Kwiecień, 2014

Florek w swoim domu ;-)

Aktualizacja: 22.04.2014 r.

W sobotę Florek przeprowadził się do Karoliny, za towarzyszkę ma kotkę Lolę, która bardzo jest zainteresowana gościem i jest do niego bardzo pozytywnie  nastawiona. Florek póki co jest ostrożny w kontaktach z Lolą, ale stres związany z przeprowadzką daje się we znaki. Florek uwielbia inne zwierzaki dlatego nie obawiamy się o przyszłe relacje kocie :) Karolina jeszcze musi poczekać na miłości Florka, ale jak Florek się przełamie ze swoją ostrożnością zyska prawdziwego miziaka :)

Aktualizacja: 14.04.2014 r .

Większość z Państwa na pewno zorientowała się, że Florek jest kociakiem z Zielonego Podwórka, o którym pisaliśmy tutaj
Początkowo miał przyjechać do nas jedynie na podleczenie i kastrację, jednak krótki pobyt w lecznicy pokazał, że Florek szuka kontaktu z człowiekiem i wcale nie jest dziki. Rozkochał w sobie nas wszystkich, rozkochał też Panią Karolinę, która bardzo chciała go adoptować. Żeby to jednak mogło nastąpić – musieliśmy porozmawiać z Prezesem i Pracownikami firmy na Zielonym Podwórku, którzy dotąd się nim opiekowali.  Florek jest też Ich pupilkiem – jako jedyny pozwalał się czasem pogłaskać, jako jedyny jadł smakołyki z ręki – wszyscy więc tam za nim tęsknili i czekali na jego powrót.
Rozmawialiśmy długo… To była bardzo trudna decyzja – wie to każdy, kto choć raz przeżył rozstanie…Ale dobro kota zwyciężyło. Florek nie wróci już na podwórko.
Dziękujemy Prezesowi firmy i jej Pracownikom za odpowiedzialną i mądrą decyzję pozbawioną egoistycznych pobudek. Dziękujemy za to, że odłożyli na bok własne chęci, że zgodzili się rozstać z ulubieńcem po to, by Florek mógł odmienić swoje życie – by z kota podwórkowego stał się rozpieszczanym kanapowcem, by nie zagrażały mu już przejeżdżające samochody czy też pies przypadkowego przechodnia.
Wiemy, jak trudna to była decyzja – tym bardziej jesteśmy za nią wdzięczni. Wielkie ukłony z naszej strony.
Na razie Florek leczy świerzb w uszkach – ale po wyleczeniu przeprowadzi się do nowego domu – do Pani Karoliny i Jej kilkumiesięcznej koteczki. Będzie miał więc człowieka do rozpieszczania i kocią towarzyszkę do kocich wariactw :)

3.03.2014 r.

Często informujemy Państwa o tym, że sukcesywnie wyłapujemy koty wolno żyjące, które poddawane są zabiegom kastracji. Po kilku dniach od zabiegu koty wracają na swoją wolność w miejscu odłowu. W ciągu miesiąca nasze pani doktor Anie wykonują kilkanaście takich zabiegów. Jednym z kotów z łapanki w centrum miasta jest Florek, który jest a właściwie był kotem wolno żyjącym. Florek jak na dzikiego kota przystało pierwszego dnia odgrażał się syczeniem i próbował bronić się pazurkami, natomiast drugiego dnia postanowił zaskoczyć wszystkich. Florek zaczął tulić się do rąk przez klatkę, a po jej otworzeniu jakby nigdy nic zaczął się miziać, barankować i bawić kocimi zabawkami. Decyzja mogła być tylko jedna, Florek nie wróci na podwórko, na którym się urodził. I tak oto Florek wykorzystując swoją jedyną szansę na zmianę życia, postanowił zostać w tym nowym świecie, który tak go ciekawi i który polubił.

