Lipiec, 2012

Aurelia – już w swoim domu :)

Aurelia jest jeszcze maleńka, ma dopiero około 9-10 tygodni. Znalazła się sama, przy miejskim odcinku krajowej „jedynki”. Co robiła w takim miejscu? Nie zgubiła jej dzika mama – to pewne. Bo Aurelia jest oswojona, nie boi się człowieka, mruczy zaraz po wzięciu na ręce, sama pcha się na kolana. Nie boi się też psa, wręcz wydaje się, że to zwierzę jest jej znajome. Nie miała pcheł ani świerzbowca w uszach – czyli tych najczęstszych przypadłości, które dokuczają dzikim kociętom. Wniosek jest jeden – Aurelię na ulicę wyrzucił człowiek. I to człowiek, który miał nadzieję, że kociątko znajdzie śmierć pod kołami samochodu. Tam, gdzie Aurelia została znaleziona – sznury aut osobowych i TIR-ów w obie strony pędzą dzień w dzień, 24 godziny na dobę.
Malutka trafiła do domu tymczasowego, mieszka chwilowo razem z trzema dorosłymi kotami i kundelkiem. Ale szuka swojego właśnego domu, takiego, który już się jej nie pozbędzie. Tym bardziej, że nie ma powodu – malutka jest zdrowa i dokładnie wie, do czego służy kuwetka! Została odrobaczona i raz zaszczepiona, ma książeczkę zdrowia.

Przy adopcji wymagane jest podpisanie umowy adopcyjnej i zobowiązanie do sterylizacji bez dopuszczenia do miotu.
Kontakt: ingac@interia.pl  tel. 604 360 470 po godz. 17.00

Małe czarne sierotki już w domu !!!

   

Taki to był niefajny, burzowo-deszczowy czas, kiedy Teofilów tonął w szarościach i chłodnym letnim powietrzu. I w taki właśnie nieprzyjazny, brzydki dzień, zupełnie same, zmarznięte, głodne i przerażone siedziały sobie pod jednym z bloków dwie małe sierotki. Dwie czarne kuleczki o wystraszonych granatowych oczkach szukających mamy. Siedziały w zdezelowanym, mokrym kartonie, do którego mama i dwójka rodzeństwa, przy której milej byłoby się ogrzać, nie przychodziły już od trzech dni. Kocięta zostały samiutkie, cicho popiskując w nadziei, że ktoś usłyszy i zaopiekuje się nimi, da ciepłe mleczko i przytuli, żeby przestało być im już zimno i tęskno.

   

Harry i Potter, bo takie noszą teraz imiona, troszkę podrosły od tamtego dnia. Troszkę też zapomniały o tym, że nie mają mamy, bo teraz wiedzą już, że człowiek może im ją zastąpić. I że człowiek to całkiem fajne towarzystwo, można mu zaufać, przytulić się, zjeść z jego ręki i pomiauczeć wzajemnie. Bardzo chcieliby mieć dobry, ciepły dom taki na zawsze. Ale przede wszystkim chciałyby mieć pełne brzuszki i być zdrowe, bo przecież szkoda dzieciństwa na choroby i kolejne smutki i tęsknoty. Kotki mają obecnie ok. 4-5 tygodni, znalezione zostały, gdy miały ich 3 i nie potrafiły same jeść, trzeba było karmić je z butelki specjalnym mlekiem, które piją i w chwili obecnej, ale same :) Teraz chłopaki rosną i wszystko już idzie ku dobremu- najtrudniejszy dla nich czas już minął, ale kotki potrzebują opieki weterynaryjnej oraz odpowiedniego żywienia, by dobrze się rozwijać i rosnąć na silnych i zdrowych młodzieńców :)

Dlatego prosimy razem z tymi małymi czarodziejami o wsparcie dla nich, by rosły duże, zdrowe, pełne energii i takie trafiły do dobrego domu :)

To prawda – wyglądają w tej chwili nieźle, ale one też potrzebują Waszej pomocy – bez Was nie moglibyśmy darować im życia, ciepła i jedzenia oraz opieki weterynaryjnej – niezbędnych do profesjonalnego przygotowania  kocich malców do adopcji.

Jeśli Ktoś chciałby wesprzeć finansowo te dwa czarne maluszki, prosimy o wpłaty na konto:
38 1370 1109 0000 1706 4838 7307

Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
z dopiskiem: czarne sierotki

Kontakt w sprawie adopcji maluszków: k-dobrowolska@tlen.pl, 606-362-939

Sokolnickie kociaki – podrzutki już w Domu

Aktualizacja 13.08.2012

Od 3 sierpnia obydwie siostrzyczki już we własnym, co najwazniejsze, wspólnym domu :)

Niech im się wiedzie !!!

