Kwiecień, 2013

Kinia – nestorka kotów działkowych, pod opieką Pani Ireny

Kotka Kinia jest już po operacji. Bardzo dziękujemy za pomoc dla niej! :)

Dzięki Państwa wsparciu finansowemu udało się w znacznej mierze pomóc wolno żyjącym kotom, przebywającym na terenie działek w podłódzkim Romanowie. Koty znajdują się pod opieką pani Ireny, która regularnie dokarmia je w okresie jesienno-zimowym, oraz zapewnia im schronienie. O ich historii pisaliśmy tutaj 
Zbiórka charytatywna pozwoliła na zakup karmy (20 kilo), która pomogła kotom przetrwać chłodne miesiące. Udało się także przeprowadzić zabieg chirurgiczny, mający pomóc nestorce kotów działkowych Kinii. Ta dystyngowana kotka od dawna cierpiała z powodu polipa w uchu, wreszcie udało się go zoperować.  Zarówno przed zabiegiem, jak i po nim kotka dostała antybiotyk Convenię. Zabieg przebiegł pomyślnie i obecnie Kinia przebywa w mieszkaniu pani Ireny na rekonwalescencji. Cierpliwie znosi wizyty kontrolne po operacji ucha, co prawda bardzo nie podobał się jej kołnierz, który musiała nosić. Niestety, okazało się, że Kinia ma również grzybicę, w związku, z czym zostanie włączone leczenie przeciwgrzybiczne. Kinia jest przekochaną kotką, choć przebywa w domu po raz pierwszy w życiu, jest bardzo czysta, nie stwarza problemów. Bardzo tęskni za życiem na wolności, powrót będzie jednak możliwy po wdrożeniu kuracji przeciwgrzybicznej. 


Państwa wpłaty pozwoliły na sfinansowanie znacznej części zabiegu, ale Kinia potrzebuje wsparcia finansowego na kurację przeciwgrzybiczną, w przyszłości chcielibyśmy ją również odrobaczyć i zaszczepić.  Jeśli poruszył Państwa los Kinii- łagodnej działkowej kotki, prosimy o wsparcie jej leczenia.

Wpłat można dokonywać bezpośrednio na nasze konto w Vivie!:

95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
z dopiskiem: Kinia

lub kupując wirtualne kotylionki na allegro:

http://allegro.pl/show_item.php?item=3308273647

4-5 tygodniowe maluszki – wszystkie brzdące znalazły już domy!

Aktualizacja 30.04.2013 r.
Wszystkie malce mają już swoje nowe rodziny i wspaniałe domy! Dziękujemy za pomoc w poszukiwaniach!

26.04.2013 r.
Podrzucone do sklepu zoologicznego, mają około 4-5 tygodni, 2 dziewczynki i 1 chłopczyk. Proludzkie, kochane – szukają pilnie domów. Są samodzielne, pięknie kuwetkują i mają mega apetyty:)

Nie taki straszny kleszcz

Kleszcze obrosły w ostatnich latach legendą. Rzeczywiście, te małe żyjątka potrafią wyrządzić wiele złego zarówno nam jak i naszym pupilom. Borelioza i odkleszczowe zapalenie mózgu to najbardziej znane schorzenia, ale prócz nich jest jeszcze erlichioza i bardzo groźna babeszjoza, choroba podobna do malarii, w czasie której maleńkie pierwotniaki wnikają do czerwonych ciałek krwi, a następnie je rozrywają. Dziś więc o kotach wychodzących, nawet okresowo (weekend na działce, wakacje na wsi). Pamiętajmy, że kleszcze pojawiają się już w marcu i są aktywne aż do końca października! czytaj całość

Notatki z życia łapacza…

Sterylizacje, łapanki… zaczęło się… Zima minęła, przyszła wiosna – a z nią – radość, energia i… kocie harce :)
Wiedząc, że sterylizacja kotów wolno żyjących jest jedyną metodą kontrolowania populacji i polepszania warunków bytowania kotów dzikich – my też zaczęliśmy.
By te kocie harce były beztroskie i nie przysparzały kotom cierpień. Oto jedynie dwa dni z wielu im podobnych – dwa dni z życia łapacza ;)