Florek to młody kot, bo zaledwie około 6-ścio miesięczny, dziś trafił do domu tymczasowego, gdzie pozna co to prawdziwy dom, jego odgłosy, zwyczaje. Florek to delikatny kot, jeszcze łatwo go spłoszyć, ale on nie zna naszego świata, do tej pory piwnica i podwórko i czasem pełna miska, to było jego kocie życie. Teraz zaczyna wszystko na nowo…

Osoby chętne do przyszłej adopcji Florka mogą już pisać do Kasi, u której obecnie Florek zamieszkał: k.cybulska@onet.eu

Adoptusie. Wandzia hrabianka już w domu ;-)

Wandzia1 imię: Wandzia
wiek: 2-3 lata

płeć: kotka

Wandzia ma ok 3 lat, do niedawna wiodła spokojne życie u boku pewnej starszej Pani. Miała dom, ciepły kącik, pełną miskę i kolana swojej opiekunki. Miała też trochę wolności, z której śmiało korzystała, wychodząc przez okienko mieszkania usytuowanego na parterze. czytaj całość

Adoptusie. Pandzia w domu!

Pandzia1 imię: Pandzia
wiek: 2 lata

płeć: kotka

Pandzia pojawiła się pewnego dnia w piwnicy jednego z bloków. Wystraszoną, siedzącą w kąciku kotkę znalazła jedna z karmicielek. Okazało się, że kotka jest bardzo poraniona i prawdopodobnie została pogryziona przez psa. Musiała przeżyć koszmar bo panicznie bała się wszystkiego. Trafiła do naszej zaprzyjaźnionej lecznicy. czytaj całość

Adoptusie. Safira – już w domu :)

safira3 imię: Safira
wiek: 3-4 lata

płeć: kotka

Safirka jest prześliczna. Ma 3, może 4 latka, ogromne oczy i mięciutką sierść lśniącą czystością. Wygląda jak koci podlotek :) Jest miła i słodka. I właśnie musi zacząć nowe życie. Jej dotychczasowa „ludzka” rodzina też zaczęła nowe życie – w Anglii – dla Safiry jednak nie było tam miejsca. czytaj całość

Pandzia, co nowe życie zaczyna – ma wirtualnego opiekuna

Aktualizacja: 10.04.2014
Pandzia od dziś pod wirtualną opieką Pani Joanny – będzie mieć zapewnione jedzonko i żwirek do momentu, kiedy znajdzie własny domek :) Dziękujemy.

Pandzia pojawiła się pewnego dnia w piwnicy jednego z bloków. Wystraszoną, siedzącą w kąciku kotkę znalazła jedna z karmicielek. Okazało się, że kotka jest bardzo poraniona i prawdopodobnie została pogryziona przez psa. Musiała przeżyć koszmar bo panicznie bała się wszystkiego. Trafiła do naszej zaprzyjaźnionej lecznicy. Tam Pani doktor opatrzyła rany i zagospodarowała kotce przytulny kącik, gdzie mogła poczuć się bezpiecznie. Z początku Pandzia nie wychodziła z budki, ale po kilku dniach, gdy zrozumiała, że już nic jej nie grozi zaczęła coraz śmielej wychylać główkę z kryjówki. Teraz biega już sama po lecznicowym hoteliku i widać, że ma się znacznie lepiej, a po złych chwilach został już tylko niewielki ślad na grzbiecie i ogonie. Rany ładnie się goją, a i psychika kotki też wraca do normy. Ale co to biedactwo musiało przeżyć, nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
Pandzia na szczęście jest już bezpieczna, zaczyna swoje nowe życie. Jakie było poprzednie – tego nie wiemy. Na pewno była to domowa kotka, jest oswojona i wysterylizowana, zna domowe obyczaje i kolana i doskonale wie, jak zwrócić na siebie uwagę, aby skraść kilka mzianek i głasków. Teraz brakuje jej już tylko jednego – domu. Domu, gdzie poczuje się bezpieczna i kochana – zasługuje na to.

