Maj, 2012

Łódź Widzew – zaginął biało-rudy kot – Witold się odnalazł!

W NOCY Z 2 NA 3 MAJA NA OSIEDLU WIDZEW W OKOLICACH UL. GORKIEGO
ZAGINĄŁ 3 LETNI KOCUR WITOLD

 

Wielkie dzięki za przewóz i za meble do kociarni! I wszystkim dźwigającym wielkie dzięki!

wielkie, przeogromne dziękuję za pomoc przy przeprowadzce mebli do kociarni
Panu Marcinowi – za zorganizowanie dużego, ślicznego i bardzo rzucającego się kolorem auta i jechanie nim mimo, że był to pierwszy raz takim wielkim ;)
za załatwienie tychże cudownych mebelków – przeogromne dzięki :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Wieśkowi i Maćkowi za przybycie, dźwiganie pieruńsko ciężkich witryn i za to, że zostali do końca i wnieśli je do środka – a uwierzcie, łatwo nie było bo się po prostu nie mieściły i trzeba było wyburzyć kawałek ściany. Przepraszam dodatkowo Maćka za paskudnie złośliwą witrynę, która mu wzięła i bezczelnie rozdarła nową podkoszulkę co dostał na urodziny :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Chłopakowi Magdy (przepraszam nie pamiętam imienia :oops: ) za to, ze mimo łupania w kręgosłupie dał radę znieść witryny z drugiego piętra na parter :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Marcinowi Klempusiowemu, za to, że przybył i w ogóle dał radę dźwigać! Ale też kopniaki w tyłek mu przesyłam za to, że w ogóle przybył osłabiony chorobą!!! :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Tatiance i Magdzie za przybycie i znoszenie krzeseł i szuflad i w ogóle za mile spędzony kawałek czasu.
Tak więc mamy już meble!

Ale na razie nie pokazujemy – do soboty!

Zaginął niebieski Diego. Ruda Pabianicka. Łódź

Diego
28.05 zaginął Diego. Kot o maści niebieskiej, w typie rasy  Norweski Leśny. Jest dorodnym kocurem, ma długą sierść i puszysty ogon. czytaj całość

kot Kazimierz, jego Pan zmarł – stał się cud!

Aktualizacja
30.05.2012
Wczorajsze wiadomości aż uniosły nas do góry! Kaziczek znalazł kochający dom! Przyszli po niego Państwo, którzy stracili swojego wiekowego już kicia i tak urzekła ich historia Kazika, że zabrali go do siebie. Po stokroć się cieszymy bo w domowych pieleszach i wśród kochających go osób na pewno sto razy szybciej dojdzie do siebie, nabierze ciałka. Oczywiście nadal jest pod opieką lekarską, ale wiemy, ze teraz to już z baaaardzo dużej górki to wszystko się potoczy:)

18.05.2012

Kazimierz ma 5 lat. To wiele i niewiele. 5 lat przeżył mając swojego Pana, mrucząc mu na dobranoc i ogrzewając zbolałe kolana. Pan Kazimierza chyba nie był zbyt bogaty, bo Kazimierz nie jadał najlepszej karmy, nie miał czym ścierać kamienia z ząbków, ale zapewne brzuch miał pełny i to mu wystarczyło.

Tylko, że ten Pan Kazimierza odszedł. Odszedł i już nie wróci. Kazimierz czekał, czekał i czekał, cichutko popłakiwał, ale Pan nie wracał…

Po kilku dniach udało się dotrzeć do Kazimierza. Czekał…

Potem było już tylko ostatnie Pana pożegnanie, a potem to nie wiemy co, bo już w tym wszystkim nikt o Kazimierzu nie pamiętał. Po co komu stary kot z brzydkimi zębami? Po co taki nieatrakcyjny Kazimierz? Nic on nie wart, nic nie kosztuje…

Kazimierz ma 5 lat, to niewiele, ale kiedy patrzysz na niego widzisz starego, zaniedbanego kota. Bo Kazimierz chyba prze moment uwierzył w to, że taki jak to do niczego nie potrzebny…