„Sezon 2013 rozpoczęłam na Kozinach, naprzeciwko Makro na prośbę pani, która ma od nas koteczkę.
3-4  kwietnia:
Poszło w sumie ładnie, jednak kotka wepchnięta do kontenera – Malinka, druga całkiem dzika Pela złapana w łapkę. Następnego dnia p. Dorota złapała na ręce, spakowała w kontener i zawiozła do lecznicy brata Malinki – Florka. Została tam jeszcze jedna kotka – Skarpetka, będziemy próbowały dalej. Obyło się w sumie bez atrakcji, oprócz pani emerytki karmicielki, która nam asystowała i udzielała rad, że kota z łapki to bezpieczniej przełożyć w samochodzie, bo inaczej ucieknie – taaa, tylko nie powiedziała co mam zrobić jak ucieknie w samochodzie… Rozczulił mnie za to powrót kotów na podwórko. Odwiozłam je w niedzielę przed południem. Na podwórku czekał wcześniej wykastrowany kocur Józuś. Peja, jak to dzik, poszła w długą, za to młodzież została cudnie przywitana przez wujka Józka – polizał po mordkach, obwąchał, no pewnie jakby umiał, to by przytulił. Śliczny to był widok.
16 kwietnia: Przyszedł w końcu czas na mój wyrzut sumienia, czyli koty na moim osiedlu, na terenie gazowni. Łapać zaczęły MaPi i Klempusia, miało być 6 kotów… Nie wiem ile ich jest ale na moje oko kilkanaście. Dwa mioty jesienne, takie jeszcze kocie podrostki, jeden model czarno-biały, dwa przecudne pingwiny, plus koty starsze. Złapałyśmy dziś trzy, jeden kocurek, a dwa pozostałe, to się jutro wyda.
Z ciekawostek dowiedziałyśmy się, że:
Kotów w domu się nie trzyma, bo śmierdzą – mądrość jednej pani.
Kotów nam absolutnie nie wolno łapać, bo nie. Tak krzyczał jeden pan, który wyskoczył z tekstem „czy my wiemy kto on jest” – no nie wiedziałyśmy, to nas objaśnił, ze byłym funkcjonariuszem służby drogowej. Trzykrotnie się upewniał, że życzymy sobie, by zaraz zadzwonił do komendanta (komendanta czego to się nie dowiedziałyśmy), Ewa się upierała by dzwonił, to jakoś całkiem nagle przestał krzyczeć, ale potem nam próbował straszyć koty dziwnymi dźwiękami z domofonu. Po występie pana, gdy zniknął z horyzontu otworzyło się okno na parterze i młoda dziewczyna, upewniwszy się, w jakim celu koty łapiemy skomentowała: „panie się nie przejmują, to wariat… „.
Na koniec poznałyśmy panią, która się tą gromadą opiekuje jakoś bardziej (bo karmią chyba wszyscy) m.in. lecząc i udostępniając im na zimę piwnicę. Pani miła, ucieszyła się z łapanek i sterylek.
Szczęśliwie wiele osób reagowało pozytywnie jak wyjaśniałyśmy co robimy. No cóż – zostanę gwiazdą osiedla, bo tu jest taki grajdoł, że wszyscy wszystko wiedzą :))
Ania” 

To tylko dwa dni. Dwa dni ciężkiej pracy. Pracy, która jednak daje ogromną satysfakcję ze zrobienia czegoś pożytecznego, a przy tym – dostarcza fajnych wspomnień i wielu chwil wzruszeń.
Mamy nadzieję, że i Państwu się te opowieści spodobają :)

Miszka z zamurowanej piwnicy – na nowych włościach

Aktualizacja: 19.04.2013:

Miszka, która okazała się być barrrrdzo dziką dziewczynką, zamieszkała w kociej kolonii, w bezpiecznym miejscu, gdzie pieczę i opiekę nad kotami ma jedna z naszych wolontariuszek. Na razie Miszka mieszka w specjalnie dla niej przygotowanym pokoju, w opuszczonym przez ludzi pustostanie, ma tam kanapę, fotele, a nawet bibliotekę z książkami. Musi przyzwyczaić się do nowego rewiru, za jakiś czas okienko zostanie otworzone i Miszka będzie mogła swobodnie się przemieszczać po całym, przyjaznym kotom terenie. Na razie Miszki nie widać, ale jedzonko znika perfekcyjnie, pięknie też zapełnia się kuwetka, Miszka dużo czasu spędza na okienku, i na „swoim” kocyku na kanapie- to widać po śladach, bo kiedy tylko nasza wolontariuszka wchodzi do pomieszczenia Kicia się dematerializuje, niestety życie ją nauczyło, że człowiek to nic dobrego, a jedyny ratunek to ucieczka…