Zainteresowanych adopcją Pandzi prosimy o kontakt z Agnieszką: agahodyra@wp.pl tel.: 518-772-571

Maciuś, który uczy się ludzkiej miłości – najlepszy dom na świecie

Maciuś1 imię: Maciuś
wiek: 8 m-cy
płeć: kot

Aktualizacja: 08.04.2014
Maciuś wyprosił sobie najlepszy domek na świecie. Kiedy trafił do domu tymczasowego doktor Ani – nikt nie myślał, że zostanie tam na zawsze. Ale Ania postanowiła już nigdy nikomu Maciusia nie oddawać i… adoptowała go. Miałeś bardzo, bardzo dużo szczęścia, kocie :)

Maciuś kiedyś chciał być dzikim wolno żyjącym kotkiem, ale najwyraźniej los miał w stosunku do niego inne plany. Trafił pod opiekę fundacji jedynie na kastrację, a zabawił trochę dłużej. Z początku nie było łatwo, bo Maciuś bardzo stronił od kontaktów z człowiekiem – nie był wprawdzie agresywny, ale daleko mu było do nakolankowego miziaka. czytaj całość

Raz, dwa, trzy…Kokos patrzy! Kokosowe wieści – DT u Izy

Aktualizacja: 8.04.2014 r.

Iza pisze:

Kokos jest już miesiąc w DT i powoli, powolutku jego zachowanie się zmienia.
Już nie zrywa się do ucieczki za każdym razem kiedy blisko przechodzę i lubi towarzyszyć mi w codziennych czynnościach ale jeszcze na dystans.
Daje się pogłaskać ale na razie tylko przy jedzeniu, bo Kokos za jedzenie oddałby wszystko, więc daje się nawet pogłaskać, byleby mógł jeść a je wszystko nawet chleb z masłem :).
Poza tym Kokos uwielbia się bawić, szczególnie papierową kulką i najlepiej szalejąc pośród moich butów.
Dzięki temu skutecznie mnie nauczył nie zostawiać żadnego jedzenia na wierzchu i chować buty :).
A i zapomniałabym o najważniejszym, od trzech dni razem śpimy ;).

Aktualizacja: 13.03.2014 r

Kokos jest już u nas baaardzo długo.  Ze względu na swoją nieśmiałość i nieufność potrzebuje doświadczonego dom,u a o taki nie jest łatwo. Co prawda zrobił już spore postępy, bo daje się  pogłaskać przy jedzeniu, ale kiedy nie je to na głaski nie ma szans, dlatego jedna z naszych wolontariuszek postanowiła spróbować przełamać Kokosowe blokady i wzięła go do siebie na tymczas. Na razie w domu tymczasowym Kokos zwiedza nowe kąty i próbuje się zaprzyjaźnić z rezydentką. Rezydentka nie  jest zbyt zadowolona z obecności nowego lokatora bo ten wyjada jej wszystko z miski.

Mamy nadzieję, że doswajanie  Kokosa się powiedzie i w końcu trafi do wspaniałego domu. Trzymajcie kciuki.

Aktualizacja: 5.02.2014 r.

Niestety nadal nikt nie pyta o Kokosa. Nie było ani jednej osoby zainteresowanej jego adopcją. Kokos to naprawdę cudowny kot, który potrzebuje tylko czasu, cierpliwości, żeby do końca zaufać człowiekowi. Kokos ostatnio zrobił duuuże postępy w oswajaniu. Można go nakarmić z ręki kocimi smakołykami. Kokos też daje się już normalnie głaskać przy jedzeniu. Na początku można było go tylko delikatnie dotknąć, a teraz nawet głaskany za uchem zdziwiony mruczy, że dotyk ludzkiej ręki może być przyjemny;-)
Kokos uwielbia zabawę. Ostatnio szalał w naszej kociarni z nową wędką z piórkiem. Zaczajał się, skakał  i polował na piórka. Kokos wspaniale umie się bawić i świetnie dogaduje się z innymi kotami.
Wszyscy koci towarzysze Kokosa już dawno znaleźli nowe domy, a Kokos wciąż czeka. Prawdopodobnie do nowego domu niedługo pójdzie jedyna kocia koleżanka Kokosa i kocurek zostanie znowu sam…
Bardzo prosimy o dom dla Kokosa. Kotek robi postępy w socjalizacji i mamy nadzieję, że przy odrobinie cierpliwości i wyrozumiałości przekona się do ludzi i do końca otworzy. Dajmy mu szansę.

14.01.2014 r.