Powinien ważyć z 6 kilo, to ogromny piękny kocur, pingwin, waży zaledwie 3, sierść w fatalnym stanie, zęby prawie wszystkie do usunięcia, stan zapalny w pyszczku. Ale to tylko powłoka, to wszystko da się naprawić – wierzymy w to, ze pomogą nam w tym Państwo. Wnętrze Kazikowe jest za to idealne, to spokojny, grzeczny i bezproblemowy kiciuś, siada cichutko w kąciku zupełnie jakby nie chciał przeszkadzać, zupełnie jakby chciał powiedzieć: proszę się mną przejmować… Pomóżmy Kaziczkowi stanąć na łapki, pomóżmy, bo jeszcze trzeba mu pokazać, że jest najważniejszy, dla kogoś!

7 tygodniowe bąbelki – wszystkie we włąsnych, cudownych domkach:)

Aktualizacja
30.05.2012
Wszystkie trzy cudowne maluszki już we własnych, wspaniałych domkach – najpierw dom znalazła dziewczynka, pani przyjechała specjalnie po nią, zakupiła ogromną wyprawkę i zabrała królewnę do domku – wczoraj za to pojawił się domek, który zabrał rodzeństwo razem, tak by ślepinka mogła zostać przy swoim braciszku:) Bardzo się cieszymy :)

25.05.2012r.
3 siedmiotygodniowe bąbelki czekają na nowe, wspaniałe domki. Maluszki trafiły do naszej koleżanki w opłakanym stanie – teraz wypieszczone, odchuchane szukają własnych wspaniałych domków

Mała dziewczynka, ma 7 tygodni i jest małym pociskiem biegającym i szalejącym po domu ze swoim rodzeństwem. Może komuś małego urwisa? Dziewczynka jest burą marmurką z białymi skarpetkami i krawacikiem. Korzysta z kuwetki, woli suchą karmę i ślicznie mruczy głaskana. Ideałem byłby dom wspólny z jej braciszkiem lub dom z innym kotem, bo mała uwielbia wariować w kocim towarzystwie.

Wesoły chłopak, który mógłby być w ostateczności jedynakiem, bo lubi baaaardzo przytulać się do człowieka. Najbardziej potrzebna Pani z długimi włosami, bo uwielbia się wymościć we włosach :)

I najbiedniejsza lalunia. Walczymy jeszcze, żeby widziała choć troszkę. Oczywiście chore oczka nie przeszkadzają jej w wariowaniu, wspinaniu się na drapak i innych zabawach. Ideałem dom z drugim kotem, żeby miała przewodnika.

Poszukujemy transportu z Warszawy do Łodzi – dla lamp UV – przyjechały!!!

Dzięki Agnieszce i jej Bratu lampy wczoraj późnym wieczorem dotarły do Łodzi! Dziękujemy przeogromnie za transport i nadłożenie trasy! Jesteście kochani!!!

podarowano nam 4 lampy UV – dwie do nowopowstającej kociarni i 2 do naszej zaprzyjaźnionej lecznicy – lampy są jednak w Warszawie i dlatego zwracamy się z prośbą do Państwa – poszukujemy transportu na tej trasie dla lamp! Teraz są nam ogromnie potrzebne by zabijać wszystkie paskudne wirusy i inne niedobre zarazki !

