Telefon z lecznicy: jest domek dla Stasia. Z baaardzo miłymi ludźmi, którzy wcześniej adoptowali od nas Andrzejka, jednego z Fajnych Chłopaków. http://kotylion.pl/andrzejek-pozdrawia-ze-swojego-domu/
Więc Stasio nie będzie sam. Państwo przyjeżdżają do nas, oglądają Staśka, zapada decyzja o adopcji. Pojechał. Od wczoraj mieszka w nowym domku. Trochę nam markotno, w końcu mieszkał z nami 4 miesiące. Ale na tym polega dom tymczasowy – zwalnia się miejscówka dla kolejnego potrzebującego.
Trzymaj się, mój ukochany mikrokotku. Zrobiliśmy dla Ciebie co mogliśmy, teraz masz nową rodzinę :)
Aktualizacja: 21.01.2013
Staś w dalszym ciągu czeka na dom :( nie pyta o niego nikt… Mały jest tak zabawowy, że nasz najstarszy kot ma już go dość :) ile można bowiem znosić wskakiwanie na plecy i rzucanie myszką prosto w nos?
Stasio chyba się troszkę podziębił, bo zdarza mu się strzelić salwą kichania. Ale z noska nic nie leci, więc bierze tylko lek na podniesienie odporności. Już niedługo drugie szczepienie
Aktualizacja: 14.01.2013
Dostaliśmy pierwszy mail w sprawie adopcji Stasia. Wszystko wydawało się idealnie. Z jednym małym „ale”: Staś byłby jedynym zwierzęciem w domu. A to unieszczęśliwiłoby i ludzi (rozrabianie) i jego samego. Tak więc uzupełniamy informacje o Stasiu: wyłącznie do domu z innym kotem lub przyjaznym psiakiem!
Aktualizacja: 04.01.2013
Długo nas nie było. Czekaliśmy na reakcję Stasiowego organizmu, najpierw po odstawieniu leków, potem po pierwszej w życiu szczepionce, nie chcieliśmy zapeszyć. Ale od szczepienia minął już tydzień, a Staś wesolutki jak skowronek. Więc trzeba już naprawdę zastanowić się nad własnym domkiem!
Przypomnijmy: Staś został znaleziony na ulicy rankiem w czasie pierwszych tej zimy mrozów. Leżał tuż przy krawężniku, ludzie przechodzili obok, nikt nie widział kociaka, który najprawdopodobniej wyszedł z kryjówki, stawiając wszystko na jedną kartę: albo ktoś się zlituje i udzieli mu pomocy albo czas umierać… Marta się zlitowała, Staś trafił do lecznicy weterynaryjnej, a stamtąd prosto do naszego domu tymczasowego. Dwa miesiące walczyliśmy o jego życie: dostawał dziesiątki zastrzyków i kroplówek, łykał tabletki, kilkukrotnie zmieniany był antybiotyk, zrobiliśmy rtg i testy na różne choroby wirusowe, konsultowaliśmy go w różnych lecznicach – nic nie pomagało. Miał ciężkie zapalenie płuc, dusił się, nie mógł oddychać. Na szczęście jadł. W końcu „zaskoczył” i zaczął pomalutku zdrowieć. Po chorobie zostały mu zrosty w układzie oddechowym, więc Stasio często chrapie i ciężko oddycha, czasem słychać jak mu „stuka” w nosku, ale to w niczym kociakowi nie przeszkadza. Jest drobniutki jak na swój wiek, ma w tej chwili prawie 6 miesięcy. Futerko jeszcze zniszczone lekami, ale powoli nabiera puszystości. Został już raz zaszczepiony, ma książeczkę zdrowia ze wszystkimi wpisami, jest pod stałą opieką weterynaryjną.
Stasiek kocha towarzystwo. Od momentu kiedy z nami zamieszkał – nigdy nie przebywał całkiem sam – a to kota można pogonić, a to psu skoczyć na głowę, a to śpiącej pańci… też skoczyć na głowę ;) bo Staś to rozrabiaka jakich mało! chyba nadrabia te miesiące, kiedy był zbyt słaby, żeby się bawić, biegać i psocić.
Szuka własnego domu, któremu nie będzie przeszkadzało chrapanie i furczenie w nosku. Bo to przecież nie umniejsza Staśkowego wdzięku i miłości, którą kocha człowieka bardzo, bardzo! i psy kocha! i inne koty! Stasio kocha cały świat!
Jeśli chciałbyś dać dom Stasiowi – proszę o kontakt: ingac@interia.pl
czytaj całość