Aktualizacja: 13.04.2013

Miszka jest już po sterylizacji, przy okazji została dokładnie obejrzana. Okazuje się, że jest to koteczka już niemłoda, ma tylko 4 ząbki, reszta wypadła… Kicia jest bardzo dzika, kontakt z człowiekiem to dla niej wielki stres,  na szczęście w lecznicowej klatce ma wielki apetyt, więc przez te parę dni, ładnie nabierze ciałka,  zostanie odrobaczona, a później wypuszczona w bezpieczne miejsce. Miejsce przygotowane czeka już na nią, przygotowała je nasza wolontariuszka, w bezpiecznej dzielnicy, z ciepłym, przyjaznym miejscem do ukrycia i kocią stołówką.

Nowe zdjęcia Miszki z lecznicy:

Miszka pewnie kiedyś miała dom, bo skąd nagle w piwnicy znalazła się samotna kotka?
Miszka pojawiła się nagle i zamieszkała w jednej z prywatnych kamienic w samym sercu miasta, nieopodal Teatru Wielkiego.
Nasza wolontariuszka spotykała Miszkę czasami, jak przemykała cichaczem, pod murami domów, pod samochodami, w sobie wiadomych sprawach, w swojej samotnej walce o przeżycie, w centrum wielkiego miasta.
Czasami zdarzało się widzieć Miszkę jak siedziała w słonecznej plamce, na betonie podwórka wystawiając czarny nosek do słońca, a czasami widziałam ją w bramie, czekającą na panią karmicielkę.
Wczoraj dowiedzielismy się, że okienka w piwnicy w której mieszkała Miszka zostały zamurowane, a kotka być może, została w środku… Nie było na co czekać, zwłaszcza, że okienka zamurowano jak się okazało już tydzień temu. KOTYlionowa klatka łapka poszła w ruch i dziś rano Miszka została w nią pojmana. Miszka jeszcze nie wie, ale to prawdopodobnie uratowało jej życie..
Kicia jest  bardzo chudziutka, słabiutka, ale oczka ma żywe i bardzo wielki apetyt, wymaga teraz opieki lekarskiej i doprowadzenia do dobrego stanu, zostanie odżywiona, odrobaczona, odpchlona, a później wysterylizowana.
Jeśli okaże się dzikuskiem, zostanie wypuszczona w bezpieczne miejsce, jeśli zdecyduje się być kotkiem domowym, będziemy szukać najlepszego domu.

Bardzo prosimy o wsparcie dla tej dzielnej, samotnej czarnej kociej dziewczynki.

95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
z dopiskiem: dla Miszki

lub zakup wirtualnych cegiełek na naszej aukcji na Allegro: http://allegro.pl/show_item.php?item=3164660864

Kolejny raz bardzo, bardzo dziękujemy Państwu za pomoc w naszych działaniach!

 

Cztery czarnulki – już w nowym, bezpiecznym miejscu!

Aktualizacja: 18.04.2013 r.

Z radością informujemy, że 4 czarnulki właśnie grzeją pupy w Nowym Bezpiecznym Miejscu! Jeden z pracowników terenu, na którym do tej pory przebywały, otworzył dla nich swoje serducho i zgodził się przygarnąć całą kocią rodzinę! Przedłużająca się zima, która nie chciała nas tego roku opuścić, cały czas opóźniała akcję przeprowadzkową. Uznaliśmy bowiem, że już sama zmiana miejsca jest wystarczającym stresem dla kociastych, więc nowy „dom” miały powitać w promieniach słońca w sprzyjającej pogodzie. No i się udało! Nie mogliśmy chyba wybrać lepszego dnia.

Do pracy przyszliśmy dziś wyposażeni w transporterki, kocimiętkę, tekturowe „kuwety” tymczasowe, polarowe rękawice na wypadek „ostrego niezadowolenia”, które miały złagodzić ew. obrażenia po pazurkach ;) i kocią wyprawkę w postaci znanej futerkom karmy i żwirek. Na miejscu przywitały nas ocierające się i niczego nie spodziewające się kotuchy :). Dzień niekarmienia i słonko spowodowały, że przywitanie było bardzo ciepłe i pełne baranków. Pierwsza kotka weszła bez problemów do małego transporterka skuszona zapachem kocimiętki. Pozostałe 3 – do wielkiego, wspólnego transportera skuszone jedzonkiem. Wszystko przebiegło szybciutko, bezproblemowo, koty dawały się głaskać i ani przez moment nie wystraszyły się na tyle, by spanikować i użyć pazurków. Spokojnie też zniosły podróż w miejsce oddalone od miasta o ok. 60 km. Wieś, zabudowa zagrodowa, pola pełne myszy! Ten świat zaraz będzie ich! Dzieli ich od niego już tylko 2 tygodniowa „kwarantanna”, podczas której będą przebywały w budynku, aby przyzwyczaić się do nowego miejsca, nowych opiekunów i aby poczuły, że to jest ich Nowy Dom :)

Wszystkiego dobrego Czarnulki!