Kangi czyli koto-kangurek – już w swoim domu :)

Kangi- to młodziutka (około 7 miesięczna), pręgowana drobna koteczka. Kiedy ją zobaczyłam pierwszy raz, skojarzyła mi się z kangurzątkiem, stąd imię. Dotychczasowe życie Kangi nie jest zbyt wesołe. Jako kilkumiesięczny kociak trafiła do schroniska i swoje kocie dzieciństwo spędziła w klatce. Od tygodnia przebywa grzecznościowo w lecznicy, gdzie też przebywa w klatce. Kangi nie jest zachwycona tą sytuacją, jest smutna, dużo czasu spędza sama. Jest dość nieufna, fuka na człowieka, ale bez problemu daje się wziąć na kolana i być głaskana, odpręża się wtedy i mruczy. Kangi potrzebuje wyjątkowego domu, z ludźmi, którzy poświęcą jej czas i cierpliwość, pokażą, że poza klatką istnieje inny świat. Jeśli pragniesz pomóc Kangi i zmienić jej smutne życie proszę o kontakt. Kangi jest już wysterylizowana, odrobaczona, wkrótce będzie zaszczepiona. Ma apetyt, ale jest smutna. Nie umie się bawić, spędza czas samotnie. Nie zna zwykłych kocich radości. Jej cały świat to klatka. Czeka na zmianę, należy się jej dobre i bezpieczne życie.

kontakt w sprawie adopcji: magda.mart@gazeta.pl tel. 507379059

Znaleźliśmy kunę – niestety nie udało się jej uratować :(

W piątek, około 22 jedna z naszych sąsiadek zaalarmowała nas o niecodziennym znalezisku – do piwnicy jednej z karmicielek przyszła młoda kuna (cały czas byliśmy przekonani, ze to fretka). Z relacji pani, kuna miała złamaną łapkę, weszła do piwnicy, położyła się na rurze i nie dawała oznak życia. Uzbrojeni w kontener poszliśmy sprawdzić – dała się wziąć bez problemu Maćkowi na ręce – czym prędzej dzwoniliśmy do Pani Doktor, której bardzo serdecznie dziękujemy za to, ze pomimo, iż była już po godzinach swojej pracy zgodziła się przyjąć fretkę – ogromne dziękuję!

Kuna okazała się starszym już, ślepym stworzeniem, cała jej skóra zajęta była przez świerzbowca, łapka spuchnięta. Była ogromnie zestresowana, nie dawała się obejrzeć. Na ciele miała rany a stan jej wychudzenia wskazywał na to, że od dawna musiała się już błąkać. Sądzimy, że przyszła do tej piwnicy po prostu umrzeć…

Niestety na drugi dzień zmarła…

Bardzo nam przykro – apelujemy do wszystkich – jeśli widzisz na wolności zwierzę, które sobie nie radzi – reaguj – jak się później dowiedzieliśmy kunę widywano już od około tygodnia – być może szybsza reakcja uratowała by jej życie…

Dziękujemy też Pani Marcie ze Stowarzyszenia Przyjaciół Fretkom za chęć pomocy.

Kolejna impreza – Robi się w Łodzi będziemy tam 19.05 – zapraszamy!

W sobotę 19.05 i w niedzielę 20.05, czyli podczas Święta Łodzi, odbędzie się trzecia edycja „robi się!”. Będziemy się bawić od 11 do 18 na terenie OFF Piotrkowska (dawne China Town, Piotrkowska 138/140, między Nawrot a Roosevelta) oraz w OFFowych klubach: Spalonych słońcem i DOMu.

Serdecznie zapraszamy – będziemy tam ze swoim stoiskiem informacyjnym – będziemy rozmawiać i zbierać fundusze na ratowanie życia naszych podopiecznych i remont lokalu pod kociarnię – zapraszamy!

Mirosław Gronostaj ofiara długiego weekendu pojechał na swoje:)

15.05.2012
Dobre wieści od Tatiany czyli z domu tymczasowego Mirosława Gronostaja

pojechał Gronostajek do domku
będzie rozpieszczanym jedynakiem
w domku z ogrodem daleko od dróg
zastąpi miejsce 15 letniego kotka, który
odszedł niedawno.
a wszystko potoczyło się tak szybko jakby przeznaczenie…
Groniek wylądował wczoraj u mojej koleżanki na DT
Ania wysłała jego zdjęcia naszym znajomym
i od razu miała rano telefon,
okazało się, że w nocy śnił im się ich zmarły kotek, że wrócił…
a rano dostali fotki Gonostaja…
no po prostu przeznaczenie
bądź szczęśliwy malutki skarbie

