Aktualizacja: 14.01.2014
Na służbowego maila Kotyliona przyszła dziś wiadomość z domu Fileta vel Valo. Mail, który mnie – długoletniej wolontariuszce twardej jak głaz – wycisnął niejedną łezkę z umalowanego oka:
Niecały rok temu adoptowałam Kota. Takiego sobie Kota. Kota z problemem. Z wąsami, z ogonem, czterema łapami. Kot jak kot. Bez oka. Ale jednego. Bez emocji. Takiego jak ja w sumie. Nie wiem co nas połączyło, ale jak przez czysty przypadek znalazłam się w zaprzyjaźnionej z Fundacją lecznicy, po prostu na siebie wpadliśmy. Może to, to „niespotykane” – koszmarne imię mnie do niego przyciągnęło? (Filet) A może fakt że miał mnie w nosie… Kot jak Kot, wszystkich ma w nosie. Po prawie roku mogę powiedzieć szczerze, że jednak tak wielkie serce do pomocy, które odziedziczyłam po Tatusiu na coś się przydało. Kot sam w sobie dużo się nie zmienił. Kot jak Kot. Ale jak na niego patrzę, to wiem że to mój Kot. I gdyby nie moja pomoc, to Kota by nie było. Odkąd nasze drogi się połączyły, raz w miesiącu jesteśmy u naszych kochanych Pań Weterynarz. Kot okazał się Kotem chorowitym ponad przeciętną. Jednak z dumą mogę powiedzieć, że w końcu mamy rozpoznanie jego przypadłości i nie jest ono tak potworne jak by być mogło. Kot jak to Kot, ma w nosie kwestie finansowe, związane z leczeniem. A ja mam w nosie kwestie inne niż Kot. Reasumując, za Kota Dziękuję. Bo jest najwspanialszym przyjacielem jakiego mam. I pomimo kosztownych wizyt u WET-a, przynajmniej na ogrzewaniu mogę zaoszczędzić. ;) Bo Kot pomimo swojego trudnego i skomplikowanego charakterku (nawet jak na Kota), jest największym przytulasem jakiego miałam okazję poznać. Bo MÓJ Kot to MÓJ Kot. Kot – Valo.
Oby jak najwięcej takich domów! Oby wszyscy traktowali swoje zwierzęta tak, jak Opiekunka Valo… Dziękujemy za tego maila, podnosi na duchu i daje siłę do dalszej pracy :)
Aktualizacja: 11.03.2013
Filet w swoim nowym domku odżył, przez pierwsze 2 dni był jeszcze lekko onieśmielony i miał kiepski apetyt, ale teraz nadrabia zaległości, wcina aż miło, śpi ze swoją Panią w łóżku, i bardzo lubi kiedy przychodzą goście. Niestety oczko nadal nie wygląda dobrze, jutro Filet jedzie na kontrolę do lecznicy, prosimy o kciuki!
Aktualizacja: 7.03.2013 r.
Mamy wspaniałą wiadomość!
Wczoraj Filet pojechał do SWOJEGO domu! Pani, która zaadoptowała kocurka ma już w domu dwa kotki – jednego ślepaczka i jednooczka.
Dobrą widomością jest też to, że oczko Fileta parwdopodobnie uda się uratować, ponieważ bardzo dobrze zareagował na podane leki:) W każdym razie nowa Opiekunka będzie robiła wszystko, aby tak sie stało. Filet nadal będzie leczony w lecznicy, gdzie przebywał, a KOTYlion pokryje koszty jego leczenia.
Lek. wet. opisuje na czym polega leczenie chorego oczka w przypadku Fileta:
Leczenie oka Fileta musi być stopniowe. W tej chwili uraz rogówki sięga na około 80% jej głębokości. Mamy wylew krwi w przedniej komorze oka i uwypuklenie w okolicach urazu. Dlatego w pierwszej kolejności postaramy się podgoić samą rogówkę, a dopiero potem zając się wylewem krwi do oka. Staramy się, żeby rogówka nie pękła i oczko się nie “wylało”. Filecik dostaje teraz doustnie antybiotyk i leki przeciwbólowe. Do oczka krople Floxal i po 15 minutach po nich corneregel. Sesja Floxal + cornelegel jest powtarzana 3- 4 razy dziennie. Jak uda się podgoić rogówkę, zostaną wprowadzone kolejne leki, mające na celu usunięcie krwawego wylewu do przedniej komory oka oraz zwiększenie przezierności rogówki w miejscu urazu. Jeśli w uszkodzoną rogówkę nie będą wrastać naczynia, to Filet otrzyma do zakraplania maść floxal i trzy rodzaje kropli: difadol, solcoseryl i braunol. Jeśli dojdzie do wrastania naczyń krwionośnych w rogówkę, wówczas konieczne będzie zakupienie dla niego maści okulistycznej o nazwie optimunne (to koszt ponad 100zł).
czytaj całość