja: 02.11.2013

Filutek ma się doskonale. Pod troskliwym okiem wolontariuszki Ewy rośnie wzdłuż i wszerz. Udało się nam uchronić go przed paleukopenią.  Już dawno zapomniał, że na ludzi się syczy i prycha. Jest kontaktowym małym rozrabiaką, który pięknie dogaduje się z dorosłymi kotami, nie stroni od człowieka, zjada wszystko co mu się nałoży do miseczki.  Futerko się doczyściło i tam gdzie ma być białe (czyli na większości kotka) jest białe, a tam gdzie bure jest bure. Duży w tym udział miał wujek Rudy czyli rezydent Ewy, który z dużym zapałem matkuje małemu i go myje.
Filutek już niedługo będzie szukał domu, chcemy tylko drugi raz go zaszczepić. Jeszcze troszeczkę łzawi mu jedno oczko, ale dostaje krople i mamy nadzieje, że resztki po kocim katarze będą tylko wspomnieniem.
Jeśli ktoś jest chętny przygarnąć to urocze kocię z maleńka kropką na różowym nosku można już się ustawiać w kolejce. Kontakt do Ewy: ewa5431@wp.pl
Czeka nas jeszcze złapanie jego mamy na sterylizacje, bo niestety na razie się nie udało. Kocica po zabraniu malucha szerokim łukiem omija Pana Parkingowego i zastawianą przez niego klatkę – łapkę. Będziemy jednak upierać się mocno by mama została złapana, bo sama myśl o kolejnym miocie kociąt rozjeżdżanym przez koła samochodów napawa nas smutkiem.

czytaj całość

Kalendarz nabiurkowy Kotyliona 2014 – z naszymi byłymi podopiecznymi :)

Sporo ostatnio tych kalendarzy przeróżnych – pięknych i słodkich
i choć podobno… szczęśliwi czasu nie liczą – to jednak przydaje się taki gadżet czasem.
Dziś więc kolejny cudny kalendarzyk – z naszą byłą podopieczną Kalinką – wyciągniętą …z kanałów w okolicach łódzkiej Politechniki.
Każdy miesiąc na oddzielnej, zdzieranej kartce,, dodatkowo – widoczny miesiąc poprzedni i następny. Wszystko czytelne i w niewielkim rozmiarze – idealne na biurko ucznia czy do pracy :)

Dochód zasili nasze konto i pozwoli pomagać naszym podpiecznym.

Kalendarze można kupić tutaj:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=159078&sid=61281c68f2d32f3f5397a811a893a773

 

Filip – sprawdził się gorszy scenariusz, guz odrósł, znów prosimy o wsparcie dla Filipka

Aktualizacja: 14.12.2013 r.

Niestety sprawdził się gorszy scenariusz.
Guz zaczął odrastać.
8 grudnia Filip trafił na kolejny zabieg usunięcia zmiany. Tym razem zabieg nie był rozległy, guzek był mały, usunięty w całości. Dwa dni po operacji rana zaczęła się odrobinę paprać, troszkę napuchła ale w sumie nic złego się nie dzieje. Filip dobrze się czuje, normalnie się rusza, nie wygląda, jakby odczuwał jakiś dyskomfort. Nienawidzi tylko kaftana i kategorycznie odmawia noszenia. ale na szczęście nie przychodzi mu do głowy ruszać  szwów. Kocin jest w ogóle bardzo dzielny, mruczy i przymila się nawet, kiedy trzeba coś zrobić przy ranie. czytaj całość

Kocie opowieści. Oswoić schronisko

W łódzkim schronisku wolontariusze KOTYliona są obecni od kilku lat. Tak naprawdę, kilkoro z nas pojawiło się tam zanim powstała grupa KOTYlion, w majowy weekend 2007 roku. Nigdy nie zapomnę pierwszego spotkania ze schroniskiem, emocji związanych z tą wizytą. Od czasu tego majowego weekendu w schronisku regularnie pojawiają się osoby związane z KOTYlionem, na przestrzeni lat zmieniła się w dużej części ekipa wolontariuszy, zmieniło się schronisko, zmieniły się oczywiście koty. Tyle lat to dużo wspomnień, opowieści o kocich losach, czasem zakończonych happy endem, czasem smutkiem i łzami; jak to w życiu bywa. To również setki sobotnich i niedzielnych przedpołudni spędzonych na fotografowaniu, opisywaniu kotów, pomaganiu im, rozmawianiu z przyszłymi opiekunami, organizowaniu domów tymczasowych, zawsze kosztem wolnego czasu, własnych prywatnych spraw. Ale nikt z nas nie żałuje godzin spędzonych na zajmowaniu się schroniskowymi kotami. Te godziny dały nam masę wzruszeń, mnóstwo radości, sporo też łez – ale bilans wychodzi zawsze na plus. Te koty są cudownymi stworzeniami, często skrzywdzonymi przez los i potrzebują naszej pomocy czy choćby uwagi. I naprawdę, warto im pomagać . Warto pomagać, tym bardziej, że ludziom schroniska kojarzą się źle. Często słyszymy: „ ja bym nie mogła, jestem zbyt wrażliwa”, „serce by mi pękło”, „jakbym tam pojechał, zabrałbym wszystkie zwierzaki”. Nie namawiamy wszystkich do adopcji dwudziestu kociaków ze schroniska na raz, ale warto jest oswoić swoje obawy przed wizytą w schronisku i rozważyć adopcję zwierzęcia ze schroniska, jeśli planujemy pojawienie się kociego pupila w naszym domu. Naprawdę – wizytę w schronisku można przeżyć bez uszczerbku emocjonalnego. Bycie wolontariuszem można określić jako pewnego rodzaju pośrednictwo pomiędzy kotami a ludźmi chcącymi je adoptować. „Po drugiej stronie siatki”, czyli w schroniskowych pomieszczeniach i klatkach kryje się wiele cudownych zwierzaków. Mniejszych i większych. Pięknych i brzydkich. Kocich gangsterów i królów kanap. Burych i czarno-białych. Starannie ukrytych, przed ludźmi, którzy mogą stać się ich potencjalnymi opiekunami. My pomagamy się spotkać tym dwóm światom: kociemu i ludzkiemu. Tak bardzo nas cieszy każdy kot „zapakowany” do transportera, wyruszający do swojego własnego domu. Cieszy fakt, że są ludzie, dla których hasło „schronisko” nie jest etykietą dyskwalifikującą przy wyborze nowego domownika. Zachęcamy do spojrzenia w oczy schroniskowych kotów. Zobaczcie sami, jak patrzą przez siatkę, tak jakby na kogoś czekały. Może właśnie na Was?

 



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007