Mirosław G. pojawił się w Orońsku znienacka,
po prostu siedział na trawie i na mój widok
zrobił natychmiastowe bach i brzucha wywalił. czytaj całość

Kamilek – cały czas w domu tymczasowym – trzymajcie kciuki bo się pochorował:(

Pamiętacie Kamilka bez łapki? Piszemy o nim tutaj http://kotylion.pl/dzielny-trojlapek-kamilek-dom-czy-schronisko/ i tutaj http://kotylion.pl/dzielny-kamilek-w-domu-tymczasowym/
Trafił do troskliwego domku tymczasowego u Justyny.
nadal szuka domku stałego, a na razie próbuje tymczasowo dogadać się z dwiema rezydentkami – fretkami ;)
Nie bardzo mu to wychodzi, ale obie strony zawzięcie próbują ;)
Tak pisał domek tymczasowy o Kamilku i jego domowych poczynaniach jeszcze tydzień temu:
„Kamilek przestał wyć w nocy. Chyba przestawił się na nasz tryb funkcjonowania. Zaczął nawet się bawić. Gania za piłeczką jak młody kotek. Chyba w ogóle nie zauważa, że brakuje mu łapki. Trochę się rozwydrzył i zaczął broić. To dobry objaw, poczuł się pewniej i bezpieczniej.
Wciąż pracujemy nad kocio-fretkową przyjaźnią. A nie jest łatwo. Biegamy od jednego zwierzaka do drugiego, bo ze wszystkimi trzeba się pobawić, wygłaskać, wyczesać. A Kamilek postanowił być zaborczy i przeraźliwie miauczy, kiedy zamykam się z fretkami w pokoju.
Z fretkami się nie kochają, ale coraz częściej latają razem, pod naszym nadzorem. Kamilek próbuje polować… ”

Dziś jednak Kamilek się pochorował…
Ma wysoka temperaturę, jest osowiały, nie ma apetytu..
Czekaja go badania i leczenie…
Prosimy o kciuki i wsparcie dla tego przemiłego, dzielnego trójłapka.

Tosia – odeszła… do zobaczenia maleńka w lepszym świecie [']

Mamy na stałe pod swoją opieką kilka punktów karmień – zaopatrujemy w karmę i leczymy koty wolnożyjące w kilku punktach w Łodzi i Sokolnikach.W każdym z tych punktów żyje od kilku do kilkunastu kotów – dbają o nie osoby o wielkim sercu, które codziennie ofiarnie karmią dochodzące koty i dbają o to, by te nie rozmnażały się, zima nie marzły, latem nie cierpiały z powodu upałów. Kilka dni temu, opiekująca się jednym z takich punktów Pani Krystyna, zadzwoniła prosząc o pomoc dla jednej z jej podopiecznych, koteczki Tosi, która zaczęła słaniać się na nogach. Dzięki Anetce, która odebrała koteczkę i zawiozła do naszych niezastąpionych Pań Doktor, pomoc nadeszła bardzo szybko. W lecznicy jednak okazało się, ze Tosieńka, jako leciwa już, kilkunastoletnia koteczka jest tak na prawdę w stanie agonalnym :( Temperatura 33, silne odwodnienie, specyficzny zapach mocznika. Wyniki badań potwierdziły tylko to, czego wszyscy się obawialiśmy – Tosieńce trzeba było pomóc odejść godnie. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli Tosi, dziękujemy za to, ze nie musiała samotnie  umierać pod krzakiem, że dane jej było ostatnie chwile spędzić w spokoju i odejść godnie, bez bólu, cierpienia. Prosimy też wszystkich opiekunów kotów wolno żyjących – reagujcie od razu jak tylko coś Was zaniepokoi, czasem pomoc nadchodzi zbyt późno…

Tosieńko, zostaniesz na zawsze w naszych sercach [']



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007