Kokosek to młodziutki kocurek, który już od dłuższego czasu jest pod opieką KOTYliona. Do tej pory nikt choć raz nie zapytał o Kokoska. Jego koci towarzysze już dawno w swoich domach, a biedny, nieśmiały Kokos jak dotąd nie wzbudził żadnego zainteresowania. Nie przyszedł ani jeden mail z pytaniem o jego adopcję, a przecież Kokos to wspaniały młody kot, który zasługuje na bycie kochanym.
Kokos nadal jest bardzo nieśmiały i cierpliwie czeka na swój jedyny, prawdziwy dom, który da mu czas, aby mógł się przekonać do człowieka. Kokos robi postępy – daje się delikatnie pogłaskać przy jedzeniu, a kocie smakołyki je z ręki. Nie jest agresywny, ale bardzo ostrożny, wykazuje jednak zainteresowanie człowiekiem. Potrzebuje wyrozumiałego i cierpliwego domu. Na pewno od razu nie będzie nakolankowym miziakiem, jednak historia Figielka – Kokosowego przyjaciela, który już został adoptowany pokazuje, że potrzeba tylko czasu i dużo miłości. Niedawno do zaprzyjaźnionej lecznicy trafił towarzysz zabaw Kokosa – nieśmiały Maciuś, który dzięki temu bardzo się oswoił i przekonał do ludzi. Mamy dlatego nadzieję, że Kokosek potrzebuje tylko czasu i dużo miłości, aby przejść podobną metamorfozę jak jego dwóch kocich towarzyszy.
Kokos bardzo lubi towarzystwo innych kotów. Jest uległy wobec innych, starszych kocich towarzyszy, dlatego bez problemu może iść do domu, gdzie już są koci domownicy. Bardzo ładnie bawi się zabawkami – biega za myszkami i szaleje w szeleszczącym tunelu. Jest mistrzem szaleństwa z wędką. Po zabawie kładzie się bliziutko człowieka i turla pokazując czarny brzuszek Wzorowo korzysta z kuwety. Uwielbia jeść i nie wybrzydza – zje wszystko. Ma piękne czarne, lśniące futro i dłuuugi ogon ;-)

Jeśli jesteś zainteresowany adopcja Kokosa, napisz do Magdy: piotrowskamagda@op.pl

Raz, dwa, trzy…Kokos patrzy!

Edmund – we własnym domu!

Aktualizacja: 08.04.2014

Edmund jest już we własnym domu. Oko pięknie się zagoiło, skóra już prawie wróciła do normy, więc chłopak dostał wypis ze szpitala, książeczkę zdrowia i buzi na drogę. Bądź szczęśliwy, łakomczuchu :)

Aktualizacja: 18.03.2014 r.

Długo nie pisaliśmy o Edmundzie – a to dlatego, że stan jego zdrowia nie poprawiał się tak szybko, jak byśmy tego chcieli. W końcu jednak Edmund poczuł się na tyle dobrze, że mógł zostać poddany operacji korekcji powieki, która tak bardzo mu przeszkadzała i drażniła oczko. Zabieg odbył się w sobotę – 15 marca – a Edmund bardzo dobrze go zniósł – teraz trzymamy kciuki, by ranka po operacji szybciutko się wygoiła. Edmund chyba jest chyba bardzo zadowolony. Humor mu dopisuje i apetyt ma wilczy – głośno dopomina się posiłków i mizianek. Oczko otwiera znacznie szerzej niż poprzednio i sprawia wrażenie, jakby już teraz odczuwał ogromną ulgę – nic już nie podrażnia rogówki, nie przeszkadza – można więc szerzej spojrzeć na świat – bez bólu i z nadzieją na przyszłość. Oby Edmund szybko wypatrzył swój własny domek.

czytaj całość

Kolorowe parasole z KOTYlionkiem

Zachęcamy do zakupu niepowtarzalnych parasoli z KOTYlionkiem. Całkowity dochód z ich sprzedaży wspomoże naszych kocich podopiecznych – leczenie, szczepienia, karma, żwir, sterylizacje, czyli wszystko to czym się zajmujemy, a o czym można przeczytać na naszej stronie http://kotylion.pl/

Opis: Automatyczny parasol z drewnianą laską i wygiętym drewnianym uchwytem, średnica 105 cm, szyny metalowe.