6.03.2013 r.

Dotarła do nas informacja o rodzinie 4 kotków czarnulków, bardzo potrzebujących pomocy.
Obecnie kotki mieszkają przy zakładzie pracy jednej z naszych wolontariuszek. Są tam od kilku lat, cała kocia rodzina została wysterylizowana i jest pod opieką pracowników zakładu. Niestety, decyzją dyrekcji kotki muszą się przeprowadzić – stanowią za duże zagrożenie dla maszyn znajdujących się na terenie zakładu, oraz ich życie jest przez te maszyny w niebezpieczeńśtwie.

Jak pomóc?
… Poszukujemy dla tej kociej rodzinki kąta do życia – przy gospodarstwie, stajni, nawet przy domu jednorodzinnym/wielorodzinnym – byle tylko było bezpieczne. Kocurki są wolnożyjące i w żadnym wypadku nie mogą mieszkać w domu ani bloku. Dobrze byłoby, gdyby kociaki mogły zostać nakarmione raz dziennie.
Czy ktoś zechciałby pomóc? Może znacie takie miejsce, gdzie tą uroczą kocią rodzinkę możemy przeprowadzić tak, by była bezpieczna i miała dobre warunki? Może ktoś poszukuje kotków wolnożyjących na swoje podwórko?
Prosimy, pomóżcie nam szukać!

Jeśli ktoś mogłby dać kocurkom kąt, albo słyszał o takim miejscu, lub w ogole ma jakieś pytania, podajemy kontakt do wolontariuszki: 603 550 487, e-mail: boniantos@gmail.com

Bartuś

Bartuś jest kotem wolno żyjącym, mieszkającym na jednej z podłódzkich wsi.  Bartuś nie jest dzikim kotem, nie boi się ludzi, ale w kontaktach z nimi jest bardzo ostrożny. Bartuś ma zbudowanych kilka budek, więc zima nie jest dla niego taka straszna. Miska też zawsze pełna. Latem wyleguje się w ogródku na słoneczku i towarzyszy w pracach ogrodowych.

Bartuś został też wykastrowany, jest regularnie odrobaczany. Ma schronienie i opiekę, a przy tym wszystkim – wolność. Jest wolny i niezależny – w każdej chwili może wybrać inne życie. Ale pełna miska – to chyba główny argument. Wydaje się być szczęśliwy. W końcu niczego mu nie brakuje. Czasem też Ktoś pogłaszcze, zagada.. Właściwie Bartuś nigdzie nie musi się oddalać bo tu ma wszystko czego potrzebuje.

Adoptowany wirtualnie przez Panią Joannę

Bartuś – wolny i szczęśliwy – ma już wirtualnego opiekuna!

Bartuś ma już wirtualnego opiekuna i pozdrawia wiosennie:)

Bartuś mieszka na jednej z podłódzkich wsi. Pojawił się 2 lata temu jesienią. Nie wiemy skąd się wziął i jakie były jego wcześniejsze losy, po prostu pewnego dnia zjawił się pod domem i gadał, tak głośno, że nie sposób było nie zwrócić na niego uwagi i tak już został… czytaj całość

Diego – rocznica w swoim domu, był tort i… nowy członek rodziny :)

Czy pamiętacie Diego – ślicznego burego kocurka, który po bardzo ciężkiej chorobie znalazł wymarzony dom stały we Wrocławiu?
W miniony weekend Diego obchodził mały jubileusz – 1 rok w swoim własnym domku.
Zostaliśmy zaproszeni na przyjęcie :)
Były prezenty i życzenia, kocie smakołyki i zabawki,  był też pyszny tort oczywiście – i najważniejsze – do Diego dołączyła jego nowa koleżanka – piękna Sil.
Mamy nadzieję, że kociaki szybko się zakumplują i pokochają – czego im z całego serca życzymy!
A przy tej okazji – wszystkim naszym podopiecznym, którzy szukają swoich domów – życzymy tak odpowiedzialnych, ciepłych i dobrych opiekunów, jak Ala i Adam.
Diego i Sil pozdrawiają z wiosennego Wrocławia :)

Łatek w nowym domu!