 

Wiedziałam, że sezon na kociaki z Sokolnik prędzej czy później się zacznie :(
W poniedziałek zadzwoniła do mnie jedna pani, która miała mój numer od innej pani, to jakoś tak działa. Podrzucono jej na działkę czwórkę kociąt, pani ma już dwa swoje koty i wizja posiadania nagle sześciu nieco ją przerosła.  Pomysłów na pomoc, oprócz ogłoszeń, nie miałam zbyt wiele :( Bez większej nadziei zadzwoniłam jednak do naszej ulubionej lecznicy i hurra, udało się, będzie miejsce dla dzieci. Powiadomiłam panią, umówiłyśmy się, że przywiezie malce do Łodzi we wtorek.  Niestety, z całej czwórki, w poniedziałek wieczorem pojawiły się tylko dwa, pozostała dwójka gdzieś się rozlazła, może ktoś przygarnął? Pani objechała na rowerze najbliższą okolicę i dzieciaków nie spotkała.
Kociaki ewidentnie domowe, czyściutkie, nawet pcheł nie miały, oswojone, mruczące. Przypuszczam, ze komuś się kocica okociła, dzieci odchowała i w myśl zasady hołdowanej przez niektórych, że „na działkach koty sobie poradzą” właściciele pozbyli się kłopotu.
Ten kłopot to dwie panienki w wieku ok. 10 tyg. Po przeglądzie weterynaryjnym zostały odrobaczone, zaszczepione i na razie wylądowały na tydzień w hoteliku by mogły odbyć kwarantannę poszczepienną z dala od stad wirusów. We wtorek trafią do lecznicy i tam już będą czekały na docelowe domki stałe.
Mają już trochę ogłoszeń w sieci, ale na razie jakoś tłumu chętnych brak, jakoś mnie to nie dziwi, bo w końcu to środek wakacji.
Od pani dostały wyprawkę żywieniową i życzenia szybkiego znalezienia domu, co było bardzo miłym gestem, bo zwykle w takich sytuacjach kończy się na „wręczeniu” mi kociąt i szybkim odwrocie chwilowego opiekuna bym czasami się nie rozmyśliła…

Funia i Hana – chore zwykłe buraski złapane w piwnicy.

Aktualizacja 13.08.2012

Obydwie koteczki już zdrowe, w miarę ucywilizowane, dziś zostały odrobaczone i lada chwila zaczną szukać własnego domu.

Pięknie dziękujemy wszystkim darczyńcom – to dla nas duża pomoc finansowa w wyprowadzaniu kocich bied „na koty”

Czasami Kotylion pomaga Hance, która łapie dzikusy na dalekim Teofilowie.
Tym razem pod koniec zeszłego tygodnia jej „łupem” padły dwie bure siostrzyczki – Funia i Hana. Oczywiście z kocim katarem :(
Maluch już po przeglądzie u weterynarza, już są leczone, ba mają się już lepiej. Mają ok. 3 mies. Na razie są dzikawe, ale to pewnie kwestia czasu i to niedługiego, jak na dobrze wychowane koty przystało korzystają z kuwety. Skąd takie podwórkowce wiedzą po co jest kuweta?
Hanka dostała od Kotyliona trochę jedzenia dla dzieciaków, wiadomo w domu gdzie jest serce dla zwierząt rzadko się przelewa. Po wyleczeniu i odrobaczeniu przydałoby się dzieciaki choć raz zaszczepić.
No i jeszcze została mama, którą Hanka będzie łapała na podleczenie (bo też zasmarkana) i na sterylizację.


Jeśli ktoś chce wspomóc opiekunkę prosimy o wpłaty na nasze konto z dopiskiem Funia i Hana:
38 1370 1109 0000 1706 4838 7307
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Bank DnB NORD Polska S.A.

 

Bury Karolek szuka domu – już go znalazł :)

W sobotę 11 sierpnia, po półtoratygodniowych wakacjach na działce Karolek pojechał do własnego DOMU w Piątku.

Ten dom podarowali mu Państwo, którzy od dawna myśleli o kocie i po przejściu na emeryturę wreszcie tę myśl wprowadzili w czyn.

Zawiozłyśmy go z Ewą osobiście i na miejscu Karol okazał wielką klasę: po wyjściu z transportera obleciał wszystkie nowe kąty, skubną troche jedzenia z miski, drapnął fotel, wskoczył na regał między kryształy (nie wywołując żadnego niezadowolenia ze strony nowych Państwa ;)) po czym wywalił się na dywanie, umył łapę i ziewnął z miną: „no cóż…  to jestem już u siebie, podoba mi sie tu - możecie sobie cioteczki jechać” . No to pojechałyśmy, co było zrobić – dziś już Ewa miała telefon, że u kawlera wszystko w porządku.