Kolory (mogą się nieznacznie różnić w zależności od ustawień monitora)

Granatowy – brak!

granat

Bordowy – brak!

brodowy-malinowy

Niebieski – brak!

niebieski

Jasno niebieski – dostępna 1 szt.

jasny niebieski

Fioletowy – brak!

fioletowy

Brązowy – dostępne 2 szt.

brązowy

Czerwono zielono biały – brak!

zielo-czrewony

 

Cena: 25 zł
Wysyłka (wg cennika PP) -
1-2 parasole – 13,00 zł
3-4 parasole – 15,00 zł

Wpłaty:
95 2030 0045 1110 0000 0255 4830
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
tytułem: parasol + imię i nazwisko

Ponieważ ich zapakowanie i wysyłka to nie jest wcale taka prosta sprawa i zajmuje trochę czasu, parasole będą wysyłane średnio raz na tydzień/dwa, w zależności od ilości sprzedanych.

Zainteresowanych zakupem parasoli prosimy o kontakt na nasz adres e-mail: kotylion.pl@gmail.com w tytule wpisując PARASOL

parasol

 

Kostek już w swoim domu!

Aktualizacja: 4.04.2014 r.

Wygląda na to, że Kostek ma jednak w życiu farta ;)
Wczoraj do lecznicy w której przebywa przyszli Państwo, którzy leczą tam swoją koszatniczkę i papugę. Zakochali się w Kostku od pierwszego wejrzenia – i bez pamięci i od razu porwali go do domu. Nie pomogły nasze tłumaczenia, że Kostek jest jeszcze chory – że chudziutki i z ranką na łapce – państwo stwierdzili, że w domu szybciej dojdzie do formy – z czym oczywiście nie mogliśmy się nie zgodzić ;)  Kostek nadal jest leczony – a my w tym leczeniu pomagamy – ale nie musi już siedzieć zamknięty w klatce.  Jest  w domu – kochany i zaopiekowany i mamy nadzieję – szczęśliwy. Pozwoliliśmy na tak szybką przeprowadzkę też z innego powodu – Kostek w klatce był bardzo smutny – i bardzo chciał się z niej wydostać. Przestrzeń, kolana opiekunów i słoneczny parapet przy oknie na pewno poprawi mu samopoczucie i przyspieszy wyzdrowienie ;)
Kostek ma więc już swoich kochających opiekunów i zapewnione szczęśliwe, spokojne życie.

1.04.2014 r.

W piątkowy wieczór dostaliśmy zgłoszenie o błąkającym się czarno-białym kocie. Kotek pojawił się na jednym z śródmiejskich podwórek i dołączył do niewielkiego stadka wolno żyjących kotów, którym opiekowali się okoliczni mieszkańcy. Ale kotek wcale nie był dziki, za to wyglądał na chorego.
Pojechaliśmy.
Był tam. Siedział w kucki – na trawniku, z nosem wbitym w ziemię. Nikt go tu nie znał, nikt się do niego nie przyznawał, nikt o nim nic nie wiedział… Okoliczni mieszkańcy karmili kocurka, ale nie wiedzieli skąd się wziął na ich podwórku… Może był kotem pewnej starszej pani, którą zabrali niedawno do szpitala i która już nie wróciła? A może ktoś go podrzucił… może uciekł z domu…? Nie dowiemy się już tego.
Kostek – bo tak dostał na imię – na dźwięk ludzkiego głosu podniósł się z trawnika – i kulejąc – przydreptał po porcję głasków i mizianek. Już wiedzieliśmy, że go tam nie zostawimy…
Kostek jest potwornie wychudzony, ma poranioną tylną łapkę – mocno naderwany jeden z paluszków, sierść jest brzydka i spłowiała, a pod nią czuje się wszystkie kosteczki, nos zapchany katarem i gromkie kichanie co chwilkę – oto obecny obraz Kostka :( Ale pod tą brzydką, chorą i zaniedbaną powierzchownością kryje się prawdziwy koci skarb – kocurek tak ufny, tak przyjazny, tak spragniony kontaktu z człowiekiem, że niepojęte jest, jak można było taki skarb porzucić… Bo Kostek jest bez wątpienia kotem porzuconym.
Na razie leczymy jego silny katar, jego poranioną łapkę i jego skórę – i karmimy, karmimy, karmimy. Apetyt Kostek ma za trzech, wręcz rzuca się na jedzenie, jakby nie wierzył, że go nie zabraknie – chyba nadrabia tygodnie niedojadania.
Mamy nadzieję, że katar szybko ustąpi, paluszek uda się uratować, ciałko nabierze krągłości a sierść blasku. A wtedy znajdziemy Kostkowi opiekuna, który pokocha go całym sercem i przyjmie do swojej rodziny.
Kontakt w sprawie przyszłej adopcji Kostka – do Anety – anetylak@yahoo.com

