Aktualizacja: 3.08.2017 r.
Kochani, czy pamiętacie Misię? – orientalnej urody seniorkę z guzem na jelitach.
Dostaliśmy wiadomość z domu :-) i musimy przyznać, że oczy nam się bardzo spociły…
„Dzień dobry,
Trochę czasu minęło, sezon na poszukiwanie domów w pełni, więc może uda się choć trochę zachęcić do przygarnięcia któregoś z podopiecznych Kotyliona, przypominając o Miśce.
Początki nie były złe, ale teraz możemy śmiało powiedzieć, że jest naprawdę dobrze. Misia postanowiła zaufać rezydentom, zwłaszcza w rudzielcu – Flaviu znalazła bratnią duszę :) Flavio w ogóle jest bardzo opiekuńczy i teraz musi pilnować nie jednej, a dwóch kocich koleżanek. Zimowe wieczory cała trójka spędzała albo w kocykach i na kolanach, albo przy kominku, a od wczesnej wiosny, kiedy tylko wyjrzało trochę słońca, chętnie korzystają z ogrodu.
Poza tym Miśka poczuła się w domu, jak królewna i zaczęła grymasić przy jedzeniu, więc mama biega przy niej, otwiera nowe saszetki, nowe puszeczki i biega z miseczką, a Misia – jak to Misia – czasem zje, czasem musi się zastanowić… :) Apetyt na szczęście dopisuje. Cieszymy się, że troszkę udało jej się przybrać, chociaż i tak jest drobniutka. Za to przy stole zasiada pierwsza – wraz ze swoją kocią koleżanką :)
Miśka jest pod baczną obserwacją – rodzice nauczyli się już rozpoznawać, kiedy zbliża się czas na steryd i nie czekają z tym za długo, bo nie ma sensu, żeby się męczyła, a zauważyliśmy też, że jak steryd podany jest zawczasu, to objawy nie zdążą się nasilić i powrót do formy nie trwa tak długo – właściwie teraz to ta forma już raczej nie spada. Wyniki są całkiem niezłe, guz nie jest wyczuwalny (aż pani weterynarz była zaskoczona). Zdarzają się słabsze dni, raz naprawdę nas przestraszyła, ale ogólnie, jak na jej wiek i chorobę, Miśka jest zaskakująco żywotna. Zawsze pierwsza do zabawy i gonitwy, a gdy tylko pogoda dopisuje, to i do biegania za motylkami, jaszczurkami i żuczkami. Dużo spaceruje, wącha kwiatki i chyba naprawdę jest szczęśliwa, że ma swoich ludzi – miziaków nigdy nie odmówi i oczywiście zawsze musi wycałować :)
Gdyby ktoś kiedyś zastanawiał się nad tym, czy adopcja chorego lub starszego kota (czy psa) ma sens, to Duzi Misi mówią jednym głosem: ma sens. To takie nasze słoneczko i cieszymy się z każdego kolejnego dnia, a i Misia wydaje się wcale nie narzekać :)”
Kochamy takie wiadomości. Dają ogromną siłę!
Aktualizacja: 20.04.2017 r.
Misiek – już tydzień w domu.
Czasem miewamy w KOTYlionie różne momenty… Trafiają do nas koty w różnym wieku, z różnym charakterem, niekiedy z trudną przeszłością. Poświęcamy tym biednym, porzuconym zwierzętom niemal każdą wolną chwilę, przywiązujemy się do nich, stają się dla nas ważne i kiedy cierpią, długo czekają na dom, chorują – cierpimy razem z nimi. Nie zawsze jest miło i radośnie. Uwierzcie, niekiedy ma się ochotę rzucić to wszystko i uciec jak najdalej stąd…. Ale dla takich chwil, jak ta warto dalej tu być i pomagać. To jest jedna z tych adopcji, które dają siłę i na zawsze pozostają w pamięci :-)
Misiek, po roku czekania, wreszcie ma to o czym marzymy dla każdego z naszych podopiecznych ;-)
Niemal 3 pierwsze doby w nowym domu spędził w ukryciu, wychodząc jedynie do jedzenia i toalety – oczywiście na bardzo ostrożnych nogach. Powoli oswajał się z nową sytuacją, aż wreszcie wyszedł i zaczął dopominać się o głaskanie – teraz nie odstępuje swoich opiekunów na krok ;-) Wygląda na szczęśliwego – wreszcie! Zresztą sami zobaczcie zdjęcia przesłane przez Pana Tomasza ;-)
Aktualizacja: 13.04.2017
Wczorajszy dzień był najszczęśliwszym dniem od niemal roku dla naszego „jedynaka” Miśka.
Po 354 dniach spędzonych w naszej kociarni – znalazł wreszcie swoje miejsce na ziemi – wymarzony Dom i cudownych Opiekunów
Teraz będzie miał mnóstwo przestrzeni w domu, jeszcze więcej przestrzeni wokół domu i Dużych na wyłączność.
Misiu – bądź szczęśliwy do nieprzyzwoitości
czytaj całość