Aktualizacja: 16.04.2013 r.

Pod koniec marca Łatek pojechał do swojego nowego domu, do Wrocławia. To było dla niego ogromne przeżycie: zamknięcie w kontenerku, nowa osoba u boku, zgiełk dworca i podróż pociągiem, a na sam koniec nowe miejsce i nowy dom. Łatek był przerażony. Pierwszego dnia nie wychodził z za kanapy. Później przełamał swój strach, ale niestety pojawiły się problemy z kuwetą… I nie było wesoło. Ale nowa opiekunka była bardzo wyrozumiała i cierpliwa. A my podsuwaliśmy wszelkie możliwe pomysły. Ale to jednak stres był główną przyczyną i jak zwykle czas okazał się być najlepszym lekarstwem.
Łatek już chyba zrozumiał, że to jest jego nowe miejsce na ziemi. Najbardziej uwielbia wylegiwać się w swoim koszyczku na parapecie i swoim domku, przed wejściem do którego najpierw dłuuugo ugniata:)
Trzymaj się Łatku i kuwetkuj pięknie!:)

Łatek

Aktualizacja: 13.03.2013 r.

Narodzony na nowo Łatek ma się całkiem nieźle. Pod bacznym okiem Pani Krystyny wiedzie spokojne życie rozpieszczanego kota;)
W niedzielę byliśmy na wizycie kontrolnej w lecznicy i niestety okazało się, że stan zapalny dziąseł nawaraca. Najczęstszą przyczyną takiego nawracającego zapalenia dziąseł jest plazmocytarne zapalenie jamy ustnej. Zazwyczaj takie schorzenie, po wielu nieudanych próbach leczenia, kończy się niestety usunięciem ząbków, co likwiduje stan zapalny i przynosi ulgę kotu. Łatek zostanie poddany jeszcze jednej próbie wyleczenia – terapii hormonalnej, która jest nową metodą leczenia tego schorzenia.
A Domek Łatka czeka i już nie może się doczekać na jego przyjęcie:)

czytaj całość

Walenty, co będzie miał kiedyś dom.

Aktualizacja: 15.04.2013 r.

Walenty przeszedł tydzień temu zabieg dentystyczny. Zostały mu usunięte przednie zęby i zdjęty kamień nazębny. Wszystko odbyło się oczywiście pod narkozą.
Niestety, pojawiło się teraz zapalenie dziąseł. Powrócił także bardzo nieprzyjemny zapach z pyszczka. Na razie aplikujemy mu preparat na dziąsła czego, rzecz jasna, Walenty nie lubi. Leczymy i czekamy…
Jeżeli, zapalenie nie ustąpi i stan Walentego się nie poprawi czeka go plastyka dziąseł :(
Mamy jednak nadzieję  że wszystko skończy się pomyślnie.
Dalsze leczenie kosztuje, a niestety Walenty już teraz ma  długi w lecznicy. Choć wydaje się, że aż tak wiele nie zostało zrobione, poważne operacje nie przeprowadzone, to jednak zastrzyki, antybiotyki, leki na odporność, wizyty i konsultacje pochłonęły znaczną sumkę. Dlatego po raz kolejny zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie na opiekę weterynaryjną dla naszego podopiecznego.
Koszty związane z karmą i transportem pokrywa dom tymczasowy, który włożył już wiele pracy i czasu, aby Walenty mógł jak najszybciej wrócić do zdrowia.

Gdyby Ktoś z Państwa zechciał pomóc nam w spłacie długu w lecznicy, będziemy wdzięczni za każdą złotówkę.

Wpłat można dokonywać bezpośrednio na nasze konto w Vivie
95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa

czytaj całość

Gwiazdka – już w domu

Kopia DSC05338 imię: Gwiazdka
wiek: ok. 1 roku
płeć: kotka

Gwiazdka jest młodziutką, około sześciomiesięczną kotką. Została znaleziona na działkach, ale jest kotem w 100% proludzkim, łagodnym i przyjaznym. Trudno zrobić jej zdjęcie, bo w obecności człowieka nieustannie chce się łasic, przytulać, zamiast spokojnie pozować. czytaj całość



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007