Adoptusie. Szczenięta do pilnej adopcji! Już w domkach!

DSCF0047 imię: Yogi i Szyszka
wiek: ok 8 tyg.

płeć: piesek/suczka

Znalezione w lesie, porzucone szczenięta do pilnej adopcji, wiek 8 tygodni, będą średnie poniżej kolana lub mniejsze. Szyszka – sunia, brązowa, aktywna ale posłuszna, w mig chwyta podstawowe komendy typu „nie” lub „zostaw”, Yogi czarny misiowaty – domaga się pieszczot lub kolan non stop, w innym wypadku manifestuje swoje niezadowolenie głośnym skomleniem. czytaj całość

Pisia – wieści z nowego domu ;-)

Aktualizacja: 24.03.2014 r.

Pisia ledwo trafiła pod nasza opiekę, a już zamieszkała w swoim nowym domku, mamy pierwsze wieści:

„Hej :)
Tak jak obiecałam – informuję, że Pisia (imię zostało :P) miewa się bardzo dobrze :). Interesuje ją absolutnie wszystko, poluje na pralkę, zmywarkę, odkurzacz, ludzi w telewizorze. Ciekawie również patrzy na świat za oknem, bardzo fascynuje ją latające ptactwo :). Jest psotna, ale nie rozrabia, jeszcze nic nie zostało zniszczone ;). Ciągle chce się przytulać i jak próbuję jej zrobić zdjęcie, to atakuje aparat łebkiem żeby ją głaskał… :). Dużo śpi i wydaje mi się, że nie ma problemu z zostawaniem sama w domu kiedy wychodzę do pracy. Choć diabli wiedzą co się tu dzieje, jak mnie nie ma :). Jej kolejne hobby to jedzenie – tu też nie wybrzydza, chętnie wsuwa co dają.
Właśnie przestraszyła się własnego ogona :)”

czytaj całość



KOTYlion – z miłości do kotów

Strona powstała z miłości do kotów i z potrzeby niesienia im pomocy.

Jesteśmy grupą ludzi, których połączył jeden cel - pomoc kotom porzuconym, niechcianym, niczyim.

Jesteśmy z Łodzi i pomagamy przede wszystkim łódzkim kotom.

Grupa Kotylion znajduje się pod opieką Fundacji Viva! Jesteśmy formalną grupą, działająca na rzecz pomocy kotom, tworzącą domy tymczasowe, pomagającą kotom wolno żyjącym i przebywającym w Łódzkim Schronisku dla Zwierząt oraz sterylizującą koty wolno żyjące.

Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania możesz dokonać wpłaty darowizny na nasze subktonto w Fundacji Viva!, z którego wszystkie zebrane środki są przeznaczane na pomoc naszym podopiecznym. Grupa KOTYlion, jako projekt Fundacji Viva! posiada status organizacji pożytku publicznego, zatem każda wpłata na nasze konto może być odliczona od podatku.

UWAGA, NOWY NUMER KONTA!!!
20 1600 1462 1030 9079 0000 0007
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 39
03-772 Warszawa
KRS 0000135274
NIP: 525-21-91-290
Dla przelewów zagranicznych:
SWIFT PPABPLPKXXX
IBAN: PL20 1600 1462 1030 9079 0000 0007