Państwo czekali na Karolka przygotowani, z całą wyprawką, po rozlicznych pytaniach co Karol jada, w co sika itp. Drapak w drodze, wszystkie okna zabezpieczone moskitierami, bo mimo, że to taka mała kamieniczka z ogrodem Karol nie będzie wychodził na dwór. W ogrodzie rządza dwa piekne, rodowodowe owczarki niemieckie.

Życzę każdemu kotu takiej nowej drogi życia :)

Karolek trafił do naszego hoteliku tydzień temu http://kotylion.pl/znaleziono-burego-kota-uciekinier-czy-ofiara-wakacji/  Mimo ogłoszeń nie zgłosił sie własciciel, zaczynamy więc szukać kocurkowi domu.

 

Na osiedlu pojawił się znikąd… Czyściutki, zadbany, wykastrowany. Czy się zgubił, czy przeszkadzał komuś w wyjeździe wakacyjnym? Tego się nie dowiemy. W każdym razie nie bardzo radził sobie w grupie dzikich kotów. Pani, która go dokarmiała zaczęła szukać dla niego pomocy, bo osiedle przy bardzo ruchliwej ulicy nie jest bezpieczne dla domowego miziaka. Tak kot trafił pod opiekę wolontariuszki KOTYliona.
Dostał tymczasowe imię Karolek, ma też tymczasowe schronienie klatkę z pełną miseczką ale to wszystko jest takie na chwilę…
On bardzo, bardzo lgnie do człowieka, trudno mu zrobić zdjęcie, bo od razu biegnie do osoby z aparatem, ociera się o nią i mrrrruczy, jest wyjątkowo łagodny, byłby dobrym towarzystwem dla dziecka. Jest zupełnie zdrowy, został odpchlony, odrobaczony i zaczepiony. Bezbłędnie korzysta z kuwety. Ma około roku i strasznie się nudzi przez cały dzień zamknięty w klatce.
Jeśli chcesz mu dać dom skontaktuj się z Ewą: 691 705 664 ewa5431@wp.pl
Przy oddaniu kota będzie podpisywana umowa adopcyjna

Gerda krok od… nie udało się [']

 

 

aktualizacja 19.07.2012.

RTG wskazało guzy – wielkości czereśni – w kilku miejscach (pod pachą w okolicy brzucha) plus obrzucony guzami żołądek, nerki , tchawica. Do tego także w płucach.
Koniec. Żegnaj Gerdo.

Nie udało się… Dziękujemy wszystkim za zaangażowanie i pomoc. Ogromnie dziękujemy Dagmarze, że dała koteczce dom na te, jak się okazało ostatnie dni.

Zebrane do tej pory finanse pozwolą pokryć koszta badań i zabiegów.

Na imię mam Gerda. Takie imię nadano mi w schronisku.
Trzy miesiące temu byłam piękną biało-burą kotką o sercu na kociej łapce.
Trzy miesiące temu.

W innym życiu.

Teraz ważę tyle co kociak. Wiem, że przykro na mnie patrzeć.
Pobrano mi krew do badań. Przyszły wyniki.
Mówią, że mam cukrzycę, trzustkę i wątrobę w rozsypce. Że cudem jest, że jeszcze żyję.

czytaj całość

Maleńki Gadżet ze złamaną łapką – leczymy…

Do zaprzyjaźnionego domu tymczasowego u Kasi trafił taki oto malec:

I tak, oto dziś do naszego domu trafił przecudny, przeuroczy, przesłodki, przetulaśny, przemruczaśny jegomość :1luvu: W schronisku nazwany jako Panda vel dziewczynka, a jak się okazało to chłopczyk i zgodnie z Arturem, już u pani dr nazwany „Gadżet”.
Mały najpierw trafił do cioci Ani CC. Gadżet dzielnie zniósł czyszczenie usideł, zastrzyki, i samo badanie łapki. Pani dr po badaniu stwierdziła złamanie łapki, dostaliśmy skierowanie na RTG i biegiem podjechaliśmy pod jedną ze wskazanych lecznic, gdzie takie prześwietlenie wykonują. Pan dr, który robił zdjątko był w szoku, bo jak to kot ze złamana łapką daje sie rozciągnać i ulożyć na stole do zdjęcia, nie protestuje, leży grzecznie i do tego mruczy i zdrową i chorą łapką ugniata mi rekę 8O no własnie jak to możliwe 8O
Zdjęcie niestety potwierdziło przypuszczenie pani dr, Gadżet ma złamaną łapkę w dwóch miejscach, w tym w jednym z małym przemieszczeniem :( Dostałam zdjęcia i opis i biegiem, by zdążyć do dr Ani CC na gips. Tak oto mały skrzacik został zawinięty w coś niewygodnego, sztywnego, coś co sprawia, że chcesz w przód a łapki niosą w tył, coś co nie pozwala ugniatać (bo tą połamana łapinką też ugniatał 8O ) i coś co nie da się myć, bo chce sie to lizać a język sie zahacza :roll: no nie fajnie :(
Gadżet to kot, którego kocha się od pierwszego wejrzenia, bo on kocha, kocha całym sobą. Tuli się i mruczy, łapką dotyka twarzy i się w nią wpatruje a potem wtula, wtula całym małym ciałkiem, jest przekochany. będziemy za wszelka cenę starać się łapkę uratować, to mały kotek, kości szybko rosną, musi sie udać. Czeka nas przynajmniej miesiąc gipsu ze zmianami co pare dni -bo mały rośnie. Musi sie tylko nauczyć funkcjonować z tą łapką, bo na razie idzie to tak sobie, ale na pewno nabierze wprawy. Póki co karmimy i pod mordke podstawiamy picie, bo ciężko samemu.

Gdyby ktoś chciał wesprzeć leczenie małego Gadżeta, konto do wpłat:
38 1370 1109 0000 1706 4838 7307
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Bank DnB NORD Polska S.A.

 

Zapraszamy na nasze aukcje charytatywne na allegro – autografy ekipy „Komisarza Aleksa”!

Jeśli chcesz pomóc naszym kocim podopiecznym,

jeśli nie masz pomysłu na prezent,

jeśli lubisz serial „Komisarz Aleks”,

jeśli zbierasz autografy -

te aukcje są dla Ciebie!

Zajrzyj, zalicytuj, kup – autografy Kuby Wesołowskiego, Magdy Walach i Przemysława Bluszczahttp://allegro.pl/listing/user.php?us_id=12300839

Znaleziono burego kota. Uciekinier czy ofiara wakacji?

W dn.13 lipca w okolicach Żabieńca znaleziono burego kocura. Kot ma około roku, jest wykastrowany, nie ma chipa, ma za to charakterystyczny ogonek.

Błąkał się po okolicy ok. 3 tygodni.

Właściciela prosimy o kontakt:    691 705 664

Informacja o tym kocie dotarła do nas przez weterynarza, który ma gabinet na Żabieńcu. Pani, która kocisko dokarmiała zwróciła się tam o pomoc w umieszczeniu gdzieś biedaka.

Prosto z ulicy kot trafił na przegląd wet, jest zdrowy, czysty, widać że ktoś o niego dbał. Była prawdopodobnie niedawno kastrowany. Uciekinier czy ofiara wakacji?

Dzięki Kotylionowi został zaszczepiony, odrobaczony i trafił do naszego hoteliku. W ciągu najbliższych dni rozwiesimy ogłoszenia w okolicy i jeśli nie znajdzie się właściciel, to będziemy mu szukać nowego, bardziej odpowiedzialnego domu.

Kot dostał roboczo na imię Karolek. Jest bardzo przyjacielski i łagodny, z obserwacji pani, która go znalazła wynika, że zna i bardzo lubi dzieci.

Maniuś wychodzi na prostą :)

Wieści od Maniusia są optymistyczne :) Po poniedziałkowej kontroli lekarskiej odstawiono antybiotyk. Kociak dostaje teraz tylko lek na podniesienie odporności i jeśli wszystko będzie dobrze – za tydzień zostanie zaszczepiony :)

Maniuś pozdrawia wszystkich fanów :)

Hugo teraz Maniuś – leczymy się

Hugo został przechrzczony na Mańka, gdyż po prostu przyniósł sobie to imię i wszyscy zgodnie uznali u Magdy w domu, że tak ma mieć na imię. Kociak jest naprawdę świetnym kociakiem. Kontaktowy, wesoły i pro ludzki. Niestety czas spędzony na parkingu, na którym go znaleziono, odcisnął piętno na kocim zdrówku i mały dostaje teraz antybiotyk. Na szczęście leczy się szybko, kaszelek już w zaniku, oczko przestało łzawić, pozostało niewielkie kichanie. Kotek zaprzyjaźnił się z kotami Magdy i szaleje z nimi. Będziemy mu więc szukać domu najchętniej z kocim towarzystwem, bo najwidoczniej Maniutek nie jest samotnikiem.

W przyszłym tygodniu mamy nadzieję na całkowity powrót do zdrowia i zaczynamy intensywne poszukiwania super